3 lipca 2017

Rozdział VII

Czas w tym miejscu płynął dziwnie. Tak przynajmniej sądziła Angel, chwilami mając wątpliwości, czy coś takiego w ogóle istniało… tutaj. Obserwując wieczny zachód (albo wschód?) słońca, nie mogła pozbyć się wrażenia, że wszystko wokół było inne, na swój sposób zamrożone. Nie zmieniało się, chociaż powinno, a przynajmniej wszystko w niej krzyczało, że taki impas nie był właściwy. Nie była w stanie liczyć kolejnych dni, przez co tym bardziej nie potrafiła stwierdzić, jak długo przebywała z Shadowem. To mogły być dni, tygodnie, całe miesiące albo wręcz lata – pewnie i tak nie zauważyłaby różnicy, zresztą z perspektywy trwania przez wieczność w jednym punkcie, to i tak jawiło jej się jako zaledwie ułamek wieczności.
Ta świadomość w jakiś sposób wydawała się dziewczynie przerażająca, ale to akurat było w porządku. Miała prawo się bać, zresztą strach wydawał się znajomy i… bezpieczny, o ile to miało jakikolwiek sens. Wiedziała, że na zewnątrz czekało coś niewłaściwego, od czego lepiej było trzymać się z daleka, co zresztą uświadomił jej Shadow. Z tego też powodu sądziła, że lęk był dobry, skutecznie powstrzymując ją od prób wychodzenia na zewnątrz. Chociaż ciągłe tkwienie w domu sprawiało, że czuła się niemalże klaustrofobicznie, wszystko wydawało się lepsze od ryzyka. Przy Shadowie była bezpieczna, a przynajmniej tak się czuła i tego zamierzała się trzymać.
Z jakiegoś powodu to wszystko przypominało dziwny, niekończący się sen. Czasami miała ochotę użyć słowa „koszmar”, chociaż sama nie była pewna dlaczego – w końcu do tej pory nie spotkało jej nic złego. Jedynie niepamięć wciąż dawała jej się we znaki, zwłaszcza podczas rozmów z Shadowem, kiedy ten zadawał pozornie niewinne, proste pytania. Co więcej, za każdym razem była gotowa przysiąc, że znał odpowiedzi o wiele lepiej od niej, jakimś cudem zawsze potrafiąc stwierdzić, czego potrzebowała. Kiedy podsuwał jej nowe książki, nigdy się nie mylił, bezbłędnie trafiając w tytuły, przy których potrafiła zarywać długie godziny. Nawet prezentując jej ubrania i rzeczy, których mogłaby potrzebować, zawsze dobierał wszystko w taki sposób, by była zadowolona z koloru, fasonu czy nawet rozmiaru, chociaż sama nie była w stanie choćby zasugerować mu żadnej z tych kwestii. On po prostu wiedział – i to było dobre, choć zarazem niezmiennie przyprawiało ją o dreszcze.
Nie miała pewności, czy powinna mu ufać. Rozsądek podpowiadał, że powinna być ostrożna, ale za każdym razem dusiła w sobie tę świadomość, w zamian raz po raz powtarzając sobie, że to nie ma znaczenia. Zresztą co innego mogłaby zrobić? Gdyby zdecydowała się odejść, wylądowałaby na pustkowiu, w samym środku lasu, który tak bardzo ją przerażał. Jakby tego było mało, Shadow pozostawał jedyną osobą, którą widziała od chwili przebudzenia w tamtym dziwnym, ciemnym miejscu. To było tak, jakby na całym świecie nie istniał nikt prócz nich – tylko Angel i Shadow, nikt ponadto. Początkowo sądziła, że to nie ma sensu, zwłaszcza krążąc po tym olbrzymim domu i raz po raz mijając kolejne pokoje, ale szybko przekonała się, że mieszkali w nim tylko we dwójkę. Z jakiegoś powodu wydało jej się to równie nienaturalne, co i wszystko inne, jednak z czasem przestała się nad tym zastanawiać, tym bardziej że i tak nie miała szans odnaleźć odpowiedzi.
