Angel westchnęła cicho. Miała
wrażenie, że cały czas przerabiali ten sam scenariusz – gubiła się, bała i szukała
odpowiedzi, kiedy zaś wybuchała na tyle, by zacząć zadawać pytania, pojawiał
się Shadow ze swoimi lakonicznymi odpowiedziami. To nie był pierwszy raz, gdy
mężczyzna tak po prostu kazał jej się uspokoić, chcąc nie chcąc zdradzając
kolejne szczegóły na temat miejsca, w którym się znajdowała. Próbowała to
zrozumieć, jednocześnie zastanawiając nad tym, jak wiele razy mieli jeszcze
powtarzać ten sam schemat, zanim jej opiekuna zacznie zachowywać się tak, jakby
miał do czynienia z nieporadnym, niedoświadczonym dzieckiem.
Usiadła, po
czym wyprostowała się niczym struna, próbując sprawiać wrażenie jak najbardziej
pewnej siebie. Chciała chociaż ten jeden raz przejąć kontrolę nad sytuacją,
chociaż to wydawało się co najmniej trudne, skoro to ona oczekiwała wyjaśnień.
Co więcej, jakaś cząstka Angel najzwyczajniej w świecie wątpiła w to,
co działo się wokół niej – a już zwłaszcza sens drążenia tematów, które wyraźnie
nie były Shadowowi na rękę. Może niepotrzebnie traciła czas, podczas gdy
powinna po prostu mu zaufać, dokładne tak, jak robiła za każdym razem. Nie
sądziła, by kiedykolwiek interesowała się polityką, a jeśli ta, która
rządziła się tym miejscem, mogła okazać się dla niej zagrożeniem, tym
rozsądniejsze wydawało się to, że powinna trzymać się od sprawy z daleka.
Zacisnęła
usta, niemalże zmuszając do odrzucenia niechcianych myśli. Dłonie dyskretnie
zacisnęła w pięści i to na tyle mocno, by wbić sobie paznokcie w skórę.
Ból w niewielkim stopniu pozwolił Angel się otrząsnąć i w końcu nad
sobą zapanować, choć nawet to nie było w stanie uchronić jej przed
działaniem spojrzenia onieśmielających, szmaragdowych tęczówek.
– Ten
świat… Nie muszę mówić ci, że jest inny, prawda? – odezwał się cicho Shadow.
Jak zwykle brzmiał na opanowanego, z przesadną wręcz dokładnością
dobierając kolejne słowa. – Możesz niczego nie pamiętać, ale nawet ty czujesz,
że jest tu inaczej.
– Trudno,
żebym nie zauważyła – mruknęła, samą siebie zaskakując tym, że była w stanie
się odezwać. Co więcej, jakimś cudem trzymała nerwy na wodzy, a to również
nie było dla Angel proste. – Za oknem mamy wieczny zmierzch. Nie uwierzę, że to
naturalne – dodała, a Shadow w zamyśleniu skinął głową.
Pomińmy ciebie… I ten dom,
pomyślała, ale nie miała odwagi wypowiedzieć tych kilku słów na głos. Do tej
pory nie była pewna, czego doświadczyła, stojąc przed drzwiami pokoju na
piętrze. Zresztą to i tak nie miało znaczenia, skoro chciała skoncentrować
się na odpowiedziach. Wiedziała, że poruszając zbyt wiele kwestii i zbytnio
się emocjonując, jedynie dawała Shadowowi argumenty, by wykręcić się od
rozmowy, a tego nie chciała.
– Jest tego
więcej – usłyszała i aż wzdrygnęła się, dziwnie zaniepokojona jego
słowami. – Nie zawsze tak było, oczywiście, ale… Dziś już trudno powiedzieć,
jak było kiedyś. Te zmiany sięgają tak daleko, że już dawno stały się czymś
absolutnie normalnym, przynajmniej dla tego miejsca.
– Nie
rozumiem – obruszyła się.
