– Czego ja chcę…
Zrobiła
krok naprzód, coraz bardziej podenerwowana. Przez krótką chwilę miała ochotę
rzucić się na Shadowa z pięściami, a potem porządnie mu przyłożyć, w nadziei
na to, że dzięki temu da mu do zrozumienia, jak wielki popełnił błąd. Z niedowierzaniem
potrząsnęła głową, wciąż mając nadzieję, że po prostu sobie z niej
żartował, ale podświadomie czuła, że to nie tak. On naprawdę nie widział
powodu, by podzielić się z nią tak istotną informacją jak to, że gdzieś w okolicy
znajdowało się życie.
– Angel…
Nie patrz się na mnie w ten sposób, proszę – rzucił z wyraźną
irytacją. Zamrugała nieco nieprzytomnie, kiedy przerwał ciszę. Zaraz po tym
zastygła, napotkawszy przenikliwe spojrzenie pary lśniących, intensywnie
zielonych oczu. – Szczerze mówiąc, zaczynam się niepokoić.
– I słusznie!
– jęknęła, nie mogąc się powstrzymać. – Mam ochotę cię zabić, wiesz?
Uniósł
brwi, wyraźnie zaskoczony.
– Czemóż
to?
Zaśmiała
się w pozbawiony wesołości, nieco histeryczny sposób. Zdecydowanie musiał
sobie z niej żartować.
– Jeszcze
śmiesz pytać? – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Miasto. Gdzieś tam jest
miasto, a ja dowiaduję się o tym dopiero dzisiaj!
– Nie
pytałaś – powtórzył z cierpliwością, która drażniła ją bardziej niż
cokolwiek innego.
– To nie
jest wymówka! – wybuchła, coraz bardziej poirytowana. Nie przypominała sobie,
kiedy ostatnim razem czuła aż tak intensywnego, jak wypełniający ją w tamtej
chwili gniew. – Byłam tutaj przez tyle czasu, a jednak ty… – Urwała, po
czym z niedowierzaniem potrząsnęła głową. – Nie rozumiem. Robisz to
specjalnie? Ukrywasz coś przede mną czy…?
– Wyciągasz
zdecydowanie zbyt daleko idące wnioski.
Zamilkła,
przez dłuższą chwilę tkwiąc w bezruchu i po prostu bezmyślnie
wpatrując się w stojącego przed nią mężczyznę. Wydawała się spokojny,
zresztą tak jak i na co dzień, zupełnie jakby to, co działo się wokół
niego, w gruncie rzeczy nie miało dla niego znaczenia. Z drugiej
strony, być może to był rodzaj maski, którą przybierał i za którą kryło
się coś więcej. Nie miała pewności, jaka jest prawda, ale coś w tej
drugiej myśli skutecznie ją zaniepokoiło. Już wcześniej kilkukrotnie
zastanawiała się nad intencjami Shadowa, ale dopiero w tamtej chwili
naszły ją aż tak silne wątpliwości.
– W porządku
– powiedziała w końcu. Z wolna wypuściła powietrze, próbując się
uspokoić. Skoro on nad sobą panował, musiała pokusić się o to samo, by
mieć szansę się z nim porozumieć. Ostatnim, czego potrzebowała, było to,
żeby akurat teraz się wycofał. – Więc jak? Wyjaśnij mi.
Shadow
westchnął, po czym w dość wymownym geście wzniósł oczy ku górze. Po
wyrazie jego twarzy trudno było stwierdzić, co takiego w tamtej chwili
sobie myślał. Gdyby miała zgadywać, powiedziałaby, że ta rozmowa go nużyła,
chociaż to wydawało się niedorzeczne. Jakby nie patrzeć, sam zaczął, z kolei
Angel zdecydowanie miała prawo zadawać pytania.
– To…
skomplikowane – usłyszała. Parsknęła śmiechem, znów bliska tego, żeby zacząć na
niego krzyczeć. Och, doprawdy?! – Jak
wspomniałem, do tej pory nie pytałaś, chociaż nie zabraniałem ci tego. Co się
zmieniło.
– Ja tylko…
– zaczęła i zaraz urwała, onieśmielona spojrzeniem, którym ją obdarował.