Tak naprawdę mogła co najwyżej pytać, ale i to niewiele wnosiło. Shadow zwykle uśmiechał się i co prawda odpowiadał, ale najczęściej w sposób, przez który czuła się jeszcze bardziej zagubiona. Jakby tego było mało, zwykle z opóźnieniem uprzytomniała sobie, że w rzeczywistości z rozmowy wyniosła bardzo niewiele, zwłaszcza kiedy próbowała wypytywać się o siebie. Za każdym razem sugerował, że powinna sama sobie przypomnieć, co zresztą brzmiało sensownie, ale czekanie niezmiennie doprowadzało Angel do szału. Nawet imię, którym się posługiwała, brzmiało jak kłamstwo, chociaż zarazem nie miała innego, którym mogłaby je zastąpić.
– Mogę nazywać cię, jakkolwiek sobie życzysz – zapewnił ją Shadow, kiedy wyjątkowo desperacko zaczęła szukać sposobu na to, żeby przypomnieć sobie przynajmniej tę jedną rzecz. – Musisz mi tylko powiedzieć jak.
Cóż, nie powiedziała. Została Angel, poniekąd już z przyzwyczajenia i braku lepszych perspektyw. Co z tego, że zacząłby ją nazywać Chloe, Zoey albo jakkolwiek inaczej, skoro to wciąż nie było to? W gruncie rzeczy miała wrażenie, że nawet gdyby w pewnym momencie wzięła pod uwagę swoje prawdziwe imię, nawet by się nie zorientowała. W takich też chwilach rozumiała, dlaczego Shadow upierał się, że powinna przypomnieć sobie sama, jedynie wtedy mając szansę uwierzyć w to, co było prawdziwe. Podejrzewała, że gdyby coś wiedział i zaczął mówić o tym wprost, tak czy inaczej miałaby wątpliwości, najpewniej czując się tak, jakby opowiadał jej o kimś obcym. Próbowałaby znaleźć w sobie kogoś, kogo nie pamiętała, a to…
Chwilami sama nie była pewna, co okazałoby się gorsze – niepamięć i odkrywanie prawdy na ślepo, czy może próba uporządkowania gotowych kawałków życia, o którym sądziła, że nie mogłoby należeć do niej. Co więcej, jeśli miała być ze sobą szczera, chyba wolała nie poznać odpowiedzi.
Bywały momenty, kiedy miała wrażenie, że zaczyna się w tym wszystkim gubić. Poruszała się po domu, czytała kolejne książki i uciekała w samotność, podświadomie próbując ograniczyć spotkania z Shadowem do minimum. Miała wrażenie, że również jemu cisza była na rękę, tym bardziej że dawał jej pełną swobodę. Nie naciskał, wydając się czerpać satysfakcję z tego, że była w domu, podporządkowując się do obietnic, które mu złożyła. Nie wychodziła, zresztą nie miała po co, mogąc tylko zgadywać, co czaiło się w lesie. Trwała w marazmie i to wydawało się dobre – na swój sposób bezpieczne, przez co miała wrażenie, że już kiedyś doświadczyła podobnego stanu. Chciała do niego wrócić, całą sobą chłonąc spokój, który jej dawało. Uciekała w zapomnienie, co było o tyle proste, że i tak nie potrafiła przywołać niczego, co zmusiłoby ją do walki o wspomnienia, których przecież nie było. To zresztą potwierdzało słowa, które pierwszego dnia wypowiedział Shadow, a które od tamtej chwili wydawały się ją prześladować.
„Wiesz, co jest dobre w tym miejscu, Angel? Że sprzyja zapomnieniu”.
Och, tak. To zdecydowanie była prawda. Co więcej, to też wydawało się dobre, przynajmniej do pewnego stopnia. Nie bała się, że w którymś momencie zatraci siebie, bo i tak nie miała niczego do stracenia. Patrząc na to z perspektywy czasu, powoli zaczynała dochodzić do wniosku, że nawet gdyby do tego doszło, nie przejęłaby się. Przebywanie w tym świecie, na dodatek z Shadowem u boku, było proste – wręcz oczywiste. Nie musieli rozmawiać ani nawet się widywać, zresztą i tak nie wyobrażała sobie prowadzenia jakiejkolwiek rozmowy. Nie, skoro za każdym razem towarzyszyło jej poczucie, że Shadow wiedział o wiele więcej od niej, choć w swoim stylu nie zamierzał się do tego przyznać.