Shadow
zmrużył oczy, wyraźnie niezadowolony z tego, że mogłaby mu przerywać. Natychmiast
zamilkła, po prostu tępo się w niego wpatrując i czekając na
wyjaśnienia. Nie zamierzała przepraszać albo tłumaczyć się z cierpliwości,
tym bardziej że od bardzo dawna aż tak intensywnie nie czuła potrzeby, by
dowiedzieć się czegoś więcej. Coś w tym uczuciu ją niepokoiło, ale
jednocześnie sprawiało, że nade wszystko pragnęła trzymać się targających nią w tamtej
chwili emocji. Wcześniej dodatkowo napędzał ją gniew, jednak odkąd ten zaczął
ustępować, Angel zaczęła obawiać się, że dużo prościej przyjdzie jej odpuścić
albo przystać na coś, czego wcale tak naprawdę nie chciała.
–
Wspomniałem ci o Bloodwell… I wszystko tak naprawdę sprowadza się od
niej. – Zamilkł, by zebrać myśli. – Jakby ci to wytłumaczyć…
– Po ludzku
– zniecierpliwiła się. – Przestań zachowywać się tak, jakbym była za głupia, by
to wszystko zrozumieć.
Shadow
uniósł brwi, wyraźnie zaskoczony jej reakcją.
– Nie
twierdzę tak – zreflektował się pośpiesznie. – Wręcz przeciwnie. Po prostu… –
Wzruszył ramionami. – Ale jak sobie życzysz – zadecydował w końcu. – W takim
razie wyobraź sobie kogoś, kogo trudno określić mianem człowieka, choć bez
wątpienia tak wygląda. Kogoś… na swój sposób doskonałego pod względem
fizycznym. Kobietę piękną i pociągającą, ale… – Shadow zamilkł, po czym
zaśmiał się cicho. Ten dźwięk sam w sobie wydawał się mieć coś
niepokojącego, zwłaszcza że mężczyzna nie wyglądał na ani odrobinę
rozbawionego. – Istnieje pojęcie „lodowatego piękna”. Potrafisz to sobie wyobrazić,
Angel?
Milczała,
pomimo zadanego pytania niezdolna do udzielenia jakiejkolwiek odpowiedzi.
Bardzo miała ochotę potwierdzić, choćby to miało sprowadzać się do zwykłego
skinienia głową, ale i na to nie potrafiła się zdobyć. Miała problem z tym,
by wysilić wyobraźnię i zwizualizować sobie to, o czym mówił Shadow. W pewnym
sensie nie tyle potrafiła tego dokonać, co po prostu nie chciała, choć z uporem
nie dopuszczała do siebie tej myśli. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że aż za
dobrze rozumiała, co sugerował jej mężczyzna – i że właśnie w tym
leżał największy problem, a wspomniana przez niego Bloodwell miała w sobie
coś, czego Angel zdecydowanie nie chciała pamiętać.
Shadow
milczał przez kilka następnych sekund, być może czekając na odpowiedź.
Ostatecznie w zamyśleniu skinął głową, zupełnie jakby spodziewał się, że
finalnie i tak nie doczeka się żadnej sensownej reakcji.
– Jestem
tutaj… bardzo długo – podjął ze spokojem. Miała ochotę przerwać i zapytać
go, jaki okres krył się pod tym pojęciem, ale i tym razem nie odważyła się
odezwać. – Pamiętam pojawienie się Bloodwell i historie, które już wtedy
opowiadano na jej temat. Przywykło się rozpowiadać historię, jakby została
stworzona z myślą o doskonałości. Całe to fizyczne piękno, którego
pozazdrościłaby jej niejedna kobieta… Z tym, że przy tworzeniu Bloodwell
zapomniano o dość istotnej rzeczy.
– O czym?
– zapytała, chociaż wcale nie była pewna, czy poznanie odpowiedzi jest tym,
czego naprawdę chciała. Z drugiej strony, może po prostu już wtedy
podejrzewała, co usłyszy.
Shadow
uśmiechnął się chłodno.
– Serca –
stwierdził, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Lodowate piękno.
Doskonała na zewnątrz, zepsuta w środku.