Dlaczego
nie pytała? Pomijając to, że przez większość czasu przebywała sama, w istocie
nie istniał żaden powód, dla którego miałaby wstrzymywać się od zadawania
pytań. Myśląc o tym wstecz, Angel uświadomiła sobie, że prawdziwy problem
leżał w niej – i tym, że być może nie
chciała pytać, w zamian najzwyczajniej w świecie się izolując. To
nie była do końca świadoma decyzja, ale jednak podjęta przez nią, nawet jeśli
wcześniej nie zarejestrowała momentu, w którym stanęła przed jakimkolwiek
wyborem. Jasne, mogła obwiniać Shadowa o bierne podejście, ale to nie
zmieniało faktu, że wszystko tak naprawdę zależało od niej.
Jej
rozmówca milczał, wciąż obserwując ją w ten jakże charakterystyczny dla
siebie, przenikliwy sposób. W tamtej chwili miała ochotę zmusić go do
tego, żeby się odezwał – zrobił cokolwiek, byleby przerwać tę przeciągającą
się, jakże frustrującą ciszę. Ostatecznie nie zrobiła niczego, stojąc i bezmyślnie
wpatrując się w znajomą twarz.
– Ja… –
zaczęła raz jeszcze. Kąciki ust Shadowa drgnęły, finalnie układając się w coś
na kształt zachęcającego uśmiechu. – Pytam teraz – powiedziała w końcu.
– Ciekawa
wymówka – stwierdził w zamyśleniu mężczyzna, wciąż ją obserwując. – W porządku.
Tak więc owszem, jest tutaj miasto.
Czekała, aż
doda cokolwiek jeszcze, ale nic podobnego nie miało miejsca. Po prostu milczał,
zupełnie jakby podejrzewał, że to jedno zdanie wystarczy, by ją
usatysfakcjonować.
– Gdzie? –
wyrzuciła z siebie na wydechu. – Idziesz tam? Zabierz mnie ze sobą!
Spojrzała
na niego w naglący, niemalże błagalny sposób, nawet nie biorąc pod uwagę
tego, że mógłby odmówić. Nie zamierzała na to pozwolić – nie tak po prostu, skoro
już wiedziała, że… gdzieś tam kryło się coś więcej. Potrzebowała tego; tej
świadomości i poczucia, że ten świat – choć dziwny i wciąż nierealny
– miał jej do zaoferowania… Och, w zasadzie cokolwiek!
Tym razem
doczekała się reakcji ze strony Shadowa. Zauważyła, że drgnął, po czym
wyprostował się niczym struna, wyraźnie czymś poruszony. Chociaż nie sądziła,
że to w ogóle możliwe, przez krótką chwilę była gotowa wręcz przysiąc, że
coś w jego zielonych oczach przygasło. Przeszedł ją dreszcz, zaraz też
instynktownie cofnęła się o krok, niespokojnie obserwując swojego
towarzysza. Być może wciąż czuła się niepewnie po tym, czego doświadczyła na
piętrze, ale z jakiegoś powodu naprawdę zaczynała się obawiać.
– Nie
wiesz, o co mnie prosisz.
Otworzyła i zaraz
zamknęła usta, niepewna jak powinna rozumieć te słowa. Oddychała szybko i płytko,
wciąż czekając, niezależnie od tego, co miała usłyszeć. W duchu odliczała
kolejne sekundy, gotowa przysiąc, że jeśli Shadow i tym razem zamierzał
zwlekać z odpowiedzią, prędzej dostałaby szału, aniżeli przystała na taki
stan rzeczy. W tamtej chwili potrzebowała odpowiedzi i zamierzała je
otrzymać.
– Więc mi
wyjaśnij! – zaproponowała, próbując brzmieć równie pewnie, co i na
początku. Nie chciała pokazać, że się boi, mając wrażenie, że gdyby sobie na to
pozwoliła, Shadow bez trudu zdołałby ją zbyć. – D0piero co sam zarzuciłeś mi,
że nie zadaję pytań, a jednak teraz… Chyba że tobie jest to na rękę –
dodała, gotowa przysiąc, że trafiła tym stwierdzeniem w sedno.
– Szczerze
mówiąc… – Shadow westchnął, po czym wzruszył ramionami. – Nie. To tak naprawdę
nie jest moją sprawą. A przynajmniej nie powinno być.
– Co
takiego?
Kolejny raz
wręcz poraziło ją spojrzenie szmaragdowych tęczówek.