Prościej było spędzać czas z książką w ręku. Lubiła zamykać się w pokoju, często spędzając tam długie godziny, niezrażona anemicznym, krwistym blaskiem skrytego za horyzontem słońca. To sprawiało, że czuła się, jakby trwała we śnie – nieskończonym i bardzo odległym, doświadczając czegoś, co tak naprawdę nie miało z nią związku. Skrajne emocje, których doświadczyła po rozmowie z Shadowem, zwłaszcza kiedy ten zasugerował jej, do czego być może się posunęła, kiedy jeszcze pamiętała…
W chwilach, kiedy sobie o tym przypominała, zdecydowanie nie chciała pamiętać. Prościej było udawać, że Shadow się mylił albo że to historia kogoś, kto tak naprawdę nie miał z nią związku. Dzięki temu uczucia schodziły na dalszy plan, opadając i przestając mieć dla Angel jakiekolwiek znaczenie. Czuła spokój, niemalże znużenie i choć to sprawiało, że chwilami miała wrażenie, że przez cały czas towarzyszy jej zmęczenie, nie chciała niczego z tym zrobić. Zadawanie pytań jawiło się dziewczynie jako coś zbędnego, nie tylko dlatego, że i tak nie miałaby szans uzyskać choćby po części satysfakcjonujących odpowiedzi. To wydawało się najzwyczajniej w świecie prostsze, choć zdarzały się momenty, kiedy zastanawiała się nad znaczeniem tego wszystkiego, co ją otaczało. Cały ten świat, wielki dom i puste pokoje, do których podobno powinna móc wejść, a które jednak okazały się zamknięte… Nie rozumiała, chociaż czuła, że powinna, zupełnie jakby odpowiedzi znajdowały się dosłownie na wyciągnięcie ręki i tylko w jej gestii leżało to, czy była w stanie je dostrzec.
Czuła, że gdyby poznała prawdę, zmieniłoby się wszystko.
Z chwilą, w której by sobie na to pozwoliła, łatwość z jaką zaakceptowała całe to szaleństwo, straciłaby na znaczeniu, a w jej wnętrzu znów zapanowałby chaos – i właśnie to było przerażające.

Musiała zasnąć, chociaż nie przypominała sobie kiedy i dlaczego do tego doszło. Obudziła się dziwnie zdezorientowana i z poczuciem niepokoju, którego w żaden sposób nie potrafiła zrozumieć. Gwałtownie usiadła na łóżku, niespokojnie wodząc wzrokiem na prawo i lewo, zupełnie jakby w którymś z kątów pogrążonego w półmroku pokoju spodziewała się dostrzec coś niewłaściwego… Albo kogoś. Nie miała pojęcia, skąd brało się wrażenia bycia obserwowaną, jednak wiedziała, że to jedno z najbardziej intensywnych doznań, jakich doświadczyła w ostatnim czasie.
Wstała, jednocześnie nasłuchując i próbując znaleźć ukojenie w napierającej ze wszystkich stron, na swój sposób kojącej ciszy. Pomijając swój przyśpieszony oddech i szelest liści rosnących w pobliżu drzew, nie słyszałaby niczego innego, zresztą tak jak zawsze. Zdążyła przywyknąć do takiego stanu rzeczy – tego nienaturalnego wręcz spokoju, który początkowo przyprawiał ją o dreszcze, by z czasem stać się swoistym zapewnieniem, że wszystko było w absolutnym porządku. Cóż, tak przynajmniej było do tej pory, bowiem w tamtej chwili Angel czuła wyłącznie narastającą z każdą kolejną sekundą panikę.
