Długo wahała się nad tym, co
powinna zrobić. Po wyjściu Shadowa chyba całą wieczność tkwiła w bezruchu,
spoglądając w miejsce, w którym zniknął i próbując zmusić się do
podjęcia decyzji. Jakaś jej cząstka pragnęła wszystko uporządkować, wstać i podążyć
za mężczyzną, żeby mieć choć cień szansy na zrozumieniu, co działo się wokół
niej, a jednak nie potrafiła się na to zdobyć. Strach był silny, zresztą
tak jak i poczucie, że coś było nie tak, choć to drugie mogło wiązać się z wciąż
dającym się dziewczynie we znaki brakiem wspomnień. Pustka w głowie
sprawiała, że sama nie była pewna, czego powinna się spodziewać, mimowolnie
biorąc pod uwagę cały wachlarz najróżniejszych scenariuszy – i to łącznie z tym,
który w dość sensowny sposób sugerował, że zaufanie pierwszej napotkanej
osobie jest ostatnim, co powinna zrobić.
Wiedziała,
że tak jest, a jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę
podjęła decyzję już z chwilą, w której chwyciła Shadowa za rękę. Być
może była oszołomiona, przez co nie do końca zdawała sobie sprawę z tego,
co i dlaczego robi, w efekcie będąc na dobrej drodze, żeby posunąć
się do zrobienia czegoś, czego później miała żałować, ale to najzwyczajniej w świecie
było od dziewczyny silniejsze. Gdziekolwiek była, jej towarzysz pozostawał
jedyną osobą, którą przy sobie miała i która wydawała się zdolna
odpowiedzieć na jakiekolwiek z dręczących ją pytań. Co więcej, Shadow sam
to sugerował i chociaż nie miała pojęcia czy zgodzenie się na taki układ
jest rozsądne, w gruncie rzeczy nie miała większego wyboru.
Z
powątpiewaniem spojrzała na wciąż ściskane w dłoniach naczynie z wodą.
Po chwili wahania, poniekąd dla zajęcia czymś rąk, dopiła jego zawartość,
dochodząc do wniosku, że gdyby chciał ją skrzywdzić, raczej nie traciłby czasu,
by ją tutaj przyprowadzić, a potem otruć. Mimowolnie skrzywiła się na samą
myśl, bynajmniej nie rozbawiona tokiem rozumowania, na który chcąc nie chcąc
się zdecydowała. Czarny humor jawił się jako coś co najmniej dziwnego w obecnej
sytuacji, nie wspominając o tym, że zdecydowanie nie było jej do śmiechu, a jednak…
Cóż, ewentualnie oszalała, co też nie wydawało się tak nieprawdopodobnym
rozwiązaniem. Biorąc pod uwagę to, co działo się wokół niej, czuła się skłonna
uwierzyć w dosłownie wszystkiego.
Z niejakim
wysiłkiem zmusiła się do tego, żeby spróbować wstać z łóżka. W pierwszej
chwili nogi odmówiły jej posłuszeństwa, przez co zatoczyła się niebezpiecznie,
ale prawie natychmiast zdołała uchwycić równowagę. Ze świstem wypuściła
powietrze, wciąż podenerwowana. W porządku, po kolei… Nie śpiesz się,
nakazała sobie stanowczo. Było coś kojącego w wydawaniu krótkich,
konkretnych poleceń, nawet jeśli jednocześnie zwracała się do samej siebie. Shadow powiedział, że będzie czekać,
dodała i z jakiegoś powodu to stwierdzenie po raz kolejny wzbudziło w niej
wątpliwości.
Angel z wahaniem
uniosła dłoń do policzka. Musnęła palcami ciepłą skórkę, przez krótką chwilę
znów czując dotyk palców mężczyzny. Zabawne, ale nie miała nic przeciwko temu,
żeby się do niej zbliżył, choć przecież powinna. To nie było normalne, żeby
podobał jej się dotyk kogokolwiek obcego, a jednak…
Chyba że go
znała.