– Ty i to,
czy będziesz w stanie tutaj przeżyć – oznajmił z rozbrajającą wręcz
szczerością. – Miasto to nie jest miejsce dla ciebie, Angel. Nie, kiedy jesteś
taka rozbita.
– O czym
ty mówisz? – zniecierpliwiła się. – Mam rozumieć, że jednak ukrywałeś to przede
mną? Jakim prawem, skoro tak bardzo upierasz się, że za mało interesuję się
tym, co dzieje się dookoła?
– Przeczysz
sama sobie, wiesz? – zauważył cicho Shadow. – Trudno mówić o ukrywaniu
czegokolwiek, skoro właśnie rozmawiamy na temat miasta. Zapytałaś, więc
dostałaś odpowiedź.
– Tak, bo
przypadkiem powiedziałeś o dwa słowa za dużo.
– To twoja
interpretacja.
Tym razem
jęknęła, już nawet nie próbując się powstrzymywać. Oddychała szybko i płytko,
czując się przy tym trochę tak, jakby właśnie przebiegła maraton. Wciąż
wpatrywała się w Shadowa, próbując pojąć jego tok rozumowania i przynajmniej
spróbować uporządkować to, co nim kierowało. Sęk w tym, że przynajmniej
tymczasowo nie miało to dla niej sensu. W gruncie rzeczy Shadow od samego
początku wydawał się go nie mieć.
– Przestań…
robić ze mnie wariatkę – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Musiała
zamrugać, by powstrzymać cisnące jej się do oczu łzy. Och, jeszcze tego
potrzebowała – poryczeć się, jak ostatnia kretynka! Machinalnie objęła się
ramionami, energicznie je pocierając, żeby się rozgrzać i czymkolwiek
zająć ręce. Obraz raz po raz rozmazywał jej się przed oczami, ale zmusiła się
do zachowania spokoju i tego, żeby przynajmniej próbować udawać kogoś, kto
nie czuje się tak, jakby w każdej chwili mógł rozpaść się na kawałki.
Czuła, że Shadow nie był ją szczery i chociaż podejrzewała to od samego
początku, z jakiegoś powodu dowód na prawdziwość tego stanu rzeczy
sprawił, że poczuła się jeszcze gorzej. Mogła udawać, że on i jego
zachowanie nie mają żadnego znaczenia, ale to było tylko i wyłącznie
kłamstwem – wierutnym, niewłaściwy i zaskakująco wręcz bolesnym.
Usłyszała
przeciągłe westchnienie, nic jednak nie wskazywało na to, by Shadow w choć
niewielkim stopniu żałował tego, co robił. Wręcz przeciwnie – kiedy na nią
spojrzał, poczuła się niemalże jak nieporadne dziecko, które tak naprawdę nie
rozumiało tego, co działo się dookoła. Cóż, nic dziwnego, skoro z uporem
odmawiał jej wprowadzenia w świat, w którym jakby nie patrzeć oboje
musieli żyć.
– Nie robię
z ciebie wariatki – powiedział w końcu, starannie dobierając słowa. –
Wciąż mnie oskarżasz, chociaż w niczym nie zawiniłem. To nie jest uczciwe,
Angel.
Tym razem
milczała zdecydowanie dłużej niż do tej pory, wręcz porażona jego słowami – a już
zwłaszcza tym, że miał rację. Nie chciała tego przyznać, ale czyż nie tak
wyglądała rzeczywistość? Mogła go atakować i tracić czas na wściekanie się
o pytania, które nigdy nie padły, choć to ona powinna je zadać, ale… jaki
to miało sens? Już i tak nie mogła zmienić tego, co się wydarzyło,
niezależnie od tego, co faktycznie czuła.
Znów
cofnęła się o krok, próbując zapanować nad drżeniem i ustać na
nogach. Miała mętlik w głowie, z kolei niepewność jedynie pogarszała
sytuację, jednocześnie zaczynając doprowadzać Angel do szaleństwa. Sama już nie
wiedziała, co powinna myśleć albo w co wierzyć, to jednak okazało się
zaledwie początkiem problemów. Wciąż nie miała pojęcia, w jaki sposób
interpretować słowa Shadowa, nie wspominając o wciąż dręczącym ją temacie
miasta i tym, że bardzo chciała się tam znaleźć.
– W porządku.
– Z wolna wypuściła powietrze, próbując się uspokoić. – Może masz rację.