Zawahała się, coraz bardziej zaniepokojona. Zaraz po tym, poruszając się trochę jak w transie i chcąc zrobić wszystko, byleby nie musieć znosić siebie i własnych niespójnych myśli, w pośpiechu ruszyła w stronę drzwi. Aż wzdrygnęła się, słysząc tuż za plecami głośny stukot, tym bardziej że w panującej ciszy każdy głośniejszy dźwięk brzmiał niemalże jak wystrzał z pistoletu. Usłyszała krzyk, dopiero po krótkiej chwili uświadamiając sobie, że dźwięk wyrwał się z jej gardła. Zażenowana i na swój sposób roztrzęsiona, w pośpiechu przycisnęła drżąca dłoń do ust, żeby łatwiej się uspokoić. Rozszerzonymi ze strachu oczami powiodła wzrokiem dookoła, raz jeszcze rozglądając się po sypialni, choć i tym razem nie dostrzegła niczego niepokojącego. Dopiero po kilku sekundach dostrzegła leżącą na podłodze książkę, którą czytała przed zaśnięciem, a którą musiała przypadkiem strącić, kiedy zrywała się z łóżka.
Jesteś przewrażliwiona. Zdecydowanie, przeszło jej przez myśl. Angel z wolna wypuściła powietrze z płuc, przez krótką chwilę mając ochotę roześmiać się w niemalże histeryczny sposób. Była bezpieczna, tak? Zarówno pokój, jak i ten dom pozostawały równie znajome, co i przez cały ten czas, który tutaj spędziła, nieważne jak z jak długim okresem miałabym do czynienia. Przynajmniej chciała w to wierzyć, bezskutecznie próbując zapanować nad ciągłym napięciem, a ostatecznie niemalże w popłochu naciskając klamkę, by jak najszybciej wydostać się na korytarz.
Wciąż drżała, samej sobie nie potrafiąc wytłumaczyć zmiany, która nagle wyczuła w powietrzu. Przystanęła, wodząc wzrokiem po pogrążonym w ciemnościach hallu, sama niepewna, w którą stronę powinna się udać. Chciała zawołać Shadowa, ale powstrzymała się, w duchu próbując przekonać samą siebie, że to bez sensu. Nie chciała zrobić z siebie z idiotki, zwłaszcza w oczach swojego opiekuna, a tak bez wątpienia by się stało, skoro nawet sobie nie potrafiła wyjaśnić, czego się bała. Inną kwestią pozostawało to, że Angel chciała uporać się z tym w pojedynkę, niezależnie od tego, jak trudne by się to okazało.
Spojrzała w stronę schodów, gorączkowo próbując sobie przypomnieć, czy przed zaśnięciem Shadow wspominał coś o tym, że zamierzał wyjść. Zawsze ją informował, kiedy opuszczał dom, by miała pewność, czy faktycznie znajdował się w pobliżu, jeśli zaczęłaby go potrzebować. Do tej pory sporadycznie korzystała z tej możliwości, unikając nawet wspólnych posiłków, choć na samym początku próbował ją do tego nakłonić. W sytuacji, w której praktycznie żyli obok siebie, jej nagłe pojawienie się w gabinecie Shadowa z pewnością odebrałby jako coś dziwnego, ale…
Z tym, że wcale nie miała ochoty schodzić na dół.
Sama nie była pewna, co takiego podkusiło ją, by zamiast ku schodom, skierować się w głąb korytarza na piętrze. Dobrze wiedziała, co tam zastanie, bez trudu przywołując w pamięci układ czterech zamkniętych pokoi, które zaobserwowała już pierwszego dnia. Była jeszcze łazienka w której zresztą bywała regularnie, ta jednak w najmniejszym nawet stopniu nie przyciągnęła zainteresowania Angel. Zanim zdążyła się zastanowić, zatrzymała się przed jedną z zamkniętych sypialni, bezmyślnie wpatrując w niewyróżniające się niczym szczególnym, drewniane drzwi. Tkwiła w bezruchu, uważnie spoglądając na jeden bliżej nieokreślony punkt i próbując zrozumieć, dlaczego serce waliło jej tak mocno i szybko, jakby właśnie przebiegła maraton.
Ten pokój… Chciała tam wejść, może nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wydawał się ją przyciągał, wręcz wabić, przez co powstrzymywanie się przed spełnieniem tego jednego pragnienia okazało się dla Angel niemalże bolesne. Poruszając się trochę jak w transie, ostrożnie wyciągnęła rękę ku klamce, choć przecież dobrze wiedziała, że drzwi będą zamknięte. Na krótką chwilę zamarła, kiedy po muśnięciu palcami gałki, przekonała się, że ta pulsowała łagodnym ciepłem. Drgnęła, po czym na krótką chwilę cofnęła dłoń, coraz bardziej zdezorientowana. Wrażenie było takie, jakby ktoś przed nią już nacisnął klamkę, na dodatek całkiem niedawno, skoro wciąż była w stanie wyczuć ciepło. Nie miała pewności, czy jakikolwiek materiał był w stanie choć trochę nagrzać się od delikatnego dotyku, ale nie dbała o to, bardziej przejęta tym, co mogłoby to oznaczać.
