22 maja 2018

Rozdział XIII


Cisza dzwoniła jej w uszach. Obserwowała Shadowa, skryta za jego plecami i coraz bardziej zaniepokojona. Z zaskoczeniem uprzytomniła sobie, że lęk, który dotychczas odczuwała, zmienił się. Już nie bała się o dziecko, ale to, co mógłby zdziałać stojący przed nim mężczyzna.
Bezwiednie przesunęła się naprzód, zaciskając palce na ramieniu Shadowa. „Odpuść” – miała ochotę wręcz błagać, ale ostatecznie z jej ust nie padło nawet słowo. Po prostu tkwiła w bezruchu, uczepiona jego ramienia i coraz bardziej niespokojna.
Przez dłuższą chwilę była świadoma wyłącznie przeciągającego się milczenia i własnego, rozpaczliwie trzepoczącego się w piersi serca. Oddychała szybko i płytko, w duchu modląc się o to, by w końcu co się wydarzyło – by Shadow w końcu się rozluźnił, wycofał i przestał przypominać jej kogoś, kto w razie potrzeby mógłby zabić. Do tej pory nie patrzyła na niego jak na potencjalne zagrożenie, chociaż od samego początku ją onieśmielał. Teraz wszystko się zmieniło, a Angel zaczęła obawiać się tego, co mogło kryć się za niepokojącym błyskiem w tych lśniących, szmaragdowych oczach.
Z zaskoczeniem przekonała się, że drży. Tym większego szoku doznała, kiedy pojęła, że to nie ją przechodziły dreszcze, ale Shadowa. Napinał mięśnie tak mocno, że musiało być to dla niego wręcz bolesne, wyraźnie mając problem z tym, żeby się uspokoić.
– Dość.
Głos był cichy, ale to wystarczyło. W zasadzie pewnie nawet krzyk nie zdziałałby tyle, co to jedno słowo w ustach jasnowłosej piękności. Kobieta wciąż znajdowała się tuż obok fontanny, z uwagą obserwując to, co się działo. W tamtej chwili jej oczy przypominały dwa kryształki lodu – zimne i obojętne. Angel aż się wzdrygnęła, nagle niepewna, kto przerażał ją bardziej: piękna nieznajoma czy może wciąż milczący Shadow.
Jeśli do tej pory atmosfera była ciężka, z jakiegoś powodu w chwili, w której wtrąciła się kobieta, napięcie stało się jeszcze bardziej wyczuwalne. Kątem oka zauważyła, że kilka osób oddaliło się w popłochu, odwracając głowy. Zachowywali się tak, jakby nie działo się nic szczególnego; przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka, bo w rzeczywistości ludzie uciekali, zupełnie jakby w innym wypadku mogło spotkać ich coś niedobrego.
W tamtej chwili wszystko i tak sprowadzało się do nich. Angel czuła to wyraźnie, mając wrażenie, że ten dziwny świat nagle zwolnił, kurcząc się do skrawka tego niewielkiego placu. Wystarczyła krótka chwila, by wszystko zaczęło kręcić się wokół niej, nieznajomej oraz Shadowa.
Ten ostatni bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wyprostował się niczym struna, w następnej chwili odwracając się ku kobiecie, wyraźnie zaskoczony jej obecnością. Angel musiała się odsunąć, by przypadkiem nie oberwać łokciem w żebra, kiedy jej opiekun przestał zwracać jakąkolwiek uwagę na to co i dlaczego robił. Kaptur zsunął mu się z głowy, jeszcze bardziej niż zazwyczaj mierzwiąc mu włosy. Zielone oczy rozszerzyły się nieznacznie, by po chwili zwęzić się podejrzliwie. Gniew momentalnie ustąpił miejsca niedowierzaniu i – Angel była gotowa to przysiąc – swego rodzaju obawy, chociaż nie miała pewności skąd to wie. Zabawne, ale choć znała Shadowa krótko, a w większości przypadków pozostawał dla niej zagadką, w tamtej chwili czytała z niego niemalże jak z otwartej księgi, gotowa wręcz przysiąc, że każde z jej podejrzeń miało rację bytu.