– Ludzie z założenia
nie są doskonali – zaoponowała machinalnie Angel. – Zdarzają się ci, od których
lepiej trzymać się z daleka, ale…
– Już teraz
zaczynasz się gubić w tym, co ci mówię, moja droga – przerwał jej
natychmiast. – Powiedziałem ci na początku, byś wyobraziła sobie kogoś o ludzkich
kształtach. I na tym kończy się jakikolwiek związek Bloodwell z człowiek.
– To nie ma
sensu.
Kolejny
uśmiech – tym razem na swój sposób zaczepny, zupełnie jakby Shadow chciał ją
zdenerwować. Z drugiej strony, bardzo wiele z tego, co mówił,
skuteczni wzbudzało w Angel wątpliwości, niezmiennie mieszając w głowie.
– W tym
świecie? – zapytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi. – Ma.
Angel ze
świstem wypuściła powietrze, coraz bardziej podenerwowana. Chciała wyjaśnień,
ale zdecydowanie nie spodziewała się czegoś takiego. W zasadzie nie
pierwszy raz po rozmowie z Shadowem miała więcej wątpliwości, aniżeli
sensownych odpowiedzi, co jedynie zniechęcało ją do tego, by drążyć dalej.
Jakby nie patrzeć, wycofanie się przyszłoby jej z łatwością, zwłaszcza że
taki stan rzeczy wydawał się być mężczyźnie na rękę. Słuchając o tym, o czym
dotychczas nie miała pojęcia, nie była aż tak zaskoczona tym, że unikał
rozmowy.
– Więc czym
jest… ten świat? – zaryzykowała w końcu.
– Powiedz mi, skoro tutaj jestem. Mówisz, że chcesz mnie chronić, ale… jak mam
sobie tutaj poradzić, jeśli nie zrozumiem, gdzie leży problem i czego się
obawiać?
– Słuchając
się mnie – stwierdził takim tonem, jakby tłumaczył jej coś najoczywistszego na
świecie. – Czy do tej pory spotkało cię coś złego, Angel? Ktokolwiek zranił
cię, odkąd jesteś ze mną?
Otworzyła i zaraz
zamknęła usta, dochodząc do wniosku, że pozwolenie sobie na taki obrót spraw
nie przyniesie niczego. Jasne, mogła przyznać mu rację, ale co z tego?
Jakby nie patrzeć, odkąd była z nim, nie spotkali nikogo innego. W takim
wypadku w istocie ciężko było, by ktokolwiek obcy ją skrzywdził, prawda?
Na pewno?, pomyślała mimochodem, wciąż
podenerwowana. A co jeśli jednak ktoś tutaj jest…?
Odrzuciła
od siebie tę myśl, nie chcąc znów koncentrować się na pokoju na piętrze. To
mogła zostawić na inną okazję, zwłaszcza że rozważanie niechcianych kwestii od
samego początku przychodziło jej aż nazbyt łatwo.
– Opowiedz
mi więcej o Bloodwell – powiedziała, zmuszając się do tego, by pociągnąć
rozmowę dalej. Dręczyło ją zbyt wiele niewiadomych, by ot tak zrezygnowała z poznania
szczegółów. – Powiedzmy, że… nie jest człowiekiem. Co tak naprawdę to oznacza,
skoro twierdzisz, że wygląda jak każdy z nas?
– Zrozumiałabyś,
gdybyś ją zobaczyła.
Jedynie
wywróciła oczami w odpowiedzi na te słowa.
– Chcesz mi
ją pokazać? Nie? – rzuciła z irytacją. Była w na tyle podłym nastroju,
by złośliwości przyszły jej w absolutnie naturalny sposób. Zabawne, ale
czuła się z tym… zaskakująco dobrze. Co więcej, pierwszy raz od dawna
doświadczała czegoś więcej, niż tylko ciągłego zniechęcenia. – Tak sądziłam.
Więc spróbuj mi wyjaśnić w inny sposób.
Shadow
spojrzał na nią w dziwny, bliżej nieokreślony sposób. Miała wrażenie, że
pierwszy raz od dawna zdołała go zaskoczyć, zachowując się w sposób,
którego najpewniej nie zdołał przewidzieć. Nie miała pewności czy to dobrze,
czy wręcz przeciwnie, ale to nie miało znaczenia. W zamian liczyło się
przede wszystkim to, że poczuła swego rodzaju satysfakcję, wręcz marząc o tym,
by ten stan utrzymał się jak najdłużej. Chciała pokazać mu, że wcale nie była
aż tak słaba i nieporadna, jak mogło się do tej pory wydawać.