Może to moja wina… – Zamilkła, po cichu licząc na to, że doczeka się protestu z jego
strony, jednak nic podobnego ni miało miejsca. – Ale teraz nie chowam się w pokoju
i chcę wiedzieć. Czy to złe?
– Nie –
mruknął, ale – co wydało jej się istotne – z uporem unikał spoglądania w jej
stronę. – Nie powinno…
– Nie powinno? – powtórzyła, nie kryjąc
dezorientacji. – O co ci chodzi? Zaczynam dochodzić do wniosku, że nie
chcesz mi pomagać – wypaliła, zanim zdążyła ugryźć się w język.
– Gdyby tak
było, do tej pory błąkałabyś się w ciemnościach – oznajmił tonem, który
momentalnie przyprawił Angel o dreszcze. Chociaż Shadow wciąż panował nad
emocjami w stopniu, którego zaczynała mu zazdrościć, w tamtej chwili
brzmiał na bardzo zdenerwowanego. – Albo byłabyś martwa… Chociaż tym drugim być
się nie przejęła, prawda?
Drgnęła,
machinalnie zaciskając palce wokół lewego nadgarstka. Na gładkiej skórze nie
wyczuła niczego niewłaściwego, ale to nie miało znaczenia. Nie, skoro rozumiała
i…
Dość!
– Przez te
wszystkie dni niczego od ciebie nie oczekiwałem, Angel. Niczego – oznajmił
cicho Shadow. Tym razem zabrzmiał spokojniej, jednak to nie powstrzymało
dziewczyny od drżenia. Nie, skoro w jego głosie wyraźnie słyszała coś, co
ją niepokoiło – i to najdelikatniej rzecz ujmując. – Wpuściłem cię do
swojego domu. Dałem schronienie i wszystko, czego potrzebujesz… Zabrałem
cię stamtąd. – Zamilkł, dając jej kilka następnych sekund na przyswojenie sobie
tych słów. – Jak śmiesz po tym wszystkim mówić mi, że nie chcę ci pomagać?
Jedynie
potrząsnęła głową, co najmniej oszołomiona jego wypowiedzią. W tamtej
chwili z równym powodzeniem mógłby ją spoliczkować – pewnie nawet nie
zauważyłaby różnicy. Wzięła kilka niepewnych, drżących wdechów, próbując
doprowadzić się do porządku. Pod powiekami wciąż czuła pieczenie, ale z jakiegoś
powodu nie płakała, zbytnio wytrącona z równowagi, by pozwolić sobie
chociaż na tyle. W zamian mogła po prostu stać, drżeć i rozszerzonymi
do granic możliwości oczyma wpatrywać się w Shadowa.
Te zielone
oczy… Już wcześniej ją oczarowały, ale wtedy nawet nie przypuszczała, że
mogłyby być aż do tego stopnia niepokojące. W tamtej chwili przeszywały
ją, wydając się sięgać aż do samej duszy i jedynie podsycać już i tak
oszałamiające ją emocje. Tego wszystkiego było za dużo, przez co Angel z miejsca
zatęskniła za spokojem, który miała w pokoju. Wiedziała, że to
tchórzostwo, ale chyba zdążyła się do tego przyzwyczaić – do swego rodzaju
ucieczki, którą gwarantowało jej leżenie na łóżku z kolejną książką, którą
zabrała z biblioteki.
– Ja…
przepraszam… – powiedziała tak cicho, że ledwo mogła zrozumieć samą siebie.
Shadow
drgnął, wciąż spoglądając w jej stronę.
– Słucham?
– Przepraszam – powtórzyła bardziej
dobitnie, by mieć pewność, że dobrze ją usłyszy. Być może powinna mieć mu za
złe to, że zmusił ją do powiedzenia tego dwukrotnie, ale w tamtej chwili
czuła, że wszystko jej jedno. – Wybacz, że się w tym gubię. Ja… Tak. Nie
powinnam była – przyznała z wahaniem. – Możliwe, że mnie poniosło, ale to
chyba normalne, że ja… Wciąż niczego nie wiem i…
– Więc
pytaj – przerwał w niemalże łagodny sposób Shadow. Wciąż miała wrażenie,
że jego spojrzenie jest ostrzejsze niż zazwyczaj, to jednak nie miało dla niej
znaczenia. – Zrób to, skoro musisz, ale
błagam, nigdy więcej nie waż się twierdzić, że nie chciałem ci pomóc.
