To nie miało sensu. Tylko o tym
była w stanie myśleć, kiedy Shadow poprowadził ją do kolejnego
pomieszczenia – pokoju, który po chwili wahania uznała za salon, chociaż jej
myśli były zbytnio rozproszone, by mogła skoncentrować się na czymś konkretnym.
Chwiała się na nogach, wciąż nie dowierzając temu, co chwilę wcześniej od niego
usłyszała i ledwo będąc w stanie zebrać myśli. To niemożliwe, tłukło się w głowie Angel, ale chociaż bardzo
chciała uwierzyć, że istnieje jakieś sensowne wyjaśnienie tego, co działo się
wokół niej, jak na złość nie była w stanie przyjąć do siebie odpowiedzi.
Pokój był
okazały, chociaż urządzony w bardzo prosty sposób. Wydawał się… wręcz
nijaki, a może to po prostu ona czuła się zbyt rozproszona, by docenić
cokolwiek z tego, co znajdowało się w tym domu. Na drżących nogach
podeszła do obitej skórą kanapy, po czym ciężko na nią opadła, dochodząc do
wniosku, że i tak nie będzie w stanie dłużej utrzymać się w pionie.
Twarz na kilka sekund ukryła w dłoniach, po czym wzięła kilka głębszych wdechów,
w nadziei na to, że dzięki temu zdoła łatwiej nad sobą zapanować. No cóż,
nie wyszło, a przynajmniej nie w takim stopni, jak mogłaby tego
oczekiwać.
– Coś nie
tak, Angel?
Wyprostowała
się, jak na zawołanie przenosząc wzrok na swojego rozmówcę. Spojrzała na
Shadowa z niedowierzaniem, kiedy jak gdyby nigdy nic rozsiadł się w jednym
z foteli, jakby od niechcenia zakładając nogę na nogę. Był spokojny, wręcz
porażająco opanowany, gdy zaś przyjrzała się jego twarzy, dostrzegła majaczący
na ustach uśmieszek – ni to cyniczny, ni uprzejmy, przez co tym trudniej było
jej stwierdzić, jakie targały nim emocje. Nie rozumiała tego mężczyzny, zresztą
tak jak i tego, jak tak naprawdę się przy nim czuła. Bezskutecznie szukała
sensu tam, gdzie go nie było, a to zdecydowanie nie miało prawa skończyć
się dobrze.
Kpił czy o drogę
pytał? Miała ochotę zadać mu to pytanie, a jednak w porę ugryzła się w język,
bynajmniej nie z obawy przed tym, że uzna ją za nieuprzejmą. Zdecydowanie
bardziej przejmowała się tym, co mogłaby usłyszeć w odpowiedzi, tym
bardziej, że czekająca ich rozmowa zapowiadała się w co najmniej
niepokojący sposób. Jeśli wciąż zamierzał mówić jej takie rzeczy, mogła
spodziewać się dosłownie wszystkiego, a to… mogło skończyć się na naprawdę
wiele różnych sposobów. Wiedziała już, że z tym miejscem coś jest nie tak,
ale czym innym było odczuwać niepokój, a czym zgoła odmiennym przekonać
się, że złe przeczucia jednak były uzasadnione – i to na dodatek w aż
tak nierealnym sensie.
– Wiesz,
moim zdaniem powinnaś coś zjeść. Słyszałem, że jedzenie jest dobre na wszystko
– odezwał się ponownie Shadow, jak gdyby nigdy nic podejmując temat.
Otworzyła i zaraz
zamknęła usta, niezdolna wykrztusić z siebie chociaż słowa. Coś w nieprzyjemny
sposób ścisnęło ją w żołądku, niejako sugerując, co stałoby się, gdyby
spróbowała cokolwiek przełknąć. Z opóźnieniem uniosła głowę, gotowa
uświadomić mężczyznę, że jego rady niekoniecznie ją satysfakcjonowały, nim
jednak zdążyła zdobyć się na wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa, nie wspominając
o nawet najcichszym, zdławionym jęku, po prostu zamarła, bezmyślnie
wpatrując się w przestrzeń przed sobą – a konkretnie na niski,
szklany stolik, który ustawiono tuż przy kanapie, a który chwilę wcześniej
zachęcającym gestem wskazał jej rozmówca.