– Angel… – wyszeptał, bezceremonialnie wyciągając ku niej dłoń. Nie odrywał wzroku od nieznajomej, obserwując ją z taką uwagą, z jaką można by kontrolować ruchy dzikiego, szykującego się do ataku zwierzęcia. – Idziemy.
Coś w jego słowach sprawiło, że nie próbowała się sprzeciwiać. Posłusznie chwyciła go za rękę, pojmując swoją reakcję dopiero w chwili, w której ciepłe palce zacisnęły się wokół jej nadgarstka, a Shadow w niemalże zaborczy sposób przyciągnął ją do siebie. W jednej chwili stracił zainteresowanie sytuacją na placu – mężczyzną i wciąż cicho pochlipującym dzieckiem. W tamtej chwili wszystko w nim aż krzyczało, że chciał odejść i to tak szybko, jak tylko miało być to możliwe. Angel aż zatoczyła się, kiedy szarpnięciem pociągnął ją za sobą, z wrażenia omal nie potykając o własne nogi. Jak nic upadłaby, gdyby jej nie trzymał, niecierpliwym ruchem stawiając do pionu. Zaraz po tym znów pociągnął ją w swoją stronę, tym razem odrobinę zwalniając, by miała szansę za nim nadążyć.
– Shadow… – zaoponowała, nie kryjąc zaskoczenia.
Nawet na nią nie spojrzał. W pamięci wciąż miała ten jego naglący głos – wręcz rozkaz, bo zdecydowanie nie prosił, kiedy zdecydował się oddalić.
– Dokąd się wybieracie? – odezwała się ponownie kobieta. Angel omal nie wpadła na Shadowa, kiedy ten nagle się zatrzymał, zastygając w bezruchu. – Nie zamierzasz ze mną porozmawiać?
– Nie mamy sobie nic do powiedzenia – odparował mężczyzna.
– Czyżby?
Angel zawahała się. Być może powinno zaskoczyć ją to, że się znali, ale po chwili wahania doszła do wniosku, że to wcale nie takie szokujące. To był świat Shadowa. Mieszkał tutaj na długo przed jej pojawieniem, więc i oczywistym wydawało się, że mógłby znać pozostałych – a już zwłaszcza kobietę, która za sprawą samej tylko urody pozostawała w pamięci na długo.
Wyczuła, że jej opiekun spiął się jeszcze bardziej niż do tej pory, choć nie sądziła, że to możliwe. Wciąż trzymał ją za rękę, dosłownie miażdżąc Angel palce samym tylko uściskiem. Jęknęła w ramach protestu, po czym spróbowała wyrwać rękę. Dopiero w odpowiedzi na ten ruch do Shadowa dotarło, co robił, bo pośpiesznie poluzował uścisk, wciąż jednak nie zamierzał jej puścić.
Jego ruchy były szybkie i bardzo gwałtownie, kiedy jednak zdecydował się zwrócić ku nieznajomej. Napięcie, które pomiędzy nimi istniało, dawało się wyczuć nawet na kilometr. Patrzyli na siebie w sposób wystarczając wrogi, by Angel z miejsca pojęła, że za sobą nie przepadali… Najdelikatniej rzecz ujmując.
– Czego chcesz? Nie mam całego dnia – oznajmił cicho Shadow, nagle uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Zachowanie choćby względnego spokoju wydawało się go kosztować mnóstwo energii.
– Nie lubię być ignorowana – oznajmiła cierpkim tonem kobieta. Fałdy jej sukni zafalowały, kiedy podeszła bliżej, zakładając ramiona na piersiach. – A ty od dłuższego czasu mnie unikasz… Nie bez powodu, jak mniemam – dodała, a jej spojrzenie jak na zawołanie powędrowało ku Angel.