Ktoś tam jest…?
Nie miała odwagi zadać tego pytania na głos. W zamian uparcie milczała, oddychając szybko i płytko, niezdolna podjąć jakiejkolwiek decyzji. Stała przed zamkniętymi drzwiami, wciąż sięgając ku klamce, a jednak nie mając odwagi nacisnąć jej i przekonać się, czy zamek faktyczni był zamknięty. Przecież jedną osobą, którą mogła spotkać w środku, był Shadow, który musiał mieć klucze do wszystkich pomieszczeń.  To wydawało się aż nazbyt oczywiste, a jednak…
Och, dlaczego czuła, że chodziło o coś innego? O kogoś, chociaż…
Po prostu weź się w garść!, nakazała sobie stanowczo. Raz jeszcze odetchnęła, po czym w pośpiechu nacisnęła klamkę, by móc dostać się do pokoju. Musiała się upewnić, gotowa przysiąc, że prędzej postradałaby zmysły, niż zmusiła się do dalszego trwania w bezruchu. Również odsunięcie się i wrócenie do swoich zajęć nie wchodziło w grę, nawet jeśli jawiło się Angel za najbardziej naturalną, normalną reakcję. Nie zraziło ją nawet to, że napotkała znajomy już opór, tym samym utwierdzając się w przekonaniu, że nic nie uległo zmianie, a sypialnia wciąż była zamknięta. Uspokojona, z wolna cofnęła się o krok, zamierzając się wycofać, to jednak nie było jej dane – nie tak po prostu.
Huk, który nagle usłyszała, dosłownie ogłuszał. Aż zatoczyła się, całym ciałem wpadając na przeciwległą ścianę korytarza i z niedowierzaniem wpatrując się w drzwi. Wraz z kolejnym uderzeniem drewniana powierzchnia wręcz zadrżał, chyba jedynie cudem wciąż utrzymując się we framudze. Wrażenie było takie, jakby ktoś stał po drugiej stronie drzwi, uderzając w nie tak rozpaczliwie, że niczym dziwnym nie okazałoby się, gdyby zdołał się je wyłamać. W tamtej chwili całą sobą czuła gniew, niemalże furię znajdującego się dosłownie na wyciągnięcie ręki bytu, przez krótką chwilę mając ochotę jak najszybciej rzucić się do ucieczki. Chciała zrobić cokolwiek, byleby znaleźć się gdzieś daleko, coraz bliższa paniki. Problem polegał na tym, że nie potrafiła, czując się niemalże jak sparaliżowana, kiedy ciało odmówiło jej posłuszeństwa.
Angel jęknęła, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że w którymś momencie jednak musiała stracić równowagę, osuwając się po ścianie na podłogę. Skuliła się, próbując odsunąć się na tyle, na ile to było możliwe, próbując ignorować ponawiające się, coraz mocniejsze walenie. Ostatecznie w dziecinnym odruchu zakryła uszy dłońmi, zupełnie jakby w ten sposób mogła obronić się przed tym, co działo się niemalże na jej oczach. Tym razem już nawet nie próbowała powstrzymywać się od krzyku, gotowa zrobić wszystko, byleby odciąć się od tego, co działo się wokół niej. Gdyby mogła to zagłuszyć…
Gdyby krzyk wystarczył, żeby wszystko wróciło do normy…
– Angel!
Aż wzdrygnęła się, gdy czyjeś dłonie bezceremonialnie zacisnęły się na jej nadgarstkach. Szarpnęła się, próbując oswobodzić z niechcianego uścisku, jednak szybko przekonała się, że to niemożliwe. Gwałtownie nabrała powietrza do płuc, gotowa znowu zacząć krzyczeć, ale powstrzymała się, podchwyciwszy spojrzenie pary lśniących, szmaragdowych oczu. Zrozumienie pojawiło się nagle, Angel zaś zareagowała instynktownie, w pośpiechu wpadając w ramiona kucającego przy niej Shadowa.