Sęk w tym,
że kiedy rozglądała się wcześniej, nic szczególnego nie przykuło jej uwagi.
Może w roztrzęsieniu nie zwracała uwagi na drobiazgi, a jednak była
gotowa przysiąc, że nie umknąłby jej ani pełen talerz z wciąż parującym
jedzeniem, ani cała misa owoców. Tym bardziej nie rozumiała jakim cudem te
znalazły się dosłownie na wyciągnięcie ręki, stojąc tuż przed nią i aż
prosząc się o to, żeby ktoś zdecydował się skosztować jedzenia… A konkretnie
ona, bo spoglądając na zawartość naczynia, była gotowa przysiąc, że to, co się w nim
znajdowało, miało szansę jej zasmakować. Choć w głowie wciąż miała pustkę,
jeden rzut oka wystarczył na to, żeby doszła do wniosku, że ma do czynienia z zupą,
a przynajmniej tak jej się wydawało. Co więcej, pomimo tego, że na myśl o przełknięciu
czegokolwiek dziewczynie wciąż robiło się niedobrze, jednocześnie perspektywa
zjedzenia czegoś, dzięki czemu mogłaby się rozgrzać, wydawała się niezwykle
kusząca.
– Nie
krępuj się, Angel. Kazałem to przygotować specjalnie dla ciebie – rzucił zachęcającym
tonem Shadow, tym samym skutecznie zwracając na siebie uwagę.
– Kazałeś…?
– powtórzyła, w pośpiechu przenosząc na niego wzrok.
Wciąż
siedział w fotelu, lekko pochylony do przodu. Obserwował ją uważnie, a jego
zielone oczy dosłownie lśniły, aż naszło ją niepokojące wrażenie, że mogłyby
jarzyć się w ciemnościach. Wiedziała, że to jedynie wytwór jej wyobraźni, a może
po prostu chciała, żeby tak właśnie było, a jednak coś w tym widoku z miejsca
przyprawiło dziewczynę o dreszcze. Jakim cudem mogłaby w ogóle
twierdzić, że mu ufa, skoro niemalże na każdym kroku wzbudzał w niej tak
silny niepokój i wątpliwości?
Zawahała
się, niemalże siłą zmuszając do tego, by spojrzeć rozmówcy w oczy. Czuła
się dziwnie pod jego spojrzeniem, czekając na wyjaśnienia przynajmniej w kwestii
tego jednego pytania. Chociaż miała wrażenie, że dom jest opustoszały, jego
słowa wydawały się sugerować coś innego, choć i tego nie mogła być
absolutnie pewna.
– Po prostu
jedz zanim wystygnie – powiedział w końcu Shadow tonem łagodnej perswazji.
– I zacznij oddychać, proszę.
Dopiero po
jego słowach zrozumiała, że bezwiednie wstrzymywała oddech. Jakby tego było
mało, czuła się tak bardzo podenerwowana, że niemalże przez cały czas napinała
już i tak obolałe mięśnie. Zdołała nawet spojrzeć na Shadowa wyzywająco,
próbując samym tylko spojrzeniem nakłonić go do tego, żeby udzielił jej
odpowiedzi, jednak to najwyraźniej nie zrobiło na mężczyźnie wrażenia. Wręcz
przeciwnie – obserwując go miała raczej wrażenie, że doskonale się bawił,
doszukując się w jej reakcjach dokładnie tego, czego mógłby się
spodziewać. W tamtej chwili naszło ją przejmujące, wręcz niepokojące
wrażenie, że ten mężczyzna jak najbardziej ją znał i to o wiele
lepiej, niż mogłaby tego oczekiwać.