Shadow nie odpowiedział od razu, przez dłuższą chwilę uparcie milcząc. Wciąż drżał, wyraźnie zagniewany, bo nawet nie próbował tego ukryć. Chociaż tkwił w miejscu, wyglądał na bliskiego tego, by zacząć niespokojnie krążyć, a potem spróbować zabić pierwszą osobę, która wpadłaby mu w ręce. Angel z zaskoczeniem uświadomiła sobie, że jakoś nie miała wątpliwości, że byłby w stanie to zrobić, być może nie zastanawiając się nad tym, kogo wybrałby sobie na ofiarę.
Czy zabijał wcześniej? Ta myśl wydała jej się dziwna, a jednak nasunęła się samoistnie, zaszczepiła w umyśle i dziewczyna już nie była w stanie się od niej uwolnić. Miała wrażenie, że nagle znalazła się pomiędzy dwiema potężnymi, absolutnie pozbawionymi ludzkich cech istotami – czystym zniszczeniem, które w każdej chwili mogło zamanifestować się na samym środku tego placu, czyniąc to, co zaszło z udziałem dziewczynki i mężczyzny z batem całkowicie nieistotnym.
Angel zadrżała, coraz bardziej zaniepokojona. W którymś momencie przestała zwracać uwagę na pulsujący policzek, niemalże zapominając o bólu. Niepewnie rozejrzała się, mimochodem zauważając, że mężczyzna i dziecko zniknęli, chociaż nie miała pewności kiedy i dlaczego. Coś ścisnęło ją w gardle, zwłaszcza kiedy pomyślała, że mieliby być razem, ale prawie natychmiast odrzuciła od siebie tę myśl. Chciała wierzyć, że dziecko uciekło, a ten cholerny bydlak po prostu przestraszył się Shadowa. Naprawdę chciała w to wierzyć, mając do siebie wręcz pretensję o to, że ot tak zignorowała tę dwójkę, zamiast upewnić się, że z dziewczynką, którą ochroniła, wszystko w porządku.
Bezwiednie zacisnęła dłonie w pięści, po chwili rozluźniając uścisk. Miała ochotę zostawić Shadowa i tę kobietę, by załatwiali sprawy między sobą, a sama pójść poszukać dziecka. Kto wie, może mogłaby zabrać je do domu i nakarmić, bo wyglądało dość marnie. Co więcej, pamiętała, że tamten mężczyzna zwyzywał małą od złodziejek, co mogło oznaczać, że tym bardziej potrzebowała opieki i pomocy. Nawet jeśli nie, mogła przynajmniej osobiście upewnić się, że dziewczynka trafiłaby w bezpieczne miejsce – do rodziców, opiekunów czy gdziekolwiek na co dzień przebywała. I nie, naprawdę nie obchodziło jej, co Shadow mógłby o tym myśleć, niezależnie od tego, czy jakkolwiek ją przerażał.
Zawahała się, walcząc ze sobą i przez dłuższą chwilę podrygując w miejscu. Raz jeszcze z niepokojem spojrzała na Shadowa, ten jednak nie zwracał na nią uwagi, uparcie wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt przestrzeni.
– Czegokolwiek byś o sobie nie myślała, nie muszę ci się tłumaczyć – oznajmił i choć praktycznie szeptał, te słowa wydały się wręcz nienaturalnie głośne w dotychczas panującej ciszy.
Piękną twarz kobiety wykrzywił grymas – zaledwie na krótką chwilę, bo prawie natychmiast jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. Albo raczej jego parodii, bo gest zdecydowanie nie objął oczu nieznajomej – te pozostały zimne i obojętne, kolejny raz kojarząc się Angel z lodem. Ona cała była jak zamarzająca woda: bezbarwna, obojętna i niezwykle ulotna, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
– Nie. Nie musisz – przyznała, ale jej ton sugerował coś zgoła innego. – Ale przed nią i owszem.