Sama myśl o tym
na dłuższą chwilę wytrąciła dziewczynę z równowagi. W głowie miała
pustkę, co zresztą nie było dla niej niczym nowym, bo od chwili przebudzenia w tamtym
dziwnym miejscu, żyła wyłącznie tym, co działo się w danej chwili. Nie
miała innego wyboru, skoro wszelakie wspomnienia pozostawały gdzieś poza jej
zasięgiem, zepchnięte w zakamarki umysłu, przez co nie była w stanie
ich dosięgnąć. W efekcie czuła się jak dziecko we mgle, mając problem z uporządkowaniem
choćby najprostszych, najbardziej oczywistych myśli, o stwierdzeniu, jakim
cudem znalazła się tutaj nie wspominając. Wiedziała jedynie, że wszystko
dookoła było obce, a ona spoglądała na świat, który w niczym nie
przypominał… Och, w zasadzie niczego. Patrzyła i wszystko w niej
krzyczało, że nic się nie zgadza – że nie ma sensu – choć zarazem nie była w stanie
samej sobie wytłumaczyć, gdzie dostrzegała jakąkolwiek różnicę. Nie mogła,
skoro nie pamiętała, a jednak…
Nieznacznie
potrząsnęła głową, bezskutecznie próbując nad sobą zapanować. Wszystko wydawało
się obce, ale musiało istnieć na to jakieś wytłumaczenie – jakiekolwiek, nawet
jeśli na razie go nie dostrzegała. Podobnie sprawy miały się z Shadowem,
którego widziała po raz pierwszy, a przynajmniej takie wrażenie miała od
chwili ich spotkania. To jednak nie tłumaczyło, dlaczego czuła się przy tym
mężczyźnie bezpieczna, wręcz do niego lgnąć i jak pierwsza naiwna
podążając za nim, kiedy tylko jej to zasugerował. Musiało istnieć jakieś
sensowne wyjaśnienie tego stanu, to jednak wydawało się sprowadzać tylko do
jednego: utraconych wspomnień i poczucia, że gdyby tylko zdołała do nich
sięgnąć, wszystko momentalnie stałoby się jasne.
Skrzywiła
się, po czym energicznie potarła skronie. Ból głowy pojawił się nagle,
skutecznie dając się Angel we znaki, chociaż starała się go ignorować.
Westchnęła cicho, po czym obejrzała się na drzwi, próbując upewnić się, czy
wciąż znajdowała się w pokoju sama. Wiedziała, że powinna zejść na dół, bo
choć Shadow nie próbował jej poganiać, bez wątpienia nie zamierzał czekać na
nią całą wieczność. Problem polegał na tym, że wciąż nie miała pewności, czy w ogóle
chciała się z mężczyzną zobaczyć, o słuchaniu jakichkolwiek wyjaśnień
nie wspominając. Była zagubiona, wciąż oszołomiona i tak bardzo niepewna
tego, co w każdej chwili mogłoby się wydarzyć. Chociaż nie miała pewności,
czuła, że poznanie prawdy mogłoby wszystko skomplikować, poza tym…
Tchórz.
Bezwiednie
zacisnęła dłonie w pięści. Tak, bez wątpienia coś w tym było i wiedziała
o tym, nawet jeśli nie potrafiła stwierdzić, czy podobne zachowanie było w jej
przypadku czymś normalnym. Nie zmieniało to jednak faktu, że czuła się bardziej
jak tchórz niż anioł, niezależnie od tego, co próbował wmówić jej Shadow. Imię,
które jej przypisał, powtarzając je niemalże przy każdej możliwej okazji,
zupełnie jakby chciał mieć pewność, że dziewczyna dobrze je zapamięta i szybko
przyswoi, po prostu nie mogło należeć do niej. Czuła to całą sobą, a jednak
nie mogła zaprzeczyć, że na tę chwilę pozostawało jedynym, którym dysponowała,
zresztą wszystko wskazywało na to, że w tej jednej kwestii dyskusja z jej
opiekunem nie miała sensu.
Opiekun… Nie miała pojęcia, dlaczego w ogóle
próbowała myśleć o nim w ten sposób, ale to też nie wydawało się złe.
Chyba nawet chciała, żeby ostatecznie okazało się prawdziwe.