W tamtej chwili
naprawdę niewiele brakowało, by uwierzyła, że jest to możliwe.
– Bloodwell
skrzywdziła wiele osób. Jest okrutna, zimna i obojętna… Pozbawiona serca,
co już ci powiedziałem. – Shadow w pośpiechu wyrzucał z siebie
kolejne słowa. To brzmiało tak, jakby chciał jak najszybciej ukrócić temat,
poirytowany tym, że w ogóle musiał tłumaczyć takie rzeczy. – Robił rzeczy,
o których nie chcesz słyszeć, Angel. Co więcej, gdyby dowiedziała się o tobie…
Nie byłoby dobrze i to zwłaszcza, że jesteś ze mną.
Dziewczyna
jedynie potrząsnęła głową, wciąż niedowierzając temu, co jej sugerował. Z jakiegoś
powodu to nie perspektywa śmierci wcale nie wzbudzała w niej niepokoju,
brzmiąc jako coś tak nierealnego i odległego, że po prostu nie mogłoby
mieć miejsca. Co prawda z miejsca pomyślała o sposobie, w jaki
Shadow sugestywnie przesuwał po jej nadgarstkach, tym samym w jasny sposób
dając Angel do zrozumienia, że w przeszłości zrobiła coś
niedopuszczalnego, ale i o tym nie chciała w tamtej chwili myśleć.
– Czym aż
do tego stopnia jej podpadłeś, że tylko przez wzgląd na ciebie mogłaby chcieć
mnie zabić? – zapytała, zanim zdążyła choćby zastanowić się nad doborem słów.
O dziwo,
Shadow jedynie się roześmiał.
– Zabić? –
Spojrzał na nią tymi swoimi lśniącymi, szmaragdowymi oczami. Uśmiechał się, ale
to zdecydowanie nie był przyjazny, pocieszający gest. – Och, Angel…
Tych kilka
słów wystarczyło, by pojęła, że w grę najpewniej wchodziło coś o wiele
gorszego. Serce na moment zabiło jej szybciej, Angel zaś nawet nie próbowała
pytać o to, co tak naprawdę miał na myśli jej rozmówca. Miała wrażenie, że
ta jedna kwestia przynajmniej tymczasowo powinna zostać przemilczana, zwłaszcza
że jakoś nie miała wątpliwości co do tego, iż istniały rzeczy dużo gorsze od śmierci.
– To wciąż
nie ma sensu – powiedziała w zamian, tępo wpatrując się w przestrzeń.
– Ludzie bardzo często bywają okrutni. Potrafią… krzywdzić, a jednak wciąż
są ludźmi, więc…
– Po prostu
zaufaj mi w tej jednej kwestii. – Tym razem Shadow przerwał jej w sposób
jednoznacznie sugerujący, że dalsze drążenie tematu nie ma sensu. – Nawet
najokrutniejszy człowiek ma w sobie choćby cień człowieczeństwa. Ale ta
kobieta… Jest niczym lód, Angel. A lód nie czuje, nie doświadcza, nie
przyznaje się do błędu… Jest piękny, tak jak ona, ale nie ma w sobie
niczego, co mogłabyś przyporządkować istocie ludzkiej.
Nie dodał
niczego więcej, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że temat został ostatecznie zakończony.
Angel również miała poczucie, że tak jest, aż nazbyt świadoma, że przynajmniej
tym razem nie powie jej niczego więcej. Aż za dobrze znała zarówno tę wymowną
ciszę, jaki spojrzenie, którym obdarował ją, zanim przeniósł wzrok gdzieś dalej
– i choć wciąż nie pojmowała wszystkiego,, miała poczucie, że i tak
dowiedziała się o wiele więcej, niż mogłaby sobie tego życzyć.