– Moje sprawy z Angel będę załatwiał na osobności i wyłączni z nią – wycedził przez zaciśnięte zęby Shadow.
Kobieta zaśmiała się cicho. Coś w tym śmiechu skutecznie przyprawiło dziewczynę o dreszcze, być może dlatego, że w reakcji jasnowłosej piękności nie było żadnych oznak faktycznego rozbawienia. Wyłącznie chłód.
– Angel! – powtórzyła, nie przestając się uśmiechać. – Sam nadałeś jej to imię?
To było pozornie niewinne pytanie, ale z jakiegoś powodu Shadow po raz kolejny drgnął, zachowując się jakby ktoś właśnie próbował ją uderzyć. Skąd ona wie?, pomyślała mimochodem dziewczyna i coś nieprzyjemnie ścisnęło ją w gardle. Niczego już nie rozumiała. Dlaczego…?
– Idziemy.
Tym razem w tonie Shadowa pobrzmiewała desperacja. Wzmocnił uścisk wokół nadgarstka Angel, a ona jakoś nie miała wątpliwości, że niezależnie od wszystkiego zamierzał odejść – nawet gdyby kobieta znów spróbowała go zatrzymać.
Nieznajoma również musiała zdawać sobie z tego sprawę, bo odezwała się ponownie:
– Rozmawiasz z nią tak, jak ze mną? Znam cię, Shadow. Cisza to twoje drugie imię, zwłaszcza wtedy, gdyby aż prosi się o jakikolwiek słowa. – Kobieta zamilkła, po czym wyczekująco spojrzała na wyraźnie chętnego rzucić się do ucieczki mężczyznę. Zaraz po tym jej puste, zimne oczy przeniosły się na Angel. – Nie powiedział ci niczego, prawda? Błądzisz w kłamstwie.
Drgnęła, mając wrażenie, że szept kobiety dosłownie ją przenika. Znów zapragnęła się cofnąć, nagle niepewna, co tak naprawdę powinna ze sobą zrobić.
Ta reakcja nie uszła uwadze Shadowa, bo ten jeszcze bardziej stanowczo chwycił dziewczynę za nadgarstek.
– Dość – oznajmił nieznoszącym sprzeciwu tonem. – Ja już skończyłem. Angel…
– Może pozwól, by zadecydowała? To jej sprawa czy zechce ze mną rozmawiać – obruszyła się nieznajoma, wyraźnie nie zamierzając odpuścić. – To był twój plan? Chować ją przede mną? Udawać, że…
– Odpierdol się od niej, Bloodwell!
Cisza, która zapadła po tych słowach, okazała się bardziej przeszywająca niż do tej pory. Angel aż zachłysnęła się powietrzem, przez krótką chwilę czując się tak, jakby ktoś ją uderzył. Rozszerzonymi do granic możliwości oczyma wpatrywała się w kobietę, niedowierzając temu, co powiedział Shadow – i to nie tylko dlatego, że zaklął, co w jakiś pokrętny sposób jej do niego nie pasowało. Od chwili, w której pojawił się na placu, wdawał się inny, już nie tak opanowany, ale zagniewany i sprawiający wrażenie kogoś, kto mógłby okazać się niebezpieczny.
Z tym, że to nie miało znaczenia, przynajmniej  obliczu tego, co sugerowały jego słowa.
„Lodowate piękno. Doskonała na zewnątrz, zepsuta w środku” – przypomniała sobie ich niedawną rozmowę i to wystarczyło, żeby zrozumiała. Z niedowierzaniem potrząsnęła głową, dziwnie roztrzęsiona i coraz bardziej oszołomiona.
W milczeniu spojrzała na Bloodwell, mimowolnie zastanawiając się nad tym, jak mogła nie skojarzyć faktów wcześniej? Czyż to nie było oczywiste? Czy nie zwróciła uwagi na jej inność już w chwili, w której zaczęły rozmawiać przy fontannie, a ona wypowiadała się z taką obojętnością, mówiąc rzeczy, od których Angel ciarki przechodziły po plecach?