Jej
spojrzenie bezwiednie powędrowało ku zasłoniętemu oknu. Przez ciężką kotarę
przebijało się słabe, czerwonawe światło, co po raz kolejny w nieprzyjemny
sposób skojarzyło się dziewczynie z krwią. Z wolna podeszła bliżej,
dziwnie zaniepokojona, chociaż w żaden sposób nie potrafiła wytłumaczyć
sobie, skąd brało się to uczucie. Przez większość czasu trwała w napięciu,
więc być może podenerwowanie nie powinno ją dziwić, a jednak tak właśnie
było. Nie rozumiała niczego, w głowie miała pustkę, zaś stojąc przed
perspektywą jakichkolwiek wyjaśnień, jakaś jej cząstka pragnęła uciec z krzykiem.
Jakby tego było mało, wciąż czuła się gotowa przysiąc, że coś było nie tak – i to
najdelikatniej rzecz ujmując. Miejsce, w którym się znajdowała, nie
wydawało jej się normalne, zresztą tak jak i Shadow, nawet pomimo tego, że
z uporem próbowała mu zaufać.
Wypuściła
powietrze ze świstem, po czym zacisnęła dłonie na krawędzi zasłony. Odsunęła ją
jednym, zdecydowanym szarpnięciem, w następnej sekundzie zmuszona zmrużyć
oczy, kiedy do pokoju wdarły się ostatnie promienie słońca… Albo pierwsze, bo
nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić czy właśnie obserwowała świt,
czy może schyłek dnia. Mrugając pośpiesznie, żeby łatwiej przyzwyczaić się do
jasności, wyjrzała na zewnątrz, w milczeniu spoglądając na rosnące w pobliżu
domu drzewa. Las sprawiał wrażenie spokojnego, a jednak coś w widoku
gęstwiny przyprawiło Angel o dreszcze, sprawiając, że ta instynktownie
wycofała się do pokoju. Zasłona zakołysała się łagodnie, a dziewczyna
wzdrygnęła się mimowolnie, coraz bardziej zaniepokojona. Nie rozumiała,
dlaczego każdy, nawet najbardziej subtelny ruch przyprawiał ją o palpitacje
serca, sprawiając, że czuła się niemalże osaczona. Być może wciąż była w szoku,
w pamięci mając tamto dziwne, pogrążone w mroku miejsce – ciemność,
ciszę i sporadyczne, subtelne ruch gdzieś na granicy jej świadomości.
Raz jeszcze
z obawą wyjrzała na zewnątrz, ale tym razem nie miała odwagi się
rozejrzeć. Choć to nie miało sensu, była gotowa przysiąc, że tam nie było
bezpiecznie, a ona za wszelką cenę powinna trzymać się Shadowa i bezpiecznego
wnętrza domu. Czuła, że powoli zaczyna popadać w paranoję, obawiając się
tego, co tak naprawdę nie miało racji bytu, ale wątpliwości pozostawały o wiele
silniejsze od niej, skutecznie mieszając Angel w głowie. Jakby tego było
mało, widok czerwonawego nieba i majaczącego gdzieś w oddali,
chylącego się za horyzontem słońca sprawił, że z miejsca zaczęła
zastanawiać się, jak długo była nieprzytomna. Być może coś pomyliła, a jednak
wydawało jej się, że kiedy Shadow wyprowadził ją z podziemi, wszystko
prezentowało się w równie niepokojący, niemalże identyczny sposób.
–
Zdecydowanie zaczynasz być przewrażliwiona – mruknęła sama do siebie, w pośpiechu
ruszając w stronę drzwi.
Przystanęła
w korytarzu, z zaciekawieniem rozglądając się dookoła. Przez chwilę
nasłuchiwała, próbując ocenić, czy prócz jej opiekuna w budynku był ktoś
jeszcze, ale ze wszystkich stron dosłownie napierała na nią nieprzenikniona
cisza. Kiedy powiodła wzrokiem dookoła, przekonała się, że dom był o wiele
większy, niż mogłaby przypuszczać, a przynajmniej takie wrażenie odniosła,
kiedy po spojrzeniu w głąb korytarza przekonała się, że nie widzi jego
końca. Dostrzegła za to cały rząd ulokowanych po obu stronach, pozamykanych
drzwi – wszystkich bliźniaczo do siebie podobnych, przez co zwątpiła, czy
będzie w stanie wrócić do swojej tymczasowej sypialni w pojedynkę.