Problem z nadmiarem
informacji zawsze polegał na tym, że kiedy już wiedziała, nie potrafiła ot tak
odciąć się od faktów. Mogła udawać obojętność i to, że tak naprawdę było
jej wszystko jedno, ale to tak nie działało. W efekcie nawet gdyby
chciała, nie potrafiła ot tak oznajmić Shadowowi, że ufa mu w pełni, a temat
miasta, Bloodwell i tego, że gdzieś w pobliżu być może toczyło się
względnie normalne życie, był jej obojętny. Co prawda w jakimś stopniu
perspektywa dalszego krycia się w tym wielkim domu i udawania, że
żadne problemy jej nie dotyczyły, brzmiała kusząco, ale…
– Tak czy
inaczej, chcę iść z tobą – oznajmiła ze stoickim spokojem. Samą siebie
zaskoczyła tym, że potrafiła brzmieć aż do tego stopnia pewnie, zwłaszcza że w rzeczywistości
w głowie miała tylko i wyłącznie mętlik. – Chcę zobaczyć miasto i to,
co się tam dzieje. A potem sama zadecyduję, co w związku z tym
zrobię – dodała, jak gdyby nigdy nic kierując się ku wyjściu. Nawet nie
spojrzała na Shadowa, zbytnio obawiając się tego, jak mogłaby się poczuć pod
jego spojrzeniem. – Zabierz mnie ze sobą, kiedy będziesz wychodzić albo
przysięgam, że wyjdę i będę szukać drogi na własną rękę. Przecież i tak
dałeś mi do zrozumienia, że w każdej chwili mogę odejść, więc powinno być
ci wszystko jedno.
Nie
odwróciła się, choć przez moment miała na to ochotę. Czuła, że mężczyzna na nią
patrzy, dosłownie taksując wzrokiem, ale i to udało jej się zignorować. W tamtej
chwili chciała już tylko jak najszybciej zniknąć mu z oczu, chociaż
zarazem obawiała się tego, jakie konsekwencje mogły pociągnąć za sobą
wypowiedziane przez nią słowa. Jakby nie patrzeć, Shadow od samego początku
powtarzał, że jej tu nie trzyma – mogła odejść w każdej chwili, co niejako
sugerowało, że wszystkie miłe gesty z jego strony pozostawały wyłącznie
wyrazem uprzejmości. To nie oznaczało, że jakkolwiek mu na niej zależało, a skoro
tak…
– Jak sobie
życzysz – usłyszała i to sprawiło, że aż przystanęła, zwłaszcza że nie
tego się po nim spodziewała. – Dam ci znać, kiedy będę wychodził. Twoja sprawa,
co z tym zrobisz… I czy potraktujesz moje wskazówki poważnie – dodał,
kolejny raz przyprawiając dziewczynę o dreszcze.
Sądziła, że
poczuje się pewniej, kiedy w końcu znajdzie się sama, ale nic podobnego
nie miało miejsca. Z opóźnieniem uświadomiła sobie, że drży, przez dłuższą
chwilę tkwiąc w miejscu i próbując się uspokoić. Ostatecznie zaczęła
niespokojnie krążyć wzdłuż korytarza, w duchu modląc się o to, by
Shadowowi nie przyszło do głowy za nią podążyć. Nie chciała, żeby dowiedział
się, jak bardzo ta rozmowa wytrąciła ją z równowagi. Co prawda nic nie
wskazywało na to, by zamierzał zmienić zdanie, zwłaszcza że Angel czuła się na tyle
zdesperowana, by spełnić swoje groźby co do samodzielnej wyprawy przez las – i to
zwłaszcza teraz, kiedy wiedziała, że gdzieś w pobliżu znajdowało się coś
więcej – ale i tak nie chciała okazywać przed mężczyzną słabości. Choć
przez krótką chwilę czuła, że ma szansę przejąć kontrolę nad sytuacją, więc tym
bardziej nie zamierzała pozwolić sobie na to, by wszystko popsuć.
Nogi same
powiodły ją do biblioteki. Starannie zamknęła za sobą drzwi, po czym ciężko
opadła na jeden z foteli w kąciku czytelniczym. Twarz na krótką
chwilę ukryła w dłoniach, energicznie pocierając skronie i raz po raz
powtarzając sobie, że powinna się uspokoić. Już było w porządku, prawda?