A jednak wpatrując się w tę kobietę nie czuła aż tak silnego przerażenia, którego powinna chyba oczekiwać po wszystkim, co opowiedział jej Shadow. Nie była przestraszona; w grę wchodziło coś zupełnie innego, chociaż Angel w żaden sposób nie potrafiła tego nazwać. Wiedziała jedynie, że nie mogła pozostać wobec Bloodwell obojętna, nawet wiedząc kim ta była. Na tyle, na ile, bo wyjaśnienia, które otrzymała, wciąż nie były dla niej wystarczające. W tamtej chwili wszystko jej się mieszało, Angel zaś nie pierwszy raz czuła się tak, jakby spoglądała na świat przez zamgloną szybę, próbując doszukać się szczegółów w warunkach, które zdecydowanie temu nie sprzyjały.
Co więcej, z jakiegoś powodu czuła się tak, jakby znała te kobietę. To było głupie, a jednak właśnie taka okazała się prawda. Gorączkowo myślała, gotowa przysiąc, że kto jak kto, ale ona powinna ją zrozumieć.
Wpatrywała się w Bloodwell, całą sobą chłonąć jej lodowate piękno, i zamiast potrzeby ucieczki z krzykiem, czuła wyłącznie narastające pragnienie, by do niej podejść i porozmawiać.
„Znam cię, Shadow. Cisza to twoje drugie imię, zwłaszcza wtedy, gdyby aż prosi się o jakikolwiek słowa”.
Zadrżała, coraz bardziej niespokojna. To wszystko, czego była świadkiem…
– Angel – usłyszała zaniepokojony głos swojego opiekuna.
Zamrugała, po czym przeniosła na niego wzrok. Po raz pierwszy poraził ją błysk w jego lśniących, szmaragdowych tęczówkach. Widziała z trudem tłumiony gniew, mieszający się z troską i swego rodzaju paniką. „Co ukrywasz?” – miała ochotę zapytać, ale z jakiegoś powodu to pytanie nie było w stanie przejść jej przez usta.
– Odejdziesz z nim teraz? – zapytała nieoczekiwanie Bloodwell, a serce dziewczyny omal nie wyskoczyło z piersi ze zdenerwowanie.
Powinna była odpowiedzieć, ale nie potrafiła. Stała, dosłownie chwiejąc się na nogach i samej sobie nie będąc w stanie wyjaśnić, czego tak naprawdę chciała. Shadow wciąż trzymał ją za rękę, ale chociaż łatwością mogła  mu się wyrwać, nie mogła się na to zdobyć. Wbrew wszystkiemu jego uścisk przynosił jej ukojenie, będąc niczym gwarant poczucia bezpieczeństwa, choć to wydawało się absurdalne. Powinno być, skoro coraz częściej w niego wątpiła, mając poczucie, że nie mówił prawdy.
Wzięła kilka głębszych wdechów, próbując się uspokoić. Bezskutecznie, bo w głowie wciąż miała pustkę, a określenie tego, co w tamtej chwili czuła, okazało się niemożliwe.
– Jak uważasz. – Głos Bloodwell zabrzmiał zaskakująco łagodnie, kiedy ponownie zdecydowała się odezwać. Angel zamrugała, co najmniej zaskoczona. Podświadomie niemalże wyczekiwała momentu, w którym ta kobieta wpadnie w szał i spróbuje zabić ją i Shadowa. – Podążaj w cienie, skoro wtedy czujesz się bezpieczna. Albo…
Nagle urwała, zupełnie jakby straciła zapał do dalszych tłumaczeń. Jakby skreśliła mnie, przeszło Angel przez myśl i coś w tej świadomości wzbudziło w niej przerażenie. Nie pojmowała tego, tak jak i wielu innych rzeczy, które miały miejsce od chwili, w którym znalazła się w tym miejscu.