Z wolna
nabrała powietrza do płuc, bezskutecznie próbując się uspokoić. Wszystko jest w porządku,
pomyślała, ale przekonywanie samej siebie już dawno przestało brzmieć choć
odrobinę kojąco. Angel miała raczej wrażenie, że na każdym kroku okłamuje samą
siebie, próbując zmusić się do wiary w coś, co tak naprawdę nie miało
racji bytu. To było jak ciągła ucieczka, a jednak…
Wciąż o tym
myślała, jednocześnie obserwując Shadowa. Milczał, nie pozostając jej dłużnym i obserwując
dziewczynę równie uważnie, co i ona jego. Co więcej, to Angel jako pierwsza
uciekła wzrokiem gdzieś w bok, wręcz przytłoczona przenikliwością jego
wzroku. Za każdym razem czuła się tak, jakby przenikał ją na wskroś, wręcz
rozbrajając i sprawiając, że czuła się tak bardzo bezbronna i podatna
na wszelakie zagrożenia. Cokolwiek by się wydarzyło, była w stanie co
najwyżej się takiemu stanowi rzeczy poddać, niezależnie od konsekwencji i tego,
czego naprawdę chciała. W efekcie sama nie była pewna, dlaczego
ostatecznie pochyliła się, bez słowa sięgając po wciąż parujący talerz i ostrożnie
unosząc go tak, żeby przypadkiem nie rozlać zawartości. Leżąca tuż obok łyżka
zaciążyła Angel w dłoni, kiedy dziewczyna zdecydowała się z wolna ją
ująć, żeby móc zrobić z niej użytek. Zarazem naszła ją idiotyczna myśl, że
nie będzie pamiętała w jaki sposób właściwie jej użyć, więc po prostu
zamarła, bezmyślnie wpatrując się w pełny talerz i… czekając, choć sama
nie była pewna na co i dlaczego.
Shadow
uniósł brwi. Wciąż obserwował swoją podopieczną, kiedy zaś ta zaczęła się
wahać, mężczyzna wyraźnie poczuł się rozczarowany. Takie przynajmniej odniosła
wrażenie Angel, zwłaszcza widząc cień, który jak na zawołanie przemknął przez
bladą twarz.
– No, jedz
– ponaglił, wyraźnie już zniecierpliwiony. Co prawda wciąż brzmiał spokojnie,
wręcz uprzejmie, ale tym razem odniosła wrażenie, że część z tych emocji
kosztowała go sporo wysiłku. – Myślałem, że się rozumiemy. Nie będę z tobą
rozmawiał, jeśli nie zaczniesz jeść – stwierdził, a dziewczyna z nieznacznie
potrząsnęła głową.
– Nie mam
ochoty – zaoponowała.
O dziwo Shadow
jedynie się uśmiechnął.
– Ależ masz
– stwierdził takim tonem, jakby rozmawiali o pogodzie. – Zaufaj mi, że
poczujesz się lepiej. To, co zapewne będziesz chciała wiedzieć… Cóż, wolałbym
mieć pewność, że doszłaś do siebie – wyjaśnił i choć brzmiało to szczerze,
te słowa wcale nie poprawiły dziewczynie nastroju.
– To nie
jest uczciwe – obruszyła się, chociaż zdążyła już zauważyć, że jej słowa i tak
nie robiły na nim wrażenia. Krótko spojrzała na ciążący jej w rękach
talerz, po czym na powrót przeniosła wzrok na Shadowa, kolejny raz próbując
zrozumieć jego zachowanie. Czuła, że traci czas, ale gdyby jednak miała szansę
za nim nadążyć… – Zresztą dlaczego tak naprawdę miałabym ci ufać?