– Ja nie… O mój… – zaczęła i zaraz urwała, nie mając pojęcia, w jaki sposób powinna mu się wytłumaczyć.
Chciała poderwać się na równe nogi i nakazać Shadowowi jak najszybciej uciec od tych drzwi, ale nie była w stanie. W zamian po prostu jęknęła, w pośpiechu wyrzucając z siebie dziesiątki niezrozumiałych, pozbawionych głębszego znaczenia słów. Raz po raz chwytała powietrze, zbytnio oszołomiona, by choćby głębiej odetchnąć. Słyszała, że również jej towarzyszy próbował coś mówić, ale nie była w stanie skoncentrować się na poszczególnych słowach, a tym bardziej określić, czy te miały jakikolwiek sens.
Nie zarejestrowała momentu, w którym Shadow bezceremonialnie postawił ją na równe nogi. Zachwiała się nieznacznie, utrzymując równowagę wyłącznie dzięki podtrzymującym ją ramionom. Spojrzenie jak na zawołanie skierowała ku drzwiom, po czym zamrugała nieprzytomnie, uświadamiając sobie, że te wyglądały na nienaruszone. W korytarzu na powrót zapanowała cisza, przerywana wyłącznie jej przyśpieszonym oddechem i zdławionym szlochem, który wyrywał się z głębi jej gardła.
– Ale…
– Co się stało? – usłyszała i to pytanie skutecznie wytrąciło Angel z równowagi. Niby co miała mu odpowiedzieć? – Krzyczałaś. Próbuję zrozumieć, ale…
Być może mówił coś jeszcze, jednak nie zamierzała słuchać. Energicznie potrząsnęła głowa, zupełnie jakby w ten sposób mogła odrzucić od siebie wszystkie niechciane myśli.
– Ten pokój… – zaczęła w końcu, ale również tym razem nie potrafiła dokończyć myśli. – Ale to nie ma sensu. Myślałam…
– Co jest nie tak z tym pokojem? – Po tonie Shadowa trudno było stwierdzić, czy cokolwiek faktycznie go niepokoiło. Wydawał się wręcz przesadnie opanowany, tak jak i w dniu, w którym wyprowadzał ją z ciemności. – Chcesz wejść do środka?
Wraz z tymi słowami wyprostowała się niczym struna, przez krótką chwilę znów bliska tego, żeby znowu zacząć krzyczeć.
– Nie!
Shadow rzucił jej bliżej nieokreślone spojrzenie, tym samym sprawiając, że poczuła się jeszcze bardziej nieswojo. Mimowolnie zadrżała, kiedy odsunął się na tyle by móc swobodnie jej się przyjrzeć. Napięła mięśnie, widząc jak nieznacznie przybliżył się do zamkniętych drzwi.
– Tam nic nie ma – oznajmił z przekonaniem i w tamtej chwili naprawdę była skłonna mu uwierzyć. – Wiedziałbym, gdyby było inaczej.
Coś w jego słowach sprawiło, że poczuła się jeszcze bardziej nieswojo, sama niepewna w jaki sposób powinna interpretować wypowiedziane przez mężczyznę słowa. Znów pokręciła głową, gotowa wręcz błagać go o to, żeby zapomnieli o wszystkim i zostawili nieszczęsne drzwi w spokoju, nim jednak zdążyła odezwać się chociaż słowem, Shadow bezceremonialnie zwrócił się ku zamkniętej sypialni.
Z chwilą, w której dostrzegła pęk kluczy w jego dłoniach, zamarła.
– Sama zobacz…
O rany, ile czasu zajęło mi zebranie się do napisania tej części ;-; Bardzo Was za to przepraszam, ale potrzebowałam tej chwili przerwy, żeby zebrać myśli. Zaczynamy Fazę II, bardziej… niepokojącą niż wprowadzenie, a przynajmniej taką mam nadzieję. Plany są, ale dopiero czas pokaże na ile wszystko wyjdzie mi tak, jak sobie zaplanowałam.