Obejrzała się, przez moment gotowa przysiąc, że Bloodwell się oddaliła – po prostu odeszła, co z jakiegoś powodu wydało się jej niewłaściwe – a jednak kiedy spojrzała w stronę fontanny, przekonała się, że tamta wciąż stała na placu, beznamiętnie wpatrując się w figurę anioła. Angel widziała wyłącznie jej plecy i srebrzyste długie włosy, falami opadające aż do pasa.
Usłyszała, że Shadow coś do niej mówi, ale prawie nie była tego świadoma. Poruszając się trochę jak w transie, wciąż oderwana od rzeczywistości i bardzo niepewna, tym razem nie zaprotestowała, kiedy mężczyzna stanowczo pociągnął ją w swoją stron. Na drżących nogach ruszyła za nim, tym razem niezatrzymana przez nikogo.
Nie odezwała się nawet słowem, kiedy opuszczali plac, a później miasto. Czuła, że kroczący przed nią Shadow był zły, ale nie skomentowała tego nawet słowem, myślami wciąż będąc do Bloodwell. Rozpamiętywała jej słowa, każdy gest i to dziwne wrażenie; poczucie, że…
Instynktownie wsunęła dłoń do kieszeni spodni, palcami niemalże z czułością przesuwając po delikatnym płatku róży, który tam włożyła.
Chociaż nie miała pojęcia, co tym wszystkim sądzić, myśl o krwistoczerwonej barwie uschniętego kwiatu pozwoliła jej się uspokoić.
~*~
Mała dziewczynka stała w wąskim przejściu pomiędzy dwoma rozpadającymi się kamienicami. Z bijącym sercem obserwowała to, co działo się na placu, podekscytowana i smutna jednocześnie, zwłaszcza kiedy zobaczyła jak tamta ładna dziewczyna odchodzi u boku mężczyzny w pelerynie.
Spuściła wzrok. Czy zrobiła coś źle? Jednak nie poszło jej tak dobrze, jak sądziła i przez to wszystko popsuła? Taka możliwość naprawdę ją martwiła, sprawiając, że do oczu jak na zawołanie zaczęły cisnąć się łzy.
– Nie przejmuj się – usłyszała łagodny, męski głos. Ciepła dłoń energicznie zmierzwiła jej włosy, chociaż mała natychmiast spróbowała się odsunąć. Nie lubiła tego, ale i tak udało jej się roześmiać, zwłaszcza że lubiła osobę, która tak nagle pojawiła się tuż obok niej. – Spisałaś się znakomicie.
– Naprawdę? – Mała poderwała głowę, by spojrzeć na skrytą pod kapturem twarz swojego towarzysza. – Ale przeze mnie ją bolało – zmartwiła się, pamiętając krwawiące rozcięcie na policzku dziewczyny. Nikt nie spodziewał się, że ta pokusi się o stanięcie między małą a batem. – I dlaczego odeszła? – nie dawała za wygraną dziewczynka.
– Uznaj to za… wypadek przy pracy – wyjaśnił łagodnie mężczyzna.
Z westchnieniem wyminął dziecko, ruszając na plac, gdzie wciąż stała Bloodwell. Mała natychmiast ruszyła za nim, nie mogąc się powstrzymać. Nie pierwszy raz pomyślała, że dawno nie widziała kogoś tak pięknego, chociaż Angel – bo chyba tak nazywali tamtą dziewczynę – też niczego nie brakowało.
Gdyby jednak mogła dorosnąć, chciałaby być równie urodziwa, co i one. Naprawdę!
– Mogłaś się powstrzymać – stwierdził cicho mężczyzna, a Bloodwell jedynie wzruszyła ramionami, nawet na niego nie patrząc.
– Mogłam – zgodziła się, bynajmniej nie skruszona.
Mężczyzna jedynie westchnął.
– Co sądzisz? – zapytał, zmieniając temat. Wyczekująco wpatrywał się w milczącą kobietę. – Ta dziewczyna…
– Jest bardzo chwiejna – przerwała mu tamta. – Niczego jeszcze nie wiem. I wciąż zastanawiam się jak wiele rozsądku jest w twoim postępowaniu.