Nie
sądziła, że zdobędzie się na zadanie akurat tego pytania, ale zdecydowanie
bardziej dziwne wydało się Angel to, że mogłaby je przemilczeć. To nie miało
sensu, prawda? To, że w ogóle za nim poszła, chociaż w szoku miała
wrażenie, że i tak nie ma wyboru. Teraz z kolei siedziała tutaj, raz
po raz wracając pamięcią do tego, co od niego usłyszała, a co przecież nie
powinno mieć racji bytu. Raz po raz przekonywała samą siebie, że to nie z tym
miejscem czy z nią coś było nie tak, ale z Shadowem. Co innego powinna
sądzić w sytuacji, w której ktokolwiek opowiadał jej takie rzeczy? To, że mogłaby ot tak
obdarować go zaufaniem, zdecydowanie nie wchodziło w grę, a jednak…
Skrzywiła
się, po czym energicznie potrząsnęła głową, próbując doprowadzić się do
porządku. Chciała zapanować nad mętlikiem, a jednak wątpliwości raz po raz
powracały, wzbudzając w Angel coraz więcej wątpliwości. Dlaczego wciąż
musiał jej to robić, niezmiennie mieszając w głowie i sprawiając, że
chwilami wręcz czuła się winna – i to zwłaszcza wtedy, kiedy przymierzała
się do powiedzenia czegoś, co niekoniecznie mogłoby spodobać się Shadowowi?
Zaopiekował się nią, przyprowadził tutaj i zachowywał się jakby faktycznie
chciał jej dobra ale czy to wystarczyło? Powinna mieć prawo do wątpliwości, a jednak
za każdym razem czuła się coraz gorzej, rozbita pomiędzy tym, co czuła, a co
wydawało się właściwe – przynajmniej teoretycznie, bo bez wspomnień nie
potrafiła stwierdzić co jest dobre, a co nie.
Tym
bardziej z równowagi wytrąciło ją to, że Shadow po prostu się roześmiał.
Zamiast się zdenerwować albo od razu wysunąć jakiś sensowny argument, mający
przekonać ją do pełnej wiary w jego dobre intencje, ot tak wybuchnął
śmiechem – przyjemnym dla ucha, głębokim i niemalże serdecznym. Angel
zastygła w bezruchu, bezmyślnie wpatrując się w swojego rozmówcę i bezskutecznie
próbując stwierdzić, co takiego chodziło mu po głowie. To wszystko nie miało
sensu, a jednak…
Mężczyzna
westchnął, po czym wyprostował się, wciąż nie przestając się uśmiechać. W sposobie,
w jaki uniósł kąciki ust, było coś, co niezmiennie sprawiało, że miała
wrażenie, że sobie z niej kpił. Z drugiej strony – jak na ironię – po
chwili wahania doszła do wniosku, że gest sam w sobie wydawał się
niemalże… pociągający.
– Och, nie
możesz! – rzucił z wręcz rozbrajającą szczerością Shadow. Zaraz po tym
wzruszył ramionami, bez trudu dostrzegając konsternację w jej spojrzeniu.
– Masz tylko moje zapewnienia. Zwykłe słowo, że nie zamierzam zrobić ci
krzywdy… Ale to byłoby z mojej strony stratą czasu, nie uważasz, Angel?
– Nie
rozumiem…
Wywrócił
oczami.
– Jasne, że
nie. Wszystko w moim czasie, moja droga – zapewnił pośpiesznie. Nie miała
nawet pewności, czy mogła uznać te słowa za choć po części wiążącą obietnicę. –
Aczkolwiek gdybym chciał dla ciebie źle, nie przyprowadziłbym cię tutaj. Śmierć
zresztą trochę mijałaby się z celem… To znaczy biorąc pod uwagę
okoliczności, w jakich znalazłaś się w tym miejscu – dodał po chwili
zastanowienia.
– Jakie
znowu okoliczności?! – zniecierpliwiła się, ostatecznie tracąc cierpliwość.
Samą siebie
zaskoczyła tym, że jednak zdecydowała się podnieść głos. Wciąż zaciskające się
wokół talerza, przez krótką chwilę mając wrażenie, że niewiele brakuje, żeby
upuściła naczynie albo rozniosła je na kawałeczki. W pośpiechu odstawiła
je z powrotem na stolik, nie chcąc ryzykować, chociaż tak naprawdę było
jej wszystko jedno. Miała dość niedopowiedzeń, zresztą coś w słowach
Shadowa sprawiło, że poczuła się co najmniej zaniepokojona – wręcz przerażona,
choć nie miała pojęcia skąd brało się to uczucie.