Nie
odpowiedziała, przez kilka następnych sekund milcząc i próbując wyrównać
oddech. Z wolna spuściła wzrok, z dwojga złego woląc wpatrywać się w podłogę,
chociaż nawet to nie pozwoliło jej zapomnieć, że Shadow nie odrywał od niej
wzroku. Wiedziała, że wciąż stał dosłownie na wyciągnięcie ręki od niej,
najpewniej wciąż spoglądając nań w ten jakże irytujący, wręcz osądzający
sposób. Nie chciała się tym przejmować, przez krótką chwilę chcąc wmówić sobie,
że nie istniał powód, dla którego miałaby przejmować się jego opinią, ale… to
byłoby niczym więcej, aniżeli wierutne kłamstwo. Oczywiście, że to, co sobie
myślał, było ważne. Miał rację, twierdząc, że to on wyprowadził ją z ciemności,
czymkolwiek było miejsce, w którym błądziła, zanim się pojawił. Chciała
czy też nie, zawdzięczała mu naprawdę wiele, łącznie z tym, że ją
przygarnął. Jasne, że nie musiała tutaj zostawać, ale jaki inny wybór miała w sytuacji,
w której przebywała w świecie, którego wciąż nie rozumiała? Poza
Shadowem nie znała nikogo innego, a to w znacznym stopniu
komplikowało sytuację.
Wyczuła
ruch, więc poderwała głowę, obawiając się, że jej rozmówca jednak stracił cierpliwość
i zamierzał odejść. Natychmiast otworzyła usta, gotowa poniżyć się przed
nim na tyle, by poprosić, żeby został, to jednak okazało się zbędne. W zamian
zamarła, kiedy Shadow jak gdyby nigdy nic podszedł bliżej i chwycił ją za
rękę. Początkowo nie była w stanie zinterpretować tego gestu, wciąż
doszukując się w wyrazie jego twarzy jakichkolwiek oznak zdenerwowania,
jednak nie dostrzegała niczego, co mogłaby uznać choćby za przejaw irytacji.
Znów wydawał się spokojny i nic ponadto, dokładnie jak za każdym razem,
kiedy miała z nim do czynienia.
– Już, już…
Nie gniewam się na ciebie – stwierdził cicho, jakby czytając jej w myślach.
– Wierzę, że masz prawo do frustracji, zwłaszcza po tym, co wydarzyło się na
górze.
Zacisnęła
usta, po czym z wolna skinęła głową. Wolała ograniczyć się tylko do tego,
wręcz zmuszając się do milczenia i zachowania spokoju. Jakaś jej cząstka
chciała uniknąć płaszczenia się przed nim, zwłaszcza że podświadomie czuła, że
wina jak zwykle leżała gdzieś po środku, ale nie miała dość odwagi, by wprost
to okazać. Milczenie wydawało się bezpieczniejsze, przynajmniej tak długo, jak
unikali właściwego, najbardziej intrygującego ją tematu.
– Więc… –
Jej głos zabrzmiał dziwnie, kiedy w końcu zdecydowała się odezwać.
Odchrząknęła, żeby oczyścić gardło i dopiero potem spróbowała raz jeszcze:
– Opowiedz mi o mieście. I o tym, dlaczego wolałbyś, żebym nie
pytała. Co oznacza, że… jestem rozbita.
Shadow
westchnął, ale nie próbował się wycofywać. W zamian po prostu spojrzał na
Angel w niemalże zmęczony, udręczony sposób.
– Oboje
wiemy, co mam na myśli. Wystarczy spojrzeć na to, jak się zachowujesz –
stwierdził ze spokojem. – Nie mam na myśli nic złego, moja droga. Po prostu
jesteś… bardzo niespójna.
– Nie pytam
o to, żebyś mnie oceniał – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
– Zdaję
sobie z tego sprawę. Co jednak mam poradzić na to, że twój stan jest
niejako… kluczowy, jeśli chcesz pojąć to, o czym zamierzam ci opowiedzieć?
– Zamilkł, być może szukając najodpowiedniejszych słów do dalszych wyjaśnień. –
Ty… Twoja dusza. Czy wierzysz w istnienie duszy Angel?