Dziękuję za wszystkie komentarze, wyświetlenia, obecność i prywatne wiadomości, które dostałam. Powoli wracam do rytmu, więc kolejny wpis pojawi się o wiele szybciej, tym bardziej że teraz będę narzekała na nadmiar wolnego czasu.
Do napisania wkrótce!

4 komentarze:

  1. Uznałam, że zacznę komentować pod postami, bo aż żal poślady ściska widząc takiego bloga i prawie żadnych komentarzy.
    Nie pamiętam, czy już to mówiłam, ale jeśli tak, to powiem raz jeszcze. Podoba mi się twój styl, jest mrocznie i mamy duży wgląd w to, co czuje Angel. Shadow pozostał tajemniczy, bo w tym rozdziale za dużo go nie ma, ale wierzę, że z czasem coś się wyjaśni :)
    Co było za tymi drzwiami? Tego nie wiem. Może ktoś pokroju Angel (ale to źle zabrzmiało, Jeżu Anaszpanie)? A może wręcz przeciwnie? Chociaż odnoszę wrażenie, że nawet pomijając to, co nam dajesz (emocje, uczucie przytłoczenia, tajemniczość, podział na fazy), to Angel nie jest znowu taką zwykłą samobójczynią. Czy ona ma jakąś, jakby to określić... super moc w tym świecie? Czyśćcu? Może jest w stanie wyrwać z niego zarówno siebie, jak i Shadowa? Jednak pamiętam prolog i tam były inne postacie, które mnie zaintrygowały. Nazwanie ich bogami to chyba przesada, ale ta miło-niemiła pani wydawała się takim kozakiem, że kto wie, kto wie :D
    Nie wiem, czy zakładałaś coś takiego, ale rozumiem Angel. Naprawdę! Znalazła się w dziwnym miejscu, przeczącym prawom fizyki i zdrowego rozumu, z równie dziwnym nieznajomym (które nic jej nie mówi, tak będąc szczerą) i coś jeszcze się czai w tym ,,świecie'', czego warto się bać. Dla mnie to jest tak, jak się jest w miejscu publicznym i czuje się na sobie czyjś wzrok. To jest podejrzane i przerażające, trochę ekscytujące, ale z drugiej strony dziwne. No bo jak to tak, czuć wzrok? Niby niemożliwe, a jednak.
    Czuję, że zaczynam bredzić, dlatego zakończę ten wywód tutaj i dodam, że czekam na kolejny rozdział, bo jestem ciekawa jak ta historia się rozwinie :)
    Pozdrawiam,
    Nieznajoma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry ^^
    Musiałaś skończyć w takim momencie... Ach Ty! :) Wiesz jak potrzymać człowieka w napięciu i niewiedzy.
    A ja się zastanawiam czy w tym pokoju jest coś niepokojącego czy może ten huk jest wytworem wyobraźni Angel. A może dane jest jej widzieć i słyszeć coś, czego nie może dostrzec Shadow... No to niezłą zagwostkę mi pozostawiłaś :)
    Uważam, że bardzo dobrze opisujesz refleksje i zagubienie Angel. Chociaż ona nie jest w stanie sobie niczego przypomnieć to niesety, ale Shadow ma rację. Jeżeli sama sobie nie przypomni chociażby swojego imienia to w żadno inne nie uwierzy. Jeżeli pamięc jej nie pomoże to co do każdego imienia będzie miała wątpliwości. Ona jest naprawdę w trudnej sytuacji... Choć z drugiej strony czasami może łatwiej jest żyć w niewiedzy. Sama już nie wiem.
    Wydaje mi się, że Angel zaczyna się trochę przyzwyczajać do zaistniałej sytuacji. Choć nadal niewiele z tego rozumie. I jeszcze to uczucie, że Shadow wie o wiele więcej niż ona, że zawsze dokonuje dobrych dla niej wyborów, jakby ją bardzo dobrze znał. Nie mam pojęcia jak zachowywałabym się na miejscu Angel, ale wyobrażam sobie wielkie zagubienie, które gdzieś tam musi jej towarzyszyć, gdy nie rozumie miejsca, w którym się znalazła.