Nie
rozumiała również, dlaczego tak nagle wypełnił ją gniew. Gwałtownie poderwała
się na równe nogi, chyba jedynie cudem nie przewracając dzielącego ją od
mężczyzny stolika. Shadow nawet nie drgnął, spokojnie siedząc w fotelu i obserwując
ją tak intensywnie, że aż poczuła się nieswojo. Machinalnie napięła mięśnie,
przez krótką chwilę mając ochotę go uderzyć, chociaż nie sądziła, że będzie do
tego zdolna. Oddychała szybko i płytko, zaciskając dłonie w pięści
tak mocno, że aż poczuła ból. Z opóźnieniem dotarło do niej również to, że
wbiła sobie paznokcie w skórę, upuszczając krwi. To nie miało znaczenia –
ból, który zwłaszcza w nerwach uznała za pozbawioną sensu niedogodność.
Krążąca w żyłach adrenalina pobudziła ją wystarczająco, by poczuła się
zdolna przebiec nawet maraton, gdyby zaszła taka potrzeba. Jakby tego było
mało, czuła się naprawdę zła, wręcz rozżalona, zupełnie jakby Shadow zrobił
coś, za co naprawdę powinna potraktować go w taki sposób. Nie próbowała
doszukiwać się we własnym zachowaniu sensu, ale coś w takim postępowaniu
wzbudziło w Angel wątpliwości, zresztą tak jak i wrażenie, że tak
naprawdę powinna wiedzieć, co miał na myśli mężczyzna, wypowiadając kolejne, tylko
pozornie niejasne dla niej słowa.
Prawda była
taka, że się bała – i że jakaś jej cząstka nie chciała wiedzieć, ale…
– Byłabyś
taka dobra i usiadła, Angel? – Głos Shadowa zabrzmiał spokojnie, wręcz
nienaturalnie cichy i opanowany. Otworzyła i zaraz zamknęła usta,
przez krótką chwilę wytrącona jego zachowaniem z równowagi. – I przestań
się krzywdzić, proszę. Nie w mojej gestii leży to, żeby czerpać
przyjemność z tego, że upuszczasz sobie krwi.
Mówił o tym
tak, jakby w rzeczywistości komentował aktualną pogodę albo coś równie
nieistotnego. Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem, sama
niepewna, w jaki sposób powinna zareagować na te słowa. Mężczyzna raz po
raz wzbudzał w niej emocje, których nie rozumiała i które wydawały
się przysłaniać wszystko inne. Czuła się przy nim taka zagubiona, a jakby
tego było mało, Shadow w mniej lub bardziej świadomy sposób mieszał jej w głowie,
sprawiając, że ledwo była w stanie nadążyć nie tylko za jego słowami, ale
przede wszystkim targającymi nią emocjami. Miała wrażenie, że wpada ze
skrajności w skrajność, w jednej chwili gotowa walczyć o prawdę,
a w następnej tak bardzo zniechęcona, że marzyła już tylko o powrocie
na górę, zwinięciu się na łóżku pod przykryciem i zapadnięciu w sen.
Nie była
pewna jak długo stała naprzeciwko niego, dosłownie taksując mężczyznę wzrokiem.
Shadow siedział niewzruszony, obserwując ją z niemniejszym
zainteresowaniem, co na dłuższą metę okazało się co najmniej irytujące.
Chciała, by w końcu coś zrobił – porozmawiał z nią szczerze, zamiast
traktować w taki sposób… To znaczy trochę jak dziecko, które i tak
nie miało prawa niczego zrozumieć. Pragnęła, żeby w końcu powiedział to,
co nade wszystko chciała wiedzieć – i to niezależnie od tego, czy zarazem
obawiała się prawdy. Musiała zapanować nad mętlikiem w głowie, a on
jej tego nie ułatwiał, chociaż…
Och,
niczego już nie rozumiała!