– Wystarczająco, żebym próbował. Tanatos mi tego nie zabroniła.
Bloodwell drgnęła, po czym nieoczekiwanie zwróciła się w jego stronę. Fałdy jej sukni zafalowały, podkreślając płynność ruchów.
– Ponieważ dziewczyna nie należy do niej. Nie ma prawa ingerować, czyż nie?
– Owszem. I całe szczęście, bo jak długo tak jest, nikt nie zabroni wtrącić się mnie – padło w odpowiedzi.
Tym razem jasnowłosa piękność prychnęła, po czym na powrót zwróciła się ku fontanny. Ani mężczyzna w kapturze, ani dziewczynka nie widzieli jej twarzy, więc nie zauważyli nikłego uśmiechu, który wykrzywił usta kobiety – zadziwiająco ciepłego i szczerego, co nie zdarzało jej się często. W zasadzie chyba zdążyła zapomnieć, w jaki sposób należało się uśmiechać.
Nikt też nie dostrzegł zaskoczenia w zimnych oczach, które pojawiło się w chwili, w której górująca nad fontanną figura anioła nagle zaczęła płakać. Fałszywe łzy spłynęły po twarzy posągu, początkowo niepewnie, a później bardziej gwałtownie, po chwili odnajdując dawno utracony rytm.
Woda w fontannie znów zaczęła płynąc, pierwszy raz od tak dawna, że chyba nikt poza Bloodwell i mężczyzną z kapturem nie miał prawa tego pamiętać.
I chociaż to wciąż o niczym nie świadczyło, kobieta mimowolnie pomyślała, że być może ten świat wciąż nie stracił swojej szansy na to, żeby przetrwać.
To ja to tutaj zostawię, hm? Stwierdziłam, że najwyższa pora wejść z fazę trzecią – targowanie się. Co więcej, pierwszy raz wyszłam poza opis oczami Angel, więc pewnie trochę zamieszałam. Ale to dobrze. Komu wierzyć, co? Ja bym chyba nie wiedziała, gdyby nie to, że historia jest moja.
Z wielkim dziękuję za komentarze, obecność i wsparcie. Dla Nikoryzji – z przeprosinami, bo chyba średnio wyszło z tym uchylaniem rąbka tajemnicy, chociaż… :D
Do napisania, kochani!

3 komentarze:

  1. No i cały mój komentarz szlag trafił. Trudno się mówi, muszę jeszcze raz się wysilić.
    Po pierwsze; nie rozumiem czemu jest tu tak mało komentarzy, Twoja historia jest naprawdę świetna i zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Dalej; mam wrażenie że się trochę pogubiłam albo to Ty tak mieszasz xD Hmm, no okej, Bloodwell tam nie rządzi tylko Tanatos jak mniemam. Na tą chwilę widzę to tak: sytuacja rozgrywa się w czyśćcu, do którego trafiła dusza Angel a Shadow jest tym złym i chce ją zabrać do piekła, dlatego też nie chce żeby dziewczyna mieszała się w cokolwiek i rozmawiała z kimkolwiek, gdyż wtedy mogłaby się czegoś w końcu dowiedzieć a to by mu było nie na rękę. A Bloodwell też kiedyś była taką zagubioną duszyczką, która zaufała nie tej osobie co trzeba i w rezultacie tam utknęła (swoją drogą ten Shadow sobie same ładne dziewczyny wybiera na ofiary) XD Teraz to poleciałam z wyobraźnią, ale nic innego i w miarę logicznego nie przychodzi mi do głowy. Uchyl tego rąbka tajemnicy jeszcze bardziej :p

    Pozdrawiam cieplutko,
    Nikoryzja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, domyślam się, że Blogspot i znikające komentarze? Tym bardziej dziękuję za poświęcony czas :D
      Cóż, mam wrażenie, że ludzie czasami boją się pisać komentarze. Rozmawiałam z wieloma osobami, którym z jakiegoś powodu łatwiej był odezwać się do mnie prywatnie, niż zostawić po sobie ślad pod postem. W sumie nie wiem od czego to zależy, ale fakt, to trochę przykre, kiedy nie ma się pewności ile osób tak naprawdę czyta i co sądzą.
      Hm, przepraszam? :D Wszystko się wyjaśni w swoim czasie, to mogę obiecać. A Twoje teorie uwielbiam i dziękuję za nie. Swoją drogą, to fantastyczne, że gdybym wzięła pod uwagę pomysły czytających, nagle mogłabym poprowadzić każde moje opowiadanie z dziesięciu innych wersjach, a przy tym każda byłaby równie dobra ^-^
      Mogę zapewnić, że spotkanie z Bloodwell było dość kluczowe. Wkrótce na pewno wiele się wyjaśnić, chociaż najważniejszą wskazówkę dałam już na samym początku i powtórzyłam ją tutaj. Angel nie należy do Tanatos. Wbrew wszystkiemu to najważniejsza sprawa :3
      Kończę w tym miejscu, bo jak znam siebie, to zaraz chlapnę o słowo za dużo. Będę musiała troszkę przyśpieszyć z tą historią, bo biedna od początku cierpi, a obiecałam sobie skończyć ją w tym roku, ech.
      Raz jeszcze dziękuję i również pozdrawiam!

      Nessa

      Usuń
  2. Witam. Ten komentarz sponsoruje kawa mrożona i upał, także przepraszam, jeśli wyjdzie nieskładnie, monotonnie czy zwyczajnie żałośnie. Żeby nie było - ostrzegałam!


    I ten, to by było na tyle, jeśli chodzi o mądrowanie się. Spodziewałam się tego, że akcja w mieście będzie przyjemną, choć słodko-gorzką odskocznią od tego, z czym mierzyliśmy się dotychczas, ale nie spodziewałam się tego. Czymkolwiek to TO śmie być. Bo ja osobiście nadal czuję się mało doinformowana. I nie, to nie wina upału czy nieregularnego czytania. Na ten moment naprawdę za mało wiadomo, by móc wysnuwać jakieś konkretniejsze wnioski - albo po prostu zatraciłam zdolność czytania ze zrozumieniem, tak pielęgnowaną w liceum (ikskurdede) i nie dostrzegam tego, co powinnam, zbyt skupiając się na Shadowie (nadal nie wiem - tak to się odmienia?). Nie ufam facetowi i tyle, no. Cały czas skupiam się na tym, co robi, chcąc przewidzieć jakąś akcję, mimo że wiem, iż to niemożliwe - nie na tym blogu. No bo kurde, czy to możliwe, by był kimś dobrym? Wydawać by się mogło, że zależy mu na Angel, ale... No właśnie. To ale nie pozwala mi się skupić na akcji.

    Dobrze, że pozwoliłaś sobie na odstąpienie od dotychczasowej perspektywy gdyż, nie ukrywam, niezdecydowana i zagubiona Angel nieco zaczynała mnie drażnić. Zachowuje się jak przerażona łania (co oczywiście jest naturalne i nie mówię, że nieprawidłowe, skądże) która stoi na środku drogi, wpatrzona w reflektory nadjeżdżającej ciężarówki, nie wiedząc, co zrobić. Było to jednak nieco... cóż, nudne. Pomału rozwijasz jej postać, jak na przykład w ostatnim rozdziale podczas tej akcji z małą złodziejką, także nie będę marudzić więcej niż to konieczne. Liczę jednak na akiś przełom, moment, w którym Angie postawi się swojemu opiekunowi i wyciągnie z niego jakieś informacje, bo, cholerka jasna, aż mnie skręca z niewiedzy!

    Lecę chyba dalej, bo nie wytrzymie!

    Buziaki, xox

    OdpowiedzUsuń