Co więcej, postawiła na swoim, a to nie zdarzało jej się często. W gruncie
rzeczy od chwili przebudzenia robiła wszystko to, czego oczekiwał od niej
Shadow. Po raz pierwszy powiedziała mu, czego tak naprawdę chciała, całkowicie
ignorując to, co jej sugerował, a to bez wątpienia o czymś
świadczyło. Z drugiej strony, może w rzeczywistości problem od samego
początku leżał po jej stronie – tym, że pozwalała sobą kierować, niemalże
bezkrytycznie przyjmując wszystko to, co jej opiekun miał do powiedzenia. W którymś
momencie naprawdę zaczęła traktować Shadowa jak osobę decyzyjną, a to
przecież nie powinno tak wyglądać, zdecydowanie wykraczając poza wdzięczność,
którą dotychczas próbowała zasłaniać się przed samą sobą.
Prawda była
taka, że się bała. Najzwyczajniej w świecie nie miała odwagi mierzyć się z miejscem,
którego nie rozumiała i które do tej pory pozostawało dla niej tajemnicą.
Oddanie kontroli Shadowowi było proste i nieświadomie przez cały ten czas
się do tego dostosowywała. Pozwalała, by prowadził ją za rączkę, jednocześnie
irytując się, że zachowywał się tak, jakby miał do czynienia z dzieckiem.
Nie pojmowała tego, a jednak myśląc o wszystkim, co się wydarzyło,
widziała wyłącznie kolejne błędy, które popełniała, niejako odmawiając tego, by
żyć na własny rachunek. Mogła złościć się na Shadowa za to, że przez większość
czasu milczał i niejako trzymał ją pod kluczem, ale najwyraźniej to nie
było tak… Przynajmniej teoretycznie.
Nie miała
pewności, co tak naprawdę kierowało mężczyzną, w pamięci wciąż mając te
wszystkie razy, kiedy powtarzał, że próbuje ją chronić. Mogła ignorować jego
słowa, nade wszystko chcąc, żeby zabrał ją do miasta i choć na chwilę
pozwolił wyrwać się z tego domu, ale… to przecież wcale nie było takie
proste. W pamięci mimo wszystko wciąż tłukły jej się jego słowa na temat
Bloodwell – niczym kawałki jakiejś większej całości, których przynajmniej
tymczasowo nie potrafiła dopasować do siebie. Zignorowanie tego, że mogłaby być
zagrożona, bez wątpienia okazałoby się największym z błędów, które mogłaby
popełnić, ale z drugiej strony…
Och, nie
potrafiła ot tak odmówić sobie wyjścia. Zbyt długo tkwiła w tym pustym,
ciemnym domu, by dalej w tym trwać, skoro pojawiła się jakakolwiek inna
perspektywa. Przecież nie zamierzała w podskokach popędzić do Bloodwell
czy kogokolwiek innego, tym bardziej że tak naprawdę znała wyłącznie Shadowa.
Jak długo był po jej stronie, podświadomie zwracała się ku niemu, traktując
niemalże jak gwarant bezpieczeństwa – i to nawet pomimo tego, że wzbudzał w niej
aż tak wiele wątpliwości. Czegokolwiek by nie powiedziała, dobrze wiedziała, że
ostatecznie i tak ulegnie temu mężczyźnie, choćby to miało sprowadzać się
do spacerku do miasta za rączkę.
Nie myśl o tym, nakazała sobie
stanowczo. W tym świecie istnieje coś więcej… Miasto,
ludzie – życie, uświadomiła sobie, w końcu pozwalając sobie na
nazwanie rzeczy po imieniu. Sama myśl o tym wystarczyła, by serce zabiło
jej szybciej, tym razem nie ze strachu, ale narastającego z każdą kolejną
sekundą podekscytowania. To okazało się miłą odmianą po ciągłym napięciu,
którego doświadczała na niemalże każdym kroku, a które po przebytej
rozmowie z niewiadomych przyczyn w końcu zelżało.
Czuła, że w końcu
coś się zmieniło – i że wspólne wyjście do tajemniczego miasta mogło
okazać się przełomem, którego od dłuższego czasu tak bardzo potrzebowała.