Chwilę
jeszcze mierzyli się wzrokiem, zanim ostatecznie dała za wygraną. Z jękiem
opadła na kanapę, po czym ukryła twarz w dłoniach, nie chcąc żeby zauważył
cisnące jej się do oczu łzy. Była na siebie zła za to, że tak po prostu
odpuściła, kolejny raz w ciągu zaledwie kilkunastu godzin mu ustępując.
Robiła to raz po raz i była tego świadoma, zresztą tak jak i tego, że
bardzo ryzykowała. Niemalże na każdym kroku prosiła się o to, żeby wydarzyło
się coś niedobrego – czy to bez zastanowienia podając mu rękę, kiedy znalazł ją
w ciemnościach, czy też później, wciąż za nim idąc i pozwalając, żeby
ostatecznie przyprowadził ją do tego miejsca. Teraz z kolei posłusznie
siedziała i nawet próbowała coś zjeść, chociaż rozsądek podpowiadał jej,
że powinna być rozsądna – i że w tym miejscu tak naprawdę nikomu nie
można było ufać.
– Och,
Angel, już wszystko dobrze – zapewnił cicho Shadow. Łagodność jego głosu wciąż go
zadziwiała, tak jak i to, że był w stanie z łatwością zadziałać
na nią w jakże kojący sposób. Nie chciała tego, próbując walczyć z wpływem,
który na nią miał, a jednak nie była w stanie. Po prostu… nie
potrafiła. – To naturalne, że jesteś zagubiona.
– Nie
musisz mi mówić, w jaki sposób się czuję – wycedziła przez zaciśnięte
zęby.
– Nie
zamierzam – padło w odpowiedzi. Na dłuższą chwilę zamilkł, aż zaczęła wątpić
w to, czy zamierzał kontynuować rozmowę. – Zjedz coś jeszcze, dobrze?
Aż
poderwała głowę, w następnej sekundzie obrzucając Shadowa co najmniej
niedowierzającym spojrzeniem. Gwałtownie zaczerpnęła powietrza do płuc, ale tym
razem przynajmniej nie zaczęła krzyczeć.
– Jeśli
uważasz, że możesz mnie w ten sposób zwodzić… – zaczęła, ale nie miała
okazji dokończyć.
Zamilkła,
kiedy tym razem to Shadow zdecydował ruszyć się z miejsca. Na krótką
chwilę zamarła, gdy mężczyzna bez pośpiechu okrążył stolik, by w następnej
sekundzie przykucnąć tuż naprzeciwko niej. Nie zaprotestowała, kiedy jak gdyby
nigdy nic ujął obie jej dłonie, spoglądając na ślady krwi i ślady po
paznokciach. Sama również przyjrzała się poranionej skórze, niespokojnie
obserwując jak jego kciuk z wolna przesuwa się coraz wyżej, ostatecznie
lądując na wnętrzu nadgarstka. Miała wrażenie, że Shadow obserwował biegnące
pod bladą skórą żyły, zupełnie jakby spodziewał się dostrzec tam coś co
najmniej niepokojącego.
Mimowolnie
zadrżała, kiedy potarł skórę w tamtym miejscu. Chociaż w jego dotyku
nie było niczego niewłaściwego, Angel zesztywniała, po czym w pośpiechu
spróbowała się odsunąć, stanowczo wyrywając ręce z jego uścisku.
Przycisnęła je do piersi, dziwnie roztrzęsiona, choć to przecież wydawało się
pozbawione sensu. Samym tylko dotykiem nikt nie był w stanie skrzywdzić,
poza tym nie sądziła, żeby akurat Shadow miał to na myśli, a jednak…
– Boli? –
zapytał niemalże zatroskanym tonem. Co najmniej zaskoczona jego słowami,
zaprzeczyła ruchem głowy. Dlaczego miałoby? – Moja biedna Angel…
– Nie
rozumiem – wyszeptała tak cicho, że ledwo była w stanie zrozumieć samą
siebie.
Shadow
jedynie westchnął.