Być może się nie znała, tym bardziej, że w głowie wciąż miała pustkę, nie
będąc w stanie przypomnieć sobie chociażby tego, gdzie wcześniej
mieszkała, a tym bardziej czy kiedykolwiek wcześniej widziała aż tak
okazałe pod względem rozmiaru miejsce, ale miała wrażenie, że to bardziej
rezydencja, aniżeli zwykłe mieszkanie albo malutki domek.
Jest tutaj ktoś jeszcze? Powinien, ale…
Zawahała
się, porażona coraz to bardziej dającymi jej się we znaki wątpliwościami. Nie
miała pojęcia gdzie i dlaczego jest, a jakby tego było mało… Och,
nawet nie była w stanie przypomnieć sobie własnego imienia! To wszystko
wydawało się marnym żartem, którego i tak nie była w stanie
zrozumieć. Co więcej, naprawdę zaczynała się bać, niezdolna stwierdzić czy
faktycznie miała powody do niepokoju. Z tym miejscem było coś nie tak,
zresztą jak i z jej pamięcią, z kolei jakby tego było mało…
Wypuściła
powietrze, bezskutecznie próbując się uspokoić. W porządku, tak czy inaczej
musiała porozmawiać z Shadowem, bo to mogło wszystko rozwiązać.
Przyprowadził ją tutaj, teraz z kolei zachowywał się jak jej opiekun, na
co zresztą sama mu pozwalała. Skoro tak, mogła chyba zacząć oczekiwać, że
odpowie przynajmniej na kilka z dręczących ją pytań, tym bardziej, że nie
wyobrażała sobie, by mogła tak po prostu wyjść z tego domu i zacząć
działać na własną rękę. W pamięci wciąż miała otaczający budynek las i czerwonawe
światło – coś, co sprawiało, że czuła się naprawdę nieswojo, nade wszystko
chcąc trzymać się bezpiecznego wnętrza. Na zewnątrz nie było bezpiecznie; czuła
to całą sobą, nawet jeśli nie potrafiła wyjaśnić, skąd brały się te
przypuszczenia.
Potrzebowała
dłuższej chwili, żeby zmusić się do ruszenia z miejsca. W pierwszym
odruchu zapragnęła przejść się po korytarzu, wciąż nasłuchując, by rozwiać
wątpliwości co do tego, czy możliwym jest, by była sama z Shadowem.
Ostatecznie powstrzymała się, czując się zbyt nieswojo, by pozwolić sobie na
samotne spacery po obcym miejscu, a tym bardziej ryzyko, że przypadkiem
wpadnie na kogoś, na kogo nie powinna. Czuła się jak intruz, powoli zaczynając
żałować, że pozwoliła swojemu towarzyszowi tak po prostu wyjść, zamiast od razu
podążyć za nim. Co prawda nie miała pojęcia co do intencji, które miał względem
niej, ale jak długo nie próbował jej skrzywdzić, wszystko wydawało się lepsze
od samotności.
Powiedział, że poczeka na dole… To znaczy
gdzie?, pomyślała co najmniej sfrustrowana, dla pewności raz jeszcze
rozglądając się dookoła. Poczuła niewysłowioną wręcz ulgę, kiedy dostrzegła
drewnianą balustradę schodów, ostatecznie zbiegając po prowadzących w dół
stopniach. Dłonie w niemalże kurczowy sposób zacisnęła na poręczy, mając
wrażenie, że niewiele brakuje, żeby potknęła się albo jakkolwiek inaczej
straciła kontrolę nad własnym ciałem. Z opóźnieniem dotarło do niej, że wciąż
była napięta i to na tyle, by mięśnie zaczęły pulsować bólem, jednak nawet
to nie sprawiło, by poczuła się jakkolwiek lepiej. Wręcz przeciwnie – wciąż
miała wrażenie, że w każdej chwili będzie w stanie wydarzyć się coś
niedobrego, co ostatecznie miałoby szansę wytrącić ją z równowagi albo…
Nie, nie
chciała się nad tym zastanawiać. W gruncie rzeczy nie wyobrażała sobie
bardzo wielu rzeczy, mogąc co najwyżej zgadywać, skąd brały się te wszystkie
złe przeczucia, których doświadczała względem tego miejsca.
– Tutaj
jestem, Angel.