Niejako już nim był, bo od dawna nie czuła się aż do tego stopnia pobudzona.
Pierwszy
raz od chwili przebudzenia Angel wyraźnie czuła, że ma okazję wyrwać się
wypełniającej ją pustce i to wydawało się właściwe.
Wiedziałam, że coś musi pojawić się jeszcze w tym roku i udało się. Rozdział X, tak na zamknięcie 2017 – niedoskonałego i dla mnie pełnego zawirować, zwłaszcza w kwestii twórczości, ale… Cóż, to teraz nie ma znaczenia, bo wierzę, że wraz z nowym rokiem będzie tylko lepiej.Dla Adny i Nieznajomej, bo jesteście po prostu niezastąpione. Dziękuję też wszystkim, którzy są i byli, bo to dla Was wciąż chcę tutaj wracać. Szczęśliwego nowego roku, kochani! Oby przyniósł to, co najlepsze :3Do napisania!
Dałabym sobie rękę odciąć i to prawą, że już przeczytałam i skomentowałam ten rozdział. I co? I byłabym bez ręki. –_–
OdpowiedzUsuńPodoba mi się kierunek myśli Angel. W końcu dziewczyna zaczyna dostrzegać swoje błędy, które popełniła... w stosunku do Shadowa. Choć nie wiem czy to jest na pewno dobre określenie. Nie twierdzę, że on robił wszystko dobrze, bo wiadomka, że nie, ale wygląda to tak, jakby w końcu Angel chciała wziąć odpowiedzialność za siebie. Też jestem ciekawa co to za miasto i o co w tym wszystkim chodzi. A jeszcze mocniej intryguje mnie Bloodwell... I nasuwa mi się na myśl następujące pytanie kto ją stworzył?.
Gdzieś z tyłu głowy majaczy mi prolog i pojawia się teoria spiskowa, jakoby Bloodwell stworzył/a Tanatos. Nie pamiętam co prawda z kim Tanatos rozmawiał/a – z mężczyzną czy z kobietą, bo być może to właśnie Bloodwell mówiła, że ją chce (w sensie Angel). Chyba że moja wyobraźnia popłynęła zupełnie nie w tym kierunku i coś mieszam, a nawet przekręcam prolog... Chyba muszę się do niego cofnąć i sobie odświeżyć. ^^
A co z Shadowem? Eh... jak zwykle tajemniczy i... no cóż... nadal powściągliwy. Niby coś wytłumaczył, coś opowiedział, ale jednak odnoszę wrażenie, że ograniczał wszystkie informacje do minimum minimum.
A! I jaram się tajemnicą, którą skrywa Shadow w kwestii związanej z Bloodwell, że wiesz – ona go, delikatnie mówiąc, nie lubi. :3
Z góry przepraszam za błędy i wszystko inne, bo komentuję na telefonie, a wiadomo, że z tym podejrzanym tworem różnie bywa :'D
OdpowiedzUsuńMiałam krótką przerwę od czytania, ale na dobre mi to wyszło - przestałam już tak bardzo denerwować się chłodną postawą Shadowa i niestabilnością Angel. A, muszę przyznać, szczególnie to pierwsze ostatnio dawało mi się we znaki. W tym rozdziale jednak się obronił. Co prawda nadal stosował te swoje zagadki i niedopowiedzenia, ale przynajmniej wiemy coś więcej na temat miejsca, w którym znajdują się Shadow i Angel, a także Bloodwell.
Co do samej postaci Bloodwell i tak wciąż mam masę pytań, ale to, co do tej pory powiedział na jej temat Shadow, jak na razie w pełni mnie satysfakcjonuje. Intrygujące jest już to, że Shadow jest... wiekowy i zna ją od samego początku. Jak dobrze się znają? Z tego, co wnioskuję, nie przepadają za sobą, ale co łączyło ich w przeszłości...?
Ciekawa jestem tej wyprawy do miasta. Może być ciekawie :D
Ściska mocno! xo
Ah, oczywiście jestem niezalogowana... Dzięki, telefonie.
UsuńKlaudia99