Zamrugała,
nie kryjąc zaskoczenia. Nie o to pytała, a przynajmniej nie sądziła,
że zejdą na temat, który kojarzył jej się ni mniej, ni więcej, ale z jakimś
filozoficznym bełkotem. Co miało być dalej? Zaraz zamierzał zapytać o jej
stosunek do Boga czy może znak zodiaku, bo układ gwiazd również mógł okazać się
istotny w działaniu tego świata? Nie żeby sądziła, że przy wiecznym
zachodzie z któregokolwiek miejsca istniała możliwość oglądania ciał
niebieskich, a tym bardziej by pamiętała tak mało istotne fakty, ale…
– Przejdź
do rzeczy – poprosiła, siląc się na cierpliwość. Nie chciała pozwolić sobie na
kolejny wybuch.
– Jak sobie
życzysz. Uznajmy więc, że odpowiedź na moje pytanie brzmi: „tak” – zasugerował,
chociaż to było co najmniej naciąganą teorią. – Dusze są… naprawdę różne.
Teoretycznie każda z nich początkowo jest czysta, a wszystko zależy
od podjętych wyborów, ale… Cóż, z czasem okazuje się, które decyzje były
dobre, a które nie. Duszę można skazić, czasem nawet rozbić, zwłaszcza
kiedy wydarzy się coś bardzo złego. W końcu łatwo naruszyć niewinność, a skoro
tak…
– Wybacz,
że tak ci przerywam – zaczęła, zanim zdążyła ugryźć się w język – ale… co
ty pierdolisz?
Shadow
jedynie potrząsnął głową. Nie wyglądał na sfrustrowanego, ale przede wszystko
bardzo, ale to bardzo zmartwionego, zupełnie jakby swoimi słowami jedynie
potwierdziła coś, co go dręczyło.
– Jesteś
bardzo słabą i rozbitą duszyczką, prawda Angel? Tak łatwą do
zmanipulowania, gdybyś trafiła na kogoś, kogo nie powinnaś… – Westchnął
przeciągle, po czym wzruszył ramionami. – Wierz mi bądź nie, ale w tym
świecie nie czeka cię nic dobrego. Nie, skoro jesteś taka. A ja… Cóż, nie
jestem najlepszym opiekunem na świecie – dodał, jedynie podsycając jej
wątpliwości.
– Nie
rozumiem…
Skinął
głową, najwyraźniej się tego spodziewając. Na jego ustach pojawił się nieco
wymuszony, niemalże cyniczny uśmieszek.
–
Niebezpiecznym byłoby dla ciebie pokazywać się ze mną. Widzisz… Nie jestem
tutaj szczególne mile widziany – przyznał z wyraźną niechęcią. – Wolę
trzymać się na uboczu. A dusza taka jak ty zdecydowanie zwracałaby na
siebie uwagę. Nie chciałbym, żeby z powodu… kilku moich błędów spotkało
cię coś niedobrego. Wiesz, nigdy nie byłem osobą, która przepadała za
jakąkolwiek odpowiedzialnością, ale skoro zabrałem cię ze sobą, czuję, że powinienem
cię chronić.
– Chwileczkę,
bo chyba wciąż nie rozumiem – przyznała, nawet nie próbując ukrywać
oszołomienia. W głowie wciąż analizowała jego słowa, próbując doszukać się
w nich jakiegokolwiek sensu. – Mam kłopoty, kiedy jestem z tobą, ale
jednocześnie przy tobie jestem najbezpieczniejsza? No i niby dlaczego
ktokolwiek miałby oczekiwać ode mnie zapłaty za jakieś twoje błędy? To nie ma…
– Ten świat
jest inny. Zrozum to w końcu, bo inaczej nawet ja cię nie ochronię –
przerwał szorstko Shadow. – Tutaj nikt nie będzie prowadził cię za rączkę,
Angel. A już zwłaszcza w mieście… Lepiej, żeby Bloodwell nie dowiedziała
się o tobie tak długo, jak tylko to będzie możliwe, bo inaczej…
Angel
jęknęła, czując, że powoli znów zaczyna tracić cierpliwość.
– Kim, do
cholery, jest Bloodwell?! – przerwała, bezceremonialnie wchodząc mu w słowo.
Sądziła, że
Shadow kolejny raz będzie chciał uniknąć odpowiedzi, ale nic podobnego nie
miało miejsca. W zamian tylko westchnął, po czym spojrzał jej w oczy.