Drgnęła, po
czym poderwała głowę. Choć była gotowa przysiąc, że jeszcze chwilę wcześniej
znajdowała się sama, bez trudu dostrzegła znajomą postać, która przystanęła u stóp
schodów. Na chwilę przystanęła, po czym z wahaniem zmierzyła Shadowa
wzrokiem, po wyrazie jego twarzy próbując stwierdzić w jakim był nastroju.
Nie wyglądał na zniecierpliwionego, kiedy zaś podchwycił wzrok dziewczyny,
uśmiechnął się blado, po czym zachęcająco machnął ręką.
–
Zaczynałem już się zastanawiać, czy faktycznie masz zamiar do mnie dołączyć –
przyznał, tym samym skutecznie wprawiając Angel w konsternację.
– Ja… –
zaczęła, ale mężczyzna tylko potrząsnął głową.
– Nie
tłumacz się. – Zamilkł, po czym wyprostował się, wyraźnie zamierzając odejść. –
Chodźmy do salonu, w porządku? O ile mi wiadomo, właśnie tam
przyjmuje się gości.
– Więc
jestem… gościem? – zapytała z wahaniem, zaniepokojona.
To brzmiało
wręcz niepokojąco krótkotrwale, zupełnie jakby miała tak po prostu stąd odejść.
Co prawda aż nazbyt logicznym wydawało się, że prędzej czy później musiało do
tego dojść, ale coś w samej tylko perspektywie wzbudzało w niej
czyste przerażenie.
– To
zależy… A czujesz się jak gość? – Zamrugała nieco nieprzytomnie, co
najmniej słowami Shadowa oszołomiona. Nie była pewna czy wciąż jest w szoku,
czy może to mężczyzna miał w zwyczaju wypowiadać się w sposób, którego
nie rozumiała, to jednak na dłuższą metę nie miało znaczenia. – Chciałbym,
żebyś tutaj została, ale to nie jest takie proste. Poza tym zależy od ciebie…
Czego tak naprawdę chcesz, co Angel?
Nie
odpowiedziała, jedynie bezmyślnie się w niego wpatrując. Zadawał jej
pytania, których zdecydowanie się nie spodziewała, bo i niekoniecznie
wydawały się dziewczynie czymś, co mogłaby usłyszeć od obcego. Pomijając to, że
była w tym miejscu zaledwie od kilku godzin (tak przynajmniej sądziła, nie
będąc w stanie stwierdzić jak długo pozostawała pozbawiona przytomności),
nie była w stanie tak po prostu określić, czy faktycznie chciała tutaj
zostać. Jakaś jej cząstka tego pragnęła, ale z drugiej strony…
Wciąż o tym
myślała, kiedy Shadow jak gdyby nigdy nic ujął ją za rękę. Nie zaprotestowała,
pozwalając żeby pociągnął ją za sobą w głąb korytarza, zdając się zarówno
na jego plany, jak i to, że potrafił o wiele lepiej od niej odnaleźć
się w tym miejscu. Przez cały ten czas miała wrażenie, że została oderwana
od rzeczywistości, spoglądając na wszystko to, co działo się wokół niej, co
najmniej tak, jakby od świata oddzielała ją gruba szyba. Wszystko wydawało się
przytłumione i odległe – tak bardzo nierealne, że równie dobrze mogłoby
okazać się snem.
Może śnisz, odezwał się cichy głosik w jej
głowie. To byłoby o wiele prostsze,
prawda?
Sny zawsze
były proste…
– Tak czy
inaczej, dom jest duży – odezwał się ponownie Shadow, najwyraźniej nie widząc
powodu dla którego miałby czekać na jej odpowiedź.
– To
znaczy, że jednak jesteśmy tutaj sami? – zapytała, nie kryjąc zaciekawienia. Ta
jedna kwestia dręczyła ją od samego początku, więc tym bardziej chciała poznać
prawdę.
– Można tak
powiedzieć – usłyszała w odpowiedzi.