    Wszystko staje się coraz bardziej tajemnicze i skomplikowane, a to miejsce staje się coraz bardziej... niebezpieczne. To chyba właściwe słowo.
    Czekam na następny, kochana :>
    Ściskam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze akapity, a szczególnie fragment o książkach, ubraniach, rzeczach, które ona mogłaby potrzebować, obudził w mojej głowie głosik – Angel ma stalkera... – i tak, wiem. Jeśli słyszę głosy w głowie, to jest ze mną źle. ;)
    A czy ona w ogóle ma powód bać się tego lasu? Może to co odczuwa, zaszczepił w niej Shadow, żeby zatrzymać ją przy sobie? A może on ją okłamuje i trzyma trupy w szafach? Nadal ten facet mojego zaufania i sympatii nie zyskał...

    Oj, ona chyba nie jest przewrażliwiona i intuicję ma dobrą, tak sobie myślę... A tę książkę to pewnie jakiś duch zrzucił albo coś takiego innego, jakiś chochlik albo truposz ;) A może tam są przejścia do innych wymiarów? :D No ale tak poważniejąc, nie twierdzę że Angel się coś uroiło, bo skoro Shadow otworzy te drzwi... ale zaraz, zaraz... właśnie coś nowego mi wpadło do głowy... ale najpierw dokończę tamtą myśl, więc skoro on jej pokaże ten pokój, to raczej bardziej niż oczywistym jest to, że tam faktycznie niczego nie ma, a to co ona słyszała, czy też wydawało jej się, że słyszała, to jakieś wspomnienie z życia? Może niezbyt przyjemne, ale jej własne? Może to coś powinno jej powiedzieć, na coś naprowadzić.
    No a ta świeżutka myśl to taka, że może tam faktycznie coś jest, a on ma takie magiczne klucze (bo w sumie dlaczego nie? przecież to miejsce normalne nie jest). I w jednym momencie w pokoju wariuje jakaś potępiona dusza, oszalały psychol, czy krwiożercza wróżka leśna, a on wsadzi klucz, przekręci, otworzy drzwi i ta da! Zwykła, nudna, może nieco zakurzona sypialnia.

    Jestem nie mniej zagubiona w tym wszystkim niż sama Angel, czytając próbują postawić się na miejscu głównego bohatera, bo wtedy łatwiej mi daną postać zrozumieć, ale w tym przypadku nic nie jest łatwe i proste, a na dodatek chyba jest najtrudniej ze wszystkich Twoich historii. Możliwe że to dlatego, że nie pamiętamy, bo to zdecydowanie utrudnia wszystko. Opieranie się na przeczuciach i to w takim miejscu nie koniecznie może być dobre, bo zarówno otoczenie, jak i sam towarzysz może manipulować, mącić w głowie, uzależniać. I dopóki Angel nie przypomni sobie kim była, jaka była, to jednym słowem ma przejebane. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. O łał. Ja tu sobie spokojnie słucham coverów utworów z musicali różnej maści (i to po polsku, źle ze mną; Ness - ratuj!) a tu takie rzeczy... Jak to już druga faza? Kiedy to minęło? O matkomatkomatko. Jestem jednocześnie przerażona i podekscytowana. To już siódmy rozdział, a ja na dobrą sprawę nic jeszcze nie wiem. A ile odnośnie tej historii mam pytań, dobry Boże! Chyba jeszcze w żadną Twoją opowieść tak się nie wkręciłam jak właśnie w BD. Jasne, Forever jest epickie, no ale to historia o wampirach, o których sama piszę, więc o wiele trudniej mnie w tej kwestii zaskoczyć :p A tu... Tu kompletnie nie wiem, czego się spodziewać.
    Nie lubię Shadowa. Niech mnie piekło pochłonie, ale, cholera, nie lubię go i już. Przeraża mnie, wcale więc nie dziwię się, że Angel go unika. On coś wie, a nijak pomaga dziewczynie cokolwiek zrozumieć. Jest jakiś taki... dziwny, no po prostu dziwny. Dlaczego on może wychodzić z domu, a ona ma w nim bez przerwy urzędować, w dodatku dla zabicia czasu czytając książki, które ON dla niej wybrał? Albo chodzić w zasugerowanych przez NIEGO