– Siadaj.
Czeka nas dłuższa pogadanka.
Cóż za piękna godzina, żeby wrzucić rozdział! Skończyłam i jestem z niego zadowolona, więc pozwolę sobie nie tłumaczyć się z tego, dlaczego to zabrało mi aż tyle czasu. Powiedzmy, że ostatnio zaangażowałam się w coś innego, co zresztą można zauważyć, śledząc mojego bloga autorskiego. Jak coś, to serdecznie zapraszam: KLIK. Dodam jeszcze, że „Blank Dream” można teraz znaleźć również na Wattpadzie. Co prawda wzbraniałam się długo przed tą decyzją, ale wiem, że niektórym może ułatwić to czytanie, więc proszę: KLIK.Pięknie dziękuję tym, którzy czekali. Dziękuję też za wszystkie miłe słowa, komentarze i wyświetlenia, bo to sprawia, że wiem, że zawsze mogę tutaj wrócić. Dla mnie to dosłownie wszystko.Z mojej strony to tyle i do napisania!
Hmm... Miałam ochotę trzepnąć Shadowa... I to nie raz ani nie dwa, tylko przez cały rozdział za każdym razem. gdy otwierał usta. To jak powiedział Angel, że jest łatwa do zmanipulowania... No cholera! Czy on właśnie tego nie robił? (dostałam gęsiej skórki w tamtym momencie) W ogóle to odniosłam wrażenie, że mówił o sobie, choć może faktycznie on chce dla niej dobrze. Ehhh... tu wszystko jest poplątane, zagmatwane, poukrywane w jakiś ciemnych kątach i cholera wie w co wierzyć, a w co nie. Znaczy się czy mu wierzyć. Jakoś nadal ciężko mi w uwierzyć, że jego zamiary są czyste... tak jakby Shadow pomagał Angel, bo liczył na jakieś korzyści z tego tytułu płynące... Choć może po prostu czuł się samotny, skoro nie jest mile widzianą osobą i trzyma się na uboczu, więc kumpli pewnie nie ma.
OdpowiedzUsuńAngel może faktycznie troszkę przesadziła z tym, że on jej nie pomaga, bo pomógł – temu zaprzeczyć nie mogę, ale w obecnym położeniu to raczej nie był ku temu skory. Dla niego też wygodne było to, że ona nie pytała, bo w innym przypadku sam zacząłby jakikolwiek temat – czy to o mieście, czy o zasadach, na których opierał się ten świat, a on tylko obserwował. Czasami powiedział coś, co jeszcze bardziej mieszało, ale na ogół to milczy.
Więc jak dla mnie jest tak samo winny jak Angel w tym przypadku.
A w ogóle to nie wiem czy dobrze zrozumiałam i odpowiednie wnioski wyciągnęłam. Angel, Shadow, inni w mieście, to nie ludzie? Tylko dusze? Czy jednak ludzie z częściami duszy? Bo to ciekawe. I jeśli każda dusza trafia tam po śmierci, a przynajmniej te skażone czy rozbite, to i Shadow taką duszą był/jest. A jeśli idę w dobrym kierunku, to już w ogóle mam jedno skojarzenie, a mianowicie czyściec.
Mam nadzieję, że już niedługo rozwiejesz wszystkie moje wątpliwości i wyjaśnisz tematy, przez które zżera mnie ciekawość. A tymczasem kończę, bo za chwilę zacznę się gubić we własnych myślach. ;)
Weny, weny, czasu i mniej lenia! :D
Coś tak od początku czułam, że całe to miejsce to odpowiednik czyśćca. Może nie jest dokładnie tym samym co znamy, ale myślenie o nim właśnie jak o czyśćcu z pewnością nie jest błędne. Prawda? No dalej, powiesz, że mam rację :D
OdpowiedzUsuńW tym opowiadaniu jest coś, co z jednej strony bardzo mi się podoba, a z drugiej... cóż, czasami ciężko mi je czytać. Chodzi mi formę, którą wybrałaś, czyli rozmowę. Całe rozdziały opierają się na rozmowie i tak de facto to nic więcej się nie dzieje, ale jednak potrafisz utrzymać to napięcie i oczekiwanie, aż Shadow w końcu wyjaśni, no jakby to ująć... Cokolwiek?