Zawahała
się, nie pierwszy raz mając wrażenie, że wyjaśnienia jej rozmówcy są zbyt
wymijające i lakoniczne, by mogła zorientować się na czym stoi. Wciąż była
gotowa przysiąc, że coś jest nie tak, choć zarazem nie potrafiła zmusić się do
tego, by wprost zarzucić Shadowowi brak szczerości. Znali się zaledwie chwilę,
on z kolei nie był jej nic winien… A przynajmniej nie przypominała
sobie, by kiedykolwiek wcześniej się spotkali. W efekcie nie była w stanie
zmusić się do tego, by ot tak zacząć na mężczyznę naciskać, a tym bardziej
wypytywać o prywatne sprawy. Była tutaj, ponieważ ją przyprowadził, więc
wnikanie w to, co mogłoby dziać się w tym domu, wydawało się co
najmniej niewłaściwe.
Spuściła
wzrok, w milczeniu podążając za swoim towarzyszem i próbując zebrać
myśli. Chociaż przesiadując w pokoju miała dość czasu, żeby przynajmniej
zastanowić się nad pytaniami, które mogłaby mu zadać, kiedy przyszło co do
czego, nie była w stanie wykrztusić z siebie chociaż słowa. Ten dom,
to miejsca, a nawet ona i on… Wszystko wydawało się równie
nierzeczywiste, Angel zresztą miała wrażenie, że sama najlepiej powinna
wiedzieć, co takiego się działo. Nie pamiętała tego, a jednak czuła, że
powinna, nie wspominając o tym, że…
Nie mam na imię Angel.
Drgnęła
niespokojnie, zaniepokojona tym stwierdzeniem. Towarzyszyło jej właściwie od
chwili, w której Shadow pierwszy raz zwrócił się do niej w ten
sposób, ale dopiero teraz w ogóle spróbowała je do siebie dopuścić. Sęk w tym,
że nawet jeśli to była prawda, nie znała żadnego imienia, które mogłaby uznać
jako swoje. Ten przywilej – to, kim była i w jaki sposób należało się do
niej zwracać – odebrano jej dokładnie tak samo jak i wspomnienia, których
tak bardzo potrzebowała.
– Czy coś
jest nie tak?
Nie od razu
zdecydowała się na reakcję. Czuła na sobie przenikliwe spojrzenie lśniących,
szmaragdowych oczu, co tym bardziej utrudniało dziewczynie koncentrację.
– Ja po
prostu… jestem zdezorientowana – przyznała, co zresztą wcale nie było takim
wielkim kłamstwem. – Jestem tutaj, ale…
– Co
takiego? – zachęcił w niemalże uprzejmy sposób Shadow.
Nerwowo
przygryzła dolną wargę. Mimowolnie skrzywiła się, kiedy poczuła w ustach
krew, ale i to ostatecznie zdecydowała się zignorować.
– Jak długo
byłam nieprzytomna? – zapytała w końcu. – Świta… albo robi się ciemno, ale
przecież my dopiero co… – zaczęła i zaraz urwała, po spojrzeniu na twarz
swojego towarzysza poznając, że pytała o coś wyjątkowo głupiego, co
powinno być dla niej oczywiste.
– W tym
miejscu zawsze tak jest – stwierdził ze spokojem Shadow. Gdyby nie to, że
zachował przy tym poważny, wręcz zatroskany wyraz twarzy, pomyślałaby, że
próbował sobie z niej żartować.
– Nie
rozumiem…?
Shadow
cicho westchnął.
– W tym
miejscu upływ czasu nie ma znaczenia… Bardzo wiele rzeczy go nie ma. – Wzruszył
ramionami, zupełnie jakby rozmawiali o czymś najzupełniej normalnym. –
Słońce zawsze jest w takiej pozycji – dodał, a dziewczyna z niedowierzaniem
potrząsnęła głową.
– To nie ma
sensu – zaoponowała machinalnie, coraz bardziej podenerwowana. – Jak mogłoby,
skoro prędzej czy później zapada noc? Słońce przecież…
– Jest
nieruchome – przerwał stanowczo Shadow. – Wieczny zmierzch, taki sam od zawsze…
Odkąd ja sięgam pamięcią. – Zamilkł, po czym jakby od niechcenia obrzucił Angel
uważnym spojrzeniem. – Nigdy nie doczekamy się świtu, moja droga. Po kres
wieczności będziemy czekać na nadejście nocy…
Jestem okropna, wiem. Nie byłam w stanie zebrać się do dopisania końcówki i tak sobie leżał ten wpis na dysku, póki w końcu się za niego nie zabrałam. Mam tylko nadzieję, że jako tako to wyszło – zwłaszcza ostatnie akapity, bo to na nich najbardziej mi zależało. Na tę chwilę wciąż mieszam, ale to cała ja, zresztą prędzej czy później wszystko tradycyjnie się wyjaśni.Dziękuję wszystkim, którzy są i z jakiegokolwiek powodu czekali. Postaram się dodać rozdział piąty o wiele szybciej, o ile przywyknę do nowego komputera, bo mój poprzedni laptop odmówił posłuszeństwa. Wkrótce święta, więc tym bardziej postaram się napisać coś, co – mam nadzieję – przypadnie Wam do gustu ^^Do następnego!