– Nie
pamiętasz niczego… I może lepiej, ale i tak chciałbym cię zrozumieć –
przyznał, ostrożnie dobierając słowa. Miała wrażenie, że jego szept łagodnie
owija się wokół niej, w równym stopniu kojący, co i przyprawiający o dreszcze.
– Gdybyś tylko mogła mi powiedzieć, co takiego popchnęło cię aż tak daleko,
Angel…
Wpatrywała
się w niego w milczeniu, coraz bardziej zagubiona. Z jakiegoś
powodu zrobiło jej się zimno, chociaż wciąż nie rozumiała dlaczego. To przecież
nie miało sensu, ale…
A potem
Shadow odezwał się ponownie i zrozumiała, że jednak mogło być gorzej.
– W tym
miejscu słońce nigdy nie zmienia pozycji. Nigdy nie doczekamy się świtu – powiedział
łagodnie – bo w tym świecie nie ma prawa go być. Słońce nigdy nie wstaje
dla umarłych, Angel… A już zwłaszcza dla takich, którzy własnoręcznie
odebrali sobie życie – dokończył i zawahał się na moment. – Tak jak ty.
Tak jak ty…, powtórzyła w myślach.
A potem już
tylko siedziała i patrzyła, niezdolna zdobyć się na żadną reakcję.
Tak jak ty…
Tak… Ja już nawet nie będę się usprawiedliwiać. Przełom kwietnia i maja to zawsze gorszy okres dla mojej weny, czego nie rozumiem i już nawet nie próbuję pojąć. Tak czy inaczej, piątka w końcu jest i chyba nawet mi się podoba, chociaż ocenę jak zawsze pozostawiam Wam.Dziękuję za komentarze, obecność i cierpliwość :D Nic nie obiecuję, ale po cichu liczę, że gorszy okres niedługo zniknie i będzie mi się pisało lżej, tym bardziej, że mam dość pomysłów na historię Angel. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie…Dzisiejszy rozdział sponsorowało cudowne Draconian na które ostatnio mam wenę. Tak więc zostawiam Was z rozdziałem i do napisania!
Cześć kochana :)
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci fantastycznie. Mnie się bardzo podoba :D
To jak poprowadziłaś ich rozmowę było świetne. Angel się wścieka, a Shadow zachowuje spokój i przenika ją wzrokiem na wskroś. Nie dziwię się jej, że straciła opanowanie i w końcu wybuchła. Przecież cały czas dźwiga w sobie ten niepokój, dezorientację i niewiedzę. A w dodatku nie moze dogadać się z Shadowem.
Podoba mi się jego odpowiedź na temat zaufania. Uważam, że dobrze chciał jej wytłumaczyć swoje stanowisko w tej sprawie. No, ale Angel rozdrażniły jego niedopowiedzenia. Rozumiem ją. Czuje się wyczerpana emocjonalnie, chciałaby żeby wszystko się ułożyło, chciałaby wszytskiego się dowiedzieć.
I choć ją rozumiem to podoba mi się jego zachowanie. Troszczy się o nią, a zarazem trzyma w tych niedopowiedzeniach. Sam przecież powiedział, że wszystko w swoim czasie. Więc należy uzbroić się w cierpliwość.