A odnośnie samego Shadowa. Słusznie zauważył, że Angel można łatwo zmanipulować. Moje odczucia pokrywają się z tym, co napisała wyżej Adna - on sam robi to cały czas. Jak dla mnie to taki śliski typ, nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi, a i mi samej ciężko to wyjaśnić, ale gdzieś tam w głębi uważam, że on nie chce dla niej źle. Tak jak mówi, pomógł jej przecież, przez co jej oskarżenie było niesłuszne, ALE. Ale, ale, no właśnie. W jaki sposób on jej pomógł? Angel obudziła się w ciemności, a on ją z niej wyprowadził, ale co tam tak właściwie było?
Muszę też coś powiedzieć o tych rozbitych/niestabilnych duszach. Wygląda na to, że Angel jest taką duszą, a Shadow musiał taką być, lub nadal jest. Może po prostu przystosował się do środowiska, przez co teraz tak łatwo mu manipulować nowicjuszami. Cholera, znowu przyznałam, że on manipuluje. Muszę się ogarnąć.
Zaczynam pisać bez sensu i ładu, więc zakończę tutaj, ale przejdę do kolejnego rozdziału :D
Pozdrawiam,
Nieznajoma.
Nie ma kolejnego rozdziału :( Damn, sorki, mój błąd. Ale czekam na kolejny, to już brzmi lepiej :D
UsuńI to ponoć Angel nie wie, czego chce... Ten facet przeczy sobie na każdym kroku! Domyślam się, że to część jego kreacji, ale ten jego spokój jest jakiś taki... Ugh. Jak jeszcze raz użyję pod jego adresem zwrotu "podejrzany", to jak nic ktoś z wyżej postawionych nie wytrzyma i ciśnie we mnie słownikiem synonimów, ale prawda jest taka, że na ten moment tylko ten jeden zwrot mi się z nim kojarzy.
OdpowiedzUsuń"Rozbicie" Angel jest niewątpliwą poszlaką. Nie rozumiem tylko, dlaczego Shadow, zamiast wszystko jej od razu zgrabnie wyjaśnić (ku zapewne ogromnej radości współcierpiących czyli nas, czytelników) sam prowokuje ją do tego typu napadów. Gdyby mi mój facet powiedział: "Nie pytałaś, więc nic ci nie mówiłem" to zabiłabym gnoja pierwszą lepszą rzeczą, jaka by się nawinęła - nawet gdyby to miała być zwykła poduszka. Ten zwrot niewątpliwie znajduje się w pierwszej trójce zwrotów, których żadna kobieta nigdy nie chce usłyszeć, zaraz obok: "Problem nie leży we mnie, a w tobie" i "To nie tak, że ci nie ufam".
(Dobra, możliwe, że trochę mnie poniosło, ale właśnie zakończyłam maraton łzawych komedii romantycznych i zeżarłam pół opakowania lodów truskawkowych - krwawo to wszystko widzę.)
"– Wybacz, że tak ci przerywam – zaczęła, zanim zdążyła ugryźć się w język – ale… co ty pierdolisz?" Musiałam przeczytać drugi raz to zdanie, żeby upewnić się, że go sobie tylko nie wyobraziłam. Angel to tak bardzo ja w tym momencie... Aż się roześmiałam. Angel niewątpliwie wygrała rozdział, rozbijając ten pseudopsychologiczny bełkot Shadowa swoją, jakże trafioną, wypowiedzią.
"– Jesteś bardzo słabą i rozbitą duszyczką, prawda Angel? Tak łatwą do zmanipulowania, gdybyś trafiła na kogoś, kogo nie powinnaś…" TY JESTEŚ TAKĄ OSOBĄ, SHADOW! Przejrzałam cię!
Nie, dobra, nie przejrzałam. Ale nadal ci nie ufam. A już szczególnie wtedy, gdy mówisz takie rzeczy. Najciemniej pod latarnią, czyż nie?
Zdanie kończące rozdział napawa mnie nadzieją. Może w końcu czegoś się dowiemy? Proszę...? Wykończą mnie te pytania bez odpowiedzi.
Co ty ze mną robisz, Ness... Niezmiennie od jakichś trzech lat. Jezu.
Swoją drogą dzisiaj Dzień Blogera. Winszuję wytrzymałości i życzę pomyślności na dalsze lata pracy! :D