Od dawna przymierzałam się do przeczytania czegoś z Twojej twórczości. Masz tyle blogów, że nie wiedziałam w czym wybierać. W końcu to opowiadanie wciągnęło mnie najbardziej. Żałuje, że nie masz Obserwowanych, ale dodam cię do linków by być na bieżąco z nowymi rozdziałami. Przeczytałam jednym tchem. Lubię takie mroczne i mocne historię. Na razie za wiele nie mogę powiedzieć po jednym rozdziale. Przeczytam więcej i będę komentować na bieżąco. Jedno mogę powiedzieć na pewno. Pozdrawiam mocno i życzę Wesołych świąt.
OdpowiedzUsuńHej :)
UsuńBardzo mi miło, że zdecydowałaś się na coś mojego. Pozostaje mi liczyć na to, że się nie zawiedziesz ^^ Jeśli chodzi o komentowanie i bycie na bieżąco, to pamiętaj, że to nie jest najważniejsze, a i ja nie będę miała pretensji, jeśli z jakiegoś powodu wyjdzie inaczej. Czytanie ma być przyjemnością i tylko o to cały czas chodzi :3
Jeśli chodzi o obserwatorów, nigdy nie widziałam potrzeby, żeby dorzucać ten gadżet, bo i bez niego można zaobserwować bloga. Wystarczy wejść na profil bloggera w listę czytelniczą i kliknąć ołówek, a potem przycisk Dodaj :)
Również pozdrawiam i życzę wesołych świąt!
Nessa.
Witam znowu! :)
OdpowiedzUsuńTa końcówka... O łał. Wiem, że nie powinno się tak od tyłu zaczynać komentowania, ale nie mogłam się powstrzymać. W tym stwierdzeniu jest coś takiego, że aż przebiegły mnie ciary. W sumie nie wiem czemu, to chyba po prostu moja wrodzona słabość do nocy, księżyca (szczególnie tego w pełni) i wszystkiego, co się z tym wiąże. W tych kilku słowach zawarty był cały żal, ból i rozgoryczenie Shadowa... albo może to po prostu ja i moje skłonności do wyolbrzymiania, kto by to wiedział.
Sytuacja między Angel a Shadowem wciąż jest napięta, jednak dziewczyna stopniowo zaczyna odzyskiwać zdrowy rozum, co jej się chwali. Zaczyna się sprzeciwiać, wysławiać całymi zdaniami a nie tylko monosylabami... To wszystko nie zmienia jednak faktu, że coś jest nie tak. Cała ta uprzejma otoczka Shadowa, jego opiekuńczość... Coś wyraźnie jest na rzeczy, nawet Angel zaczyna to dostrzegać. Ciekawe tylko, jak długo uda jej się opierać przed tym hipnotyzującym, zielonym spojrzeniem...
Już samo to, że Angel to tak naprawdę nie jest Angel, jest dużą wskazówką. Stopniowo zaczynasz wprowadzać coraz to więcej tajemnic i zagadek, za co jestem Ci jednocześnie wdzięczna i mam ochotę Cię ukatrupić. Chcę wiedzieć wszystko teraz, zaraz, mieć wyłożone czarno na białym (jak Twój kolega, Pan Niewidzący Czerwonych Napisów :')) z drugiej jednak strony to dość przyjemne odkrywać kolejne sekrety wraz z bohaterką poprzez kolejną serię zagadek. (Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, tak właśnie miało być :') To jednak tylko udowadnia, jak wyjątkowe jest BD i jak bardzo potrafi człowiekowi w głowie namieszać.)
Na chwilę obecną śmiało mogę stwierdzić, że BD nie jest dla wszystkich. ("A dlaczego ciemność jest ciemna?"). Jest dość trudne w odbiorze, a to za sprawą licznych symboli i ogromnego nacisku na emocje - a już tym bardziej emocje bohaterki, która znajduje się w dość trudnej sytuacji. Niemniej to nie umniejsza jego wartości, a wręcz przeciwnie, tylko podkreśla jego wyjątkowość. To specyficzny typ horroru, wymaga więc specyficznego podejścia. Nie wystarczy tylko przeczytać - należy patrzeć głębiej i nie obawiać się tego, że przez przypadek zabrnie się w swoich przypuszczeniach zbyt daleko. Symbole mają do siebie to, że dają duże pole do popisu. Także te czarne peleryny, świece, imiona bohaterów, szkarłatny zmierzch... To wszystko jest czymś więcej aniżeli tylko środkami wyrazu. (W ruch poszły trudne wyrazy, chyba już za późno na komentowanie...)
Dlatego też tym bardziej podziwiam i ubóstwiam,
K.
To znowu ja :)
OdpowiedzUsuńAngel jest zagubiona. Współczuję jej. Oszołomienie i niezrozumienie ją przenikają. To coś okropnego samemu niczego nie pamiętać i móc liczyć tylko na kogoś szczerość. Tym bardziej, że nie zna się intencji tego kogoś. Choć wydaje mi się, że Shadow chce jak najbardziej pomóc Angel. I myślę, że jest z nią szczery, ale... Nigdy nie ma się pewności. Czasmi pozory mylą, ale mam nadzieję, że tego chłopaka to nie będzie dotyczyć :) Bo już zdążyłam go polubić.
Z kwestią tego czasu i słońca ciagle w tej samej pozycji kompletnie mnie zaskoczyłaś. I podoba mi się ten pomysł! Takie miejsce, gdzie czas nie ma znaczenia... Zaintrygowałaś mnie. Nie dziwię się wcale, że Angel była w szoku.
Tak samo jak Angel przypuszałam, że ktoś jeszcze musi mieszkać w tej rezydencji. Nie dziwię się jej, że czuje się tak zagubiona w tak wielkim domu. Być może już kiedyś tu była, ale tego nie pamięta. Wyobrażam sobie jak ta dziewczyna musi czuć się bezradna, skoro nawet nie wie gdzie wcześniej mieszkała.
I jeszcze to imię... Coś jej zaczyna nie pasować. Sama jestem ciekawa tej kwestii.
Chciałam Ci powiedzieć, że bardzo podoba mi się ten pomysł z tym, że Shadow mówi do niej "Angel". Nie posiada o sobie żadnej wiedzy poza tym imieniem, którego chłopak tak często używa.
Ale ona ma dużo wątpliwości, również jeśli chodzi o to imię. W sumie to nie ma co się jej dziwić. W końcu jest naprawdę w trudnym położeniu.
Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy. Czy Shadow powie jej prawdę o niej samej? Jestem ciekawa w ogóle jaką wiedzą na temat tej dziewczyny on dysponuje. I czy ona mu zaufa tak z przekonaniem?
Teraz to już muszę lecieć, Nesso, ale niedługo tu wrócę :) Wkręciłaś mnie w to opowiadanie! Uważam, że to śwetna robota, kochana.
Życzę mnóstwa weny i trzymam za Ciebie kicuki.
Trzymaj się :>
Rozdział nadal utrzymany w mrocznym klimacie zagubienia i strachu. Cały czas towarzyszył mi swoistego rodzaju niepokój, ale i jednocześnie ciekawość o co w tym wszystkim chodzi. Kim jest właściwie Shadow i sama Angel, choć dziewczyna nie akceptuje tego imienia dla siebie.
OdpowiedzUsuńTen dom... A może Shadow jest przewodnikiem, który ma przeprowadzić Angel na drugą stronę? Albo po prostu pomóc jej zaakceptować to, co się stało. Zwłaszcza, że w opisie, jeśli dobrze pamiętam, podałaś, że główna bohaterka sama zakończyła swoje życie.
Jak na razie, to chyba nie jestem w stanie wyciągnąć jakichkolwiek sensownych wniosków. ^^