No, ale z drugiej strony, Angel, właśnie zaczęła tracić tą cierpliwość... Zobaczymy jak to się potoczy :)
Ty zdajesz sobie sprawę co mi zrobiłaś pod koniec rozdziału? Nie spodziewałam się tego!! Za nic!! Wprowadziłaś mnie po prostu w osłupienie, choć to może nawet mało powiedziane. Mega mi się spodobało to co wymyśliłaś. Kochana, fantastycznie to ułożyłaś :) Nigdy nie wpadłabym na to, że Angel to samobójczyni. Ale to oznacza, że Shadow też jest martwy... Trochę to wszytsko skomplikowane, co sprawia, że opowiadanie jest jeszcze bardziej intrygujące. Ciekawa jestem, co Ty tam dalej wytmyśliłaś :D W każdytm razie ten pomysł, jak dla mnie, świetny! :)
Opowiadanie jest naprawdę wciągające, Nesso. Polubiłam obu bohaterów. Razem z Angel mogę odczuwać emocje dzięki Twoim dokładnym opisom. A Shadow cały czas jest chodzącą tajemnicą. Ale, szczerze to mi się to podoba :)
Ściskam Cię, kochana i oby tak dalej ^^
Okey... Shadow nie chciał, żeby upuszczała sobie krwi, zapytał czy boli i potarł skórę na nadgarstkach (czy co tam zrobił) – bardzo wymowne. No chyba ktoś kto czyta tylko po to, żeby odpękać rozdział, nie zrozumie przekazu. Nie dość, że Angel od samego początku jest jak to dziecko we mgle – zagubiona, wystraszona, zziębnięta, nic nie rozumiejąca, to jeszcze na końcu dowiaduje się, że nie żyje (trochę taka zombie ;)). Ba! Dowiaduje się, że sama to życie sobie odebrała. Chyba gorsze od faktu, że wie co się stało, jest to, że nie pamięta dlaczego. Mogłoby się wydawać, że Shadow też jest jedną z wielu takich duszyczek, które trafiły w to miejsce po śmierci, ale nie sądzę, że tak jest. No może wcześniej tak było, a teraz wydaje się być jakimś przewodnikiem? Albo coś w tym stylu. Kimś kto wie i będzie próbował, aby Angel sama zrozumiała i się pogodziła ze swoim losem, chociaż może on ją tam ściągnął? Ciężko cokolwiek stwierdzić. Wszystko nadal jest owiane tajemnicą i mi się to bardzo podoba, choć pewnie się powtarzam. ^^
OdpowiedzUsuńUm, dzień dobry?
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, a przynajmniej fizycznie. Bo jeśli chodzi o bycie z tą historią duchem, to jak najbardziej. Wspominałam Ci już, że kiedy znudzona siedzę w elce i czekam na swoją kolej, zwykle czytam coś Twojego. Komentowanie na komórce to udręka, stąd moje opóźnienie, niemniej nie potrafię nie przeczytać rozdziału od razu, kiedy już wyjdzie. To jest silniejsze ode mnie. Ta historia jest... sama nie wiem, nazwanie jej innej nie byłoby komplementem, a mnie w tym momencie właśnie o to chodzi. Unikatowa - to chyba dobre słowo. Tu dużą rolę odgrywają emocje i symbole, czyli coś, co nie każdemu może się spodobać. Ja jednak z każdym kolejnym rozdziałem jestem tak samo urzeczona - niezmiennie twoim style wypowiedzi, ale również sposobem, w jaki prowadzisz akcję na BD.
Na wstępie przyznaję, że mam dzisiaj mega dziwny nastrój. Jestem świeżo po seansie "Nocturnal Animals", na domiar wszystkiego od rana katuję się soundtrackami od Abla Korzeniowskiego. Muszę być chyba masochistką, skoro postanowiłam również nadgonić zaległości na BD. W żadnym jednak wypadku nie żałuję. Chociaż czytałam rozdział po raz drugi, zachwycił mnie tak samo jak za pierwszym. Shadow to postać, obok której nie można przejść obojętnie. Ten facet to jedna, wielka, chodząca zagadka. Mimo to nie jest w moim "typie" - w porównaniu z innymi męskimi osobnikami, których kreujesz w swoich opowieściach, co do niego wciąż mam pewne obawy. Ma w sobie coś, co sprawia, że nie tylko Angel nie potrafi mu zaufać. Coś jest na rzeczy, ja jednak nadal nie mogę wyczuć jego intencji. Chce pomóc dziewczynie, czy może jednak niekoniecznie? Skąd wiedział, jak zginęła Angel? Czyżby sam się do tego przyczynił? Co prawda z końcówki jasno wynika, że dziewczyna popełniła samobójstwo, jednak nawet ci, którzy targają się na swoje życia, nie robią tego bez powodu...
Sama nie wiem, czy jestem gotowa na przypominanie sobie kolejnego rozdziału. Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...
Ściskam,
K.