– Nie…
Z
opóźnieniem uświadomiła sobie, że wypowiedziała to jedno słowo na głos.
Gwałtownie zaczerpnęła powietrza do płuc, coraz bardziej wytrącona z równowagi.
Z drugiej strony, może po prostu chciała upewnić się, że to nie miało
sensu – w końcu siedziała tutaj, w pełni żywa i materialna. Co
więcej, przecież oddychała, a to samo w sobie zaprzeczało słowom
Shadowa. Umarli by tego nie potrafili…
Jęknęła,
porażona kierunkiem, który samoistnie przybrały tak niepojęty dla niej
kierunek. Zupełnie jakby było o czym dyskutować! Od samego początku
wyczuła, że coś jest nie tak zarówno z tym miejscem, jak i Shadowem –
i to niezależnie od tego, jak bardzo miły na pierwszy rzut oka się
wydawał. Coraz bardziej podenerwowana, napięła mięśnie, po czym spróbowała w pośpiechu
oswobodzić się z uścisku mężczyzny. Pozwolił jej na to, zresztą jak i na
ponowne poderwanie się na równe nogi. Dziwnie roztrzęsiona, w pośpiechu
przeszła kilka kroków, nerwowo krążąc po salonie i mimowolnie
zastanawiając nad tym, jakim cudem wciąż była w stanie utrzymać się na
nogach. Czuła, że się trzęsie i to tak bardzo, że wszystko wokół wydawało
się drżeć, na pierwszy rzut oka kruche i bardzo niestabilne, zupełnie
jakby zaraz miało się rozpaść. Z drugiej strony, może to z nią tak
naprawdę było coś nie tak, co zresztą wcale by jej nie zdziwiło. Od chwili
przebudzenia miała w głowie mętlik, zaś z każdą kolejną sekundą i wydarzeniem
było już tylko gorzej.
– Angel… –
westchnął Shadow, ale nawet na niego nie spojrzała. Wiedziała, że ją
obserwował, zupełnie jakby jego wzrok nagle stał się materialny, dzięki czemu
mogła fizycznie go poczuć. To było tylko wrażenie, ale… – Moja biedna Angel…
– Nie
nazywaj mnie tak! – jęknęła, w ułamku sekundy tracąc cierpliwość.
Bezwiednie
zacisnęła dłonie w pięści, kolejny raz wbijając sobie paznokcie w skórę.
Nie dbała o to, wręcz łaknąc bólu – czegokolwiek, co utwierdziłoby ją w przekonaniu,
że była prawdziwa. Chociaż to powinno być dla niej oczywiste, wciąż czuła się
tak cholernie źle, na wszystkie możliwe sposoby chwytając się tego, co przecież
pragnęła wziąć za pewniak. Oddychała, stała tutaj i mówiła… A on jej
odpowiadał. Jak w tym wypadku mógłby śmieć twierdzić, że było inaczej?
Jak…?
Więc skoro to takie oczywiste, dlaczego masz
wątpliwości?
Ukryła
twarz w dłoniach, energicznie pocierając skronie. Oddychała szybko i płytko,
w niejakim oszołomieniu uświadamiając sobie, że pieką ją oczy, a policzki
ma już w zasadzie wilgotne od łez. Spróbowała dyskretnie się powycierać,
chociaż tak naprawdę było jej wszystko jedno, czy Shadow wiedział o tym,
że płakała. Właściwie jakie to miało znaczenie, skoro w jego mniemaniu nie
żyła? Był szalony, inna możliwość nie istniała, chociaż… Chyba że to ona
postradała zmysły – że zmyśliła sobie to wszystko, łącznie z Shadowem i całym
tym światem. Że szukała dla siebie usprawiedliwienia, tworząc sobie kogoś, kogo
mogłaby o to wszystko obwinić. Co prawda nie widziała sensu w tym, że
potrzebowałaby kogoś, kto wmówiłby jej, że umarła, ale… Och, jakie to miało
znaczenie, skoro szaleństwo musiało rządzić się swoimi prawami.
Tak musiało
być – a przynajmniej ona nade wszystko chciała w to wierzyć.
Shadow
milczał przez dłuższą chwilę, aż nabrała nadziei na to, że zniknął i wszystko
jakimś cudem wróciło do normy. Nie miała pojęcia, co takiego powinna rozumieć w tym
przypadku jako normalność, ale nie
chciała się nad tym zastanawiać. W głowie miała pustkę, nie tylko
niezdolna zebrać myśli, ale przede wszystkim wciąż nie pamiętając niczego –
żadnego szczegóły ze swojej przeszłości, łącznie z czymś tak błahym jak
własne imię. Tak bardzo zależało jej na tym, żeby przypomnieć sobie chociaż
tyle u udowodnić Shadowowi, że mylił się w każdej możliwej kwestii, a jednak
nie była w stanie, wciąż nie mogąc pozbyć się wrażenia, że marnowała czas.
Najgorsze
jednak okazało się porażające wręcz uczucie bezsilności. To był porażający
wręcz rodzaj słabości, który sprawiał, że miała ochotę osunąć się na kolana,
zamknąć oczy i więcej ich nie otwierać. Pragnęła trwać w bezruchu tak
długo, aż to wszystko by zniknęło – rozmyło się, faktycznie okazując tylko i wyłącznie
snem, który pozwoliłby jej odciąć od tego całego szaleństwa. Zarazem przerażała
ją perspektywa ponownego zapadnięcia w pustkę, ale może teraz, kiedy
kontrolowała to, co działo się wokół niej, miała być w stanie zapanować
również nad tym. Gdyby tylko mogła…
Ale nie
czuła się wcale gotowa na to, żeby zacząć walczyć.
Wiedziała o tym,
chociaż w pierwszym odruchu próbowała odepchnąć od siebie taką możliwość.
Czuła wyraźnie, że oszukuje samą siebie, w rzeczywistości wciąż
potrzebując zarówno bliskości, jak i wsparcia, które okazywał jej Shadow.
Czegokolwiek by nie mówił, czuła względem niego co najmniej wdzięczność – za
to, że zabrał ją z tamtego przerażającego miejsca i przynajmniej
próbował sprawić, że poczuła się bezpieczna. Być może nie powinna, ale przecież
mu ufała, zaprzeczeniami tak naprawdę okłamując samą siebie. Właściwie sama nie
była pewna, kiedy uznała tego mężczyznę za swojego przewodnika, ale to nie było
istotne. Ważniejsze pozostawało to, że w gruncie rzeczy nie miała wyboru, a pewne
uczucia pozostawały silniejsze od niej.
Gniew,
którego doświadczyła przez zaledwie ułamek sekundy, zniknął równie nagle, co
się pojawił. Pozostała wyłącznie pustka i nieopisane wręcz zmęczenie,
które wytrąciło ją z równowagi bardziej niż cokolwiek innego. Niczego już
nie wiedziała, dziwnie otępiała i… na swój sposób obojętna, chociaż to przecież
nie miało sensu. Nie mogło, skoro sprawiało, że czuła się tak, jakby w jakimś
stopniu akceptowała całe to szaleństwo, podświadomie czując, że każde
wypowiedziane przez Shadowa słowo było prawdziwe.
Po prostu o tym zapomniałam.
Po prostu… zapomniałam…
Nie wyczuła
niczego, co świadczyłoby, że Shadow ruszył się z miejsca albo w ogóle
wciąż był gdzieś obok, przez co tym bardziej zaskoczyły ją ciepłe ramiona,
które bez jakiegokolwiek ostrzeżenia owinęły się wokół nie. Jeszcze chwilę
wcześniej próbowałaby z nimi walczyć, bez chwili wahania próbując się
wyrwać, ale tym razem nic podobnego nie miało miejsca. W zamian zamknęła
oczy, rozluźniając się i poddając dotykowi mężczyzny, którego tak bardzo
pragnęła od siebie odsunąć i do którego paradoksalnie lgnęła, szukając w jego
objęciach wsparcia i swego rodzaju poczucia bezpieczeństwa. Właściwie nie
zarejestrowała momentu, w którym z jękiem wpadła mu w ramiona,
przywierając do jego torsu i zanosząc się niepochamowanym płaczem.
Shadow
nawet się nie zawahał. Stał spokojnie, tuląc ją do siebie, a w pewnej
chwili pozwalając, żeby jednak osunęła się na kolana. Przyklęknął przy niej,
wciąż ją obejmując i po prostu będąc, co samo w sobie wydało się
Angel niezwykle pocieszające. To imię… Angel.
W gruncie rzeczy też nie wydawało się takie złe, tym bardziej że
pozostawało jedynym, które miała. Na dobry początek musiało wystarczyć, zresztą
Shadow wydawał się naprawdę przekonany, kiedy mówił, że ją zna. Powoli
zaczynała się w tym wszystkim plątać, tak jak i we własnych
uczuciach, próbując odszukać złoty środek tam, gdzie go nie było. W głowie
miała mętlik, zaś odczuwane przez dziewczynę zniechęcenie sprawiało, że wręcz
pragnęła zwrócić się ku temu, co sugerował Shadow i pozwolić mu się
poprowadzić, tym samym pozbywając się przynajmniej części odpowiedzialności,
której nie chciała. Czuła, że to byłoby najgorszym z możliwych rozwiązań –
wręcz czystym tchórzostwem – ale nie dbała o to, świadoma tylko i wyłącznie
pragnienia ucieczki. Tak było prościej, chociaż…
– Postaram
się zrobić co tylko będę w stanie, żebyś poczuła się bezpieczna –
usłyszała tuż przy uchu spokojny, opanowany głos. Wyprostowała się w obejmujących
ją ramionach na tyle, by móc spojrzeć mężczyźnie w twarz. – Zobaczysz, że z czasem
wszystko stanie się prostsze, Angel – dodał, ale ona tylko potrząsnęła głową.
– Jak?
To pytanie
wydało się dziewczynie niemalże dziecinne, ale nie chciała się nad tym
zastanawiać. W zamian pragnęła przede wszystkim odpowiedzi – choćby
najbardziej lakonicznego potwierdzenia, gotowa przyjąć dosłownie każdą wymówkę,
byleby usprawiedliwić przed samą sobą to, że mu ufała. Nieważne czy miało to
jakikolwiek sens, czy wręcz przeciwnie. Chciała wierzyć, ale…
–
Zostaniesz tutaj ze mną, a ja wszystko ci pokażę – stwierdził z przekonaniem
Shadow. – Ten dom jest duży, a ja od dawna potrzebowałem towarzystwa…
Zajmę się tobą, Angel – zapewnił pośpiesznie. – Ten świat… Wprowadzę cię, jeśli
tylko mi na to pozwolisz. Domeną człowieczeństwa jest to, że bardzo szybko
przyzwyczajamy się do sytuacji. Nawet jeśli na początek wydaje się to trudne… –
Zamilkł, po czym wzruszył ramionami. – Akceptacja przychodzi prędzej czy
później. Zawsze.
Otworzyła i zaraz
zamknęła usta, przez dłuższą chwilę rozważając jego słowa. Czuła, że to ma
sens, a może przede wszystkim chciała w to uwierzyć – nie była pewna.
Cóż, to w gruncie rzeczy nie miało znaczenia, chociaż z drugiej
strony…
– Dlaczego?
– Nie chciała, ale musiała zadać to pytanie. – Kim dla ciebie jestem, Shadow? –
dodała pod wpływem impulsu.
– To nie ma
znaczenia.
Potrząsnęła
głową.
– Ma –
zaoponowała, chociaż jakaś jej cząstka pragnęła odpuścić. Tak byłoby prościej, a przynajmniej
wciąż miała takie wrażenie. Chociaż do pewnego stopnia próbowała bronić się
przed zaufaniem Shadowowi, jednocześnie wyczuwała w nim coś, co sprawiało,
że poddanie się wydawało się bardzo, ale to bardzo prostym rozwiązaniem. Dlaczego
miałaby drążyć, skoro przy nim czuła się bezpieczna? – To znaczy… Powinno mieć.
No i to, co powiedziałeś mi wcześniej. O tym, że ja… – wyrzuciła z siebie
na wydechu i zaraz urwała, niezdolna dokończyć myśli.
Nie chciała
się nad tym zastanawiać, przynajmniej na razie. Pragnęła udawać, że nie działo się
nic wartego uwagi – że jednak coś pomieszała, a sytuacja była o wiele
prostsza, niż mogłoby się wydawać. Przy nim faktycznie była w stanie w to
uwierzyć, jednocześnie szukając pocieszenia w ramionach, które powinny być
jej obce, a jednak sprawiały, że czuła się bezpieczna. Dotykał ją i to
było po prostu dobre.
– Wiesz, co
jest dobre w tym miejscu, Angel? Że sprzyja zapomnieniu – oznajmił Shadow.
W tamtej chwili jego ton i słowa wydały się dziewczynie niezwykle
kojące, brzmiąc trochę jak kołysanka, której z łatwością mogłaby się
poddać. Wystarczyłoby zamknąć oczy i… spróbować zasnąć, choć przez chwilę nie
przejmując się wszystkim, co działo się wokół niej. To faktycznie było takie
proste, prawda? – Nie musimy rozmawiać o tym, co cię bulwersuje. Teraz
jesteś tutaj i… to wystarczy.
– Wystarczy…
Shadow
odsunął ją od siebie na długość wyciągniętych ramion. Wciąż obchodził się z nią
bardzo delikatnie, śmielszy niż na początku, chociaż nie była pewna czy to
dobrze. Spojrzała na niego w nieco nieprzytomny sposób, w samym tylko
spojrzeniu próbując doszukać się czegokolwiek, co pozwoliłoby jej stwierdzić,
co powinna zrobić. Czuła się pewniej, mając przy sobie kogoś, kto był chętny ją
poprowadzić, a to bez wątpienia wiele ułatwiało, ale…
– Chodź,
pokażę ci dom. Trochę się uspokoisz, zresztą wtedy łatwiej się tutaj
odnajdziesz – zaproponował, ujmując ją za rękę. Nie zaprotestowała, machinalnie
podążając za nim w stronę schodów. – Ten pokój, do którego cię zabrałem…
Możesz uznać, że jest twój albo poszukać sobie innego. Wszystkie pomieszczenia
są do twojej dyspozycji.
– A ty…?
– zapytała z powątpiewaniem.
Shadow
uśmiechnął się blado.
– Mój jest
na dole, obok biblioteki. Zaraz ci wszystko wytłumaczę – zapewnił pośpiesznie. –
Zresztą gdybyś mnie potrzebowała, zawsze możesz zawołać. Zawsze dam ci znać,
jeśli będę wychodził – dodał, po czym raptownie spoważniał, przypominając sobie
o czymś istotnym. – Nigdy nie wychodź beze mnie. Rozumiesz? Nigdy.
Coś w jego
słowach skutecznie przyprawiło dziewczynę o dreszcze. Zaniepokojona,
zatrzymała się wpół kroku, prostując niczym struna i rzucając swojemu
towarzyszowi zdezorientowane, pytające spojrzenie. Cokolwiek się działo, czuła,
że wciąż nie wie bardzo wielu rzeczy. To, że Shadow wyglądał na
zaniepokojonego, jedynie utwierdziło Angel w przekonaniu, że miała powody
do zadawania pytań.
– Dlaczego?
Mężczyzna
zacisnął usta. W następnej chwili bezceremonialnie odwrócił się w jej
stronę, stanowczo chwytając ją za ręce i ściskając na tyle mocno, by
poczuła się jeszcze bardziej niespokojna. Martwił się, a to bez wątpienia o czymś
świadczyło.
– Najpierw
obiecaj mi tę jedną rzecz – nie tyle poprosił, co wręcz zażądał. – Nie opuścisz
tego domu beze mnie, jasne? Cokolwiek by się wydarzyło, obiecaj mi, że nie zbliżysz
się do lasu, jeśli mnie nie będzie obok. To ważne.
– Ale…
– Angel –
wycedził, wypowiadając jej imię w wystarczająco stanowczy sposób, by natychmiast
zamilkła. W zamian skinęła głową, mając nadzieję, że w ten sposób
zdoła go uspokoić i jakkolwiek przekonać do dalszych wyjaśnień.
– Obiecuję –
dała za wygraną, a Shadow wyraźnie się rozluźnił. – Ale dalej nie
powiedziałeś mi, co się dzieje.
– Nie
czułaś tego, kiedy szliśmy przez las?
Zawahała się,
rozproszona zarówno sposobem w jaki wypowiedział to pytanie, jak i przenikliwym
spojrzeniem lśniących, szmaragdowych oczu. Mogła tylko zgadywać, co w tamtej
chwili sobie myślał, najpewniej uznając ją za idiotkę, która nie dostrzegała
najprostszych zależności. Co prawda nic nie wskazywało na to, żeby Shadow
zamierzał oznajmić jej to wprost, ale coś zdecydowanie było na rzeczy.
– Nie
jestem pewna, co takiego masz na myśli – przyznała zgodnie z prawdą.
Potrzebowała dłuższej chwili, żeby zebrać myśli i przynajmniej spróbować
udzielić mu odpowiedzi. Odchrząknęła, żeby oczyścić gardło i pozbyć się
nieprzyjemnego uścisku. – Byłam wtedy
bardzo zmęczona, ale…
– Tak? –
zachęcił, po czym wysilił się na blady uśmiech. Nie mogła pozbyć się wrażenia,
że ma przed sobą doskonałego aktora, który z łatwością byłby w stanie
namieszać drugiej osobie w głowie. Ją już teraz wydawał się owijać sobie
wokół palca, ale wcale nie poczuła się z tego powodu zaniepokojona. To
było… po prostu właściwe. To, że mu ufała, również. – Co takiego, Angel?
– Wydawało
mi się… – Zamilkła, po czym energicznie potrząsnęła głową. Dlaczego myślenie
przychodziło jej z tak wielkim trudem? – Miałam wrażenie, że ktoś nam
towarzyszy, ale to przecież nie ma sensu, prawda? Wtedy i tak nie byłam w najlepszej
formie.
Chciała,
żeby jej słowa zabrzmiały jakkolwiek pewne, ale to okazało się o wiele
trudniejsze, aniżeli mogłaby sobie tego życzyć. W gruncie rzeczy była
gotowa przysiąc, że tak naprawdę okłamywała samą siebie, zresztą po raz
kolejny, niemalże na każdym kroku próbując wmówić sobie coś, co nie miało
związku z rzeczywistością. To było tak, jakby podświadomie od samego
początku wiedziała, że oszukuje samą siebie, a jednak zbytnio obawiała się
prawdy, by móc przyjąć ją do wiadomości.
Shadow
milczał przez dłuższą chwilę, uważnie wodząc wzrokiem po jej twarzy. Jego
własna nie wyrażała żadnych emocji, a przynajmniej Angel nie była w stanie
stwierdzić, w jakim był nastroju. Nie rozumiała go, wciąż nie mając okazji
poznać na tyle dobrze, by świadomie zadecydować czy i dlaczego powinna mu
ufać. Tym bardziej niedorzecznym wydawało się, że w ciemno akceptowała go w roli
swojego opiekuna, zwłaszcza po wszystkim tym, co jej powiedział. To było niczym
impuls, któremu zdecydowała się zawierzyć, choć nie miała po temu żadnych
podstaw. Pewne rzeczy po prostu miały miejsce, z kolei ona…
– Cokolwiek
sobie myślisz, wiedz, że czasami warto zaufać sobie – powiedział w końcu
Shadow, skutecznie wyrywając ją z zamyślenia. Drgnęła, po czym spojrzała
na niego w niespokojny, zdezorientowany sposób, coraz mniej pewna tego, co
działo się wokół niej. – Intuicja to potęga, o ile właściwie ją
wykorzystać.
– Nie
rozumiem…
Tym razem
nie zawahała się przed odpowiedzią.
– Ten las
jest niebezpieczny – oznajmił z naciskiem. – Jak najbardziej jest tam coś,
od czego rozsądniej trzymać się z daleka. To, co poczułaś, kiedy wyszliśmy
na zewnątrz… – Zamilkł, po czym wzruszył ramionami. – Zostańmy przy tym, co już
ustaliliśmy, w porządku? Cokolwiek by się nie stało, zawsze trzymaj się
blisko mnie, Angel.
Tym razem
nie zaprotestowała, ograniczając się wyłącznie do zdawkowego skinienia głową.
Chociaż wciąż dręczyły ją dziesiątki pytań, nie odważyła się zadać żadnego
więcej.
Dom był duży, chociaż nie aż
tak, jak sądziła na początku. Pomijając sypialnię, którą początkowo zaoferował
jej Shadow, a którą ostatecznie postanowiła zająć, na piętrze znajdowały
się jeszcze cztery inne, o dziwo zamknięte, pokoje. W pierwszym odruchu
miała ochotę zapytać o klucze, tym bardziej że jej towarzysz sam
wspomniał, że miała pełną dowolność przy wyborze, ale ostatecznie zrezygnowała.
Wystarczyła jej sypialnia, którą dysponowała teraz, wątpiła zresztą, żeby inne
pomieszczenia jakkolwiek różniły się od skromnego pokoiku. Tak naprawdę było jej
wszystko jedno, zwłaszcza że nie była wymagająca. Liczyło się, że w tym
domu czuła się bezpieczna, a Shadow faktycznie starał się zrobić wszystko,
byleby utrzymać taki stan rzeczy.
Szybko
zorientowała się, jak prezentował się układ domu. Z łatwością zapamiętała
drogę do łazienki, kuchni oraz salonu, zwłaszcza że w tym ostatnim dopiero
co spędzili dobrą godzinę na rozmowie. Obserwując kolejne pomieszczenia, Angel
miała niejasne wrażenie, że już je widziała, ale odrzuciła od siebie tę myśl.
Wystrojem dom nie wyróżniał się niczym szczególnym, więc nic dziwnego, że
poszczególne miejsca wydawały się znajome. Najbardziej zresztą i tak
zauroczyła ją wspomniana przez Shadowa biblioteka, co prawda ciasna, ale za to
przytulna i wyposażona w wystarczająco wiele książek, by z miejsca
zadecydowała, gdzie zamierzała spędzić najbliższe wolne godziny.
– Jeśli
będziesz chciała, bierz stąd cokolwiek zechcesz – powiedział z przekonaniem
Shadow, obserwując ją uważnie, kiedy w pośpiechu kręciła się po
pomieszczeniu, przypatrując poszczególnym regałom. Niektóre tytuły i autorzy
wydawali się znajomi, co do innych zaś nie miała najmniejszych wątpliwości, że
po raz pierwszy widziała je na oczy. – Lubisz czytać, Angel?
– Uwielbiam
– odpowiedziała z przekonaniem, które zaskoczyło nawet ją.
Skąd tak
naprawdę to wiedziała? Nie miała pojęcia, ale z niejaką ulgą odkryła, że wciąż
była w stanie bez wysiłku łączyć poszczególne litery i płynnie
odczytywać kolejne słowa. Zabawne, że nie pamiętała nawet własnego słowa, ale
za to czuła się podekscytowana na myśl o spędzeniu długich godzin w bibliotece,
ale to na dłuższą metę nie miało dla dziewczyny znaczenia. Coś pamiętała i tylko
to się liczyło, przynajmniej dla niej. To była mała rzecz, ale w sytuacji,
w której we własnym ciele czuła się jak intruz, wszystko wydawało się
lepsze niż nic.
Wyczuła
ruch za plecami, więc w pośpiechu odwróciła się w stronę drzwi.
Shadow przystanął w progu, najwyraźniej zamierzając wyjść, to jednak nie
wydało się Angel niepokojące. Wręcz przeciwnie – w bibliotece mogła, a nawet
chciała zostać sama, pragnąc choć przez chwilę skupić się na czymś, co w żaden
sposób nie wiązałoby się ani z tym miejscem, ani rozmowami, które odbyła
ze swoim towarzyszem.
– Jestem
obok – stwierdził lakonicznie Shadow. – Pamiętaj, co mi obiecałaś, Angel –
rzucił na odchodne, ostatecznie zostawiając ją samą.
Wypuściła
powietrze ze świstem, mimowolnie spinając się w odpowiedzi na jego słowa.
Jej spojrzenie momentalnie powędrowało ku przysłoniętemu oknu, więc podeszła
bliżej, by móc raz jeszcze wyjrzeć na zewnątrz. Z biblioteki miała dobry
widok na rosnący w pobliżu las, na pierwszy rzut oka spokojny i opustoszały,
ale nie mogła pozbyć się wrażenia, że to tylko pozory – i że gdzieś w głębi
faktycznie czaiło się coś, od czego wolała trzymać się z daleka. Nie miała
pojęcia z czym tak naprawdę miała do czynienia, ale…
W pośpiechu
wycofała się, sama niepewna, skąd brało się dziwne, nieprzyjemne uczucie bycia
obserwowaną. Być może wszystko sprowadzało się do niepokojącego oświetlenia –
czerwonego blasku wiecznego zmierzchu, o którym wspominał Shadow – ale to w gruncie
rzeczy nie było istotne.
Biorąc pod
uwagę to, jak czuła się za każdym razem, kiedy wyglądała na zewnątrz,
dostosowanie się do obietnic złożonych opiekunowi, miało okazać się wyjątkowo
proste.
No i jest kolejny rozdział – ostatni z tych, które zaplanowałam sobie na wprowadzenie i fazę pierwszą. Mam co do niego mieszane uczucia, ale ostateczną ocenę jak zawsze pozostawiam Wam. Cóż, pozostaje mi liczyć na to, że oczekiwanie choć trochę się opłaciło.Dziękuję za obecność i komentarze. Jesteście cudowni :)
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńMuszę Cię pochwalić, rozdział wyszedł Ci naprawdę świetnie. Czytałam z zapartym tchem, zwłaszcza w chwili, gdy nasza Angel zapytała się Shadowa kim dla niego jest. Czytałam, wyczekując odpowiedzi. Ale nasz Shadow postanowił potrzymać jeszcze trochę w napięciu zarówno Angel jak i czytelników opowiadnia :)
Kurczę. A ja już myślałam, że się tego dowiem, a bardzo mnie to ciekawi.
Zazdroszczę jej takiej prywatnej biblioteki, gdy może brać z niej co jej się tylko podoba. Czuję do tej bohaterki coraz większą sympatię. Próbuje sobie poradzić w nowym dla niej miejscu, lepiej poznac Shadowa, choć ten nie chce za wiele mówić o pewnych sprawach. A ja jestem tak strasznie ciekawa kim dla siebie są... Muszę uzbroić się w cierpliwość.
Zasatanwia mnie też co takiego jest w tym lesie. Coś się tam czai, ale co... Kurczę, Ty to potrafisz trzymać człowieka w napięciu :)
Shadowa lubię coraz mocniej. Jest po prostu kochany wobec Angel... Poodoba mi się jego zachowanie. Fakt, że nie chce jej powiedzieć niektórych rzeczy, ale być może to dla jej własnego dobra, a być może, dziewczyna, dowie się po prostu tego w swoim czasie :) Zobaczymy.
Dzięki niej on już nie czuje się taki samotny. Zwłaszcza w tak dużym domu trudno o to, żeby nie czuć, że czegoś jednak brakuje.
Uważam, że Shadow ma rację. Wkrótce nawet Angel przyzwyczai się do tej nowej i trudnej dla niej sytuacji. Nie ma innego wyjścia, a z nim powinno jej być po prostru łatwiej, chociaż trochę :)
Podoba mi się świat, który wykreowałaś, bo porusza zarówno fantastykę jak i uczucia, z którymi często ma się styczność. Jak dla mnie wszytsko idzie w jak najlepszym kierunku! :D
Trzymaj się, słońce.
Pozdrawiam.
Ekhmm... Shadow miał jej wyjaśnić... A ja nadal nie wiem nic :P No może nie nic, ale bardzo mało. Bo w sumie ani razu chyba nie odpowiedział w jasny sposób, tylko kręcił tak, że i tak nie powiedział tego, czego chciałabym się dowiedzieć. Odniosłam wrażenie (tylko Ty wiesz czy nie błędne), że Shadow jest samotny. Brak mu towarzystwa i upatrzył sobie Angel. Może kogoś mu przypomina albo co. Takie zapewnianie jej, że będzie dobrze, że nic jej nie grozi, przy nim jest bezpieczna – no więc nie sądzę. O sobie nie powiedział nic. Kim jest, co tam robi. A na dodatek jego słowa o tym, że człowieczeństwo ma to do siebie, że szybko można się przyzwyczaić, zapaliły w mojej głowie czerwoną lampkę. Zresztą te o tym zapomnieniu podobnie.
OdpowiedzUsuńSam dom, który wydaje się Angel znajomy. Może tak właśnie wyglądał dom, w którym mieszkała? A może była już w tym miejscu i coś się wydarzyło... Jak zwykle wiele pytań, a mało odpowiedzi, a znając Twoje historie, to może się wydarzyć dosłownie wszystko! ^^
I las! Zapomniałabym o lesie. Albo raczej tym czymś co jest w nim. No i znów Shadow nie powiedział co tam jest, tylko coś niebezpiecznego. Jakieś dusze? Demony, które tylko czekają, żeby porwać i pożreć zagubioną duszę? A może to on jest tym niebezpieczeństwem, które zwodzi i czaruje dziewczynę, a to z lasu chce ją uwolnić od niego, żeby ruszyła w swoją dalszą podróż, gdzieś...
Weny, czasu i zdrowia! To wszystko razem zawsze w cenie. ^^
Witam ponownie!
OdpowiedzUsuńOch, RED, jak cudownie. Uwielbiam ich akustyki, Lost to mój niezaprzeczalny ulubieniec. Ale i tym utworem nie pogardzę, tym bardziej że ostatnio coraz chętniej wracam do przeróżnych perełek :)
Rozdział był... Kurde, czy to kogoś zaskoczy, jeśli powiem, że cudowny? Żeby nie było, że przesadzam, ale ta historia jest tak unikatowa i wciągająca, że nie umiem znaleźć innych słów. Pisałaś mi, że boisz się, iż pewnym razem za bardzo zanudzisz nas smęceniem Angel, ale, na Boga, gdzie tu jest jakieś smęcenie? Dziewczyna jest zagubiona i w sumie nie ma jej się co dziwić, przecież nie tak dawno umarła. Z dnia na dzień musi się przystosować do życia w świecie, w którym słońce nigdy nie wschodzi, w dodatku u boku mężczyzny, który zdaje się ją doskonale znać. Jej zachowanie jest więc w pełni uzasadnione, dlatego nie musisz się niczego obawiać. Jest jak zwykle fenomenalnie :)
Kiedy z ust Angel padło pytanie o to, kim jest dla Shadowa, puls mi ewidentnie przyśpieszył. Czekałam na jakąś odpowiedź, może uchylenie chociaż rąbka tajemnicy... A tu nic. Coś jest na rzeczy. Boję się jednak cokolwiek podejrzewać, bo przecież Ty jak coś wymyślisz... Nie, tak serio to nie mam żadnych teorii. Nie chcę nic zawczasu wysnuwać, wolę poczekać na rozwój sytuacji.
Ten las... Co jest z nim nie tak? Kto się tam czai? Ta obietnica, którą Angel złożyła Shadowowi... A co, jeśli to jednak nie w lesie czeka na nią największe niebezpieczeństwo?
Boże, dlaczego został mi tylko jeden rozdział do nadrobienia? :C
Weny, czasu, no i prądu, bo jak wiem z własnego doświadczenia, z tym ostatnim różnie bywa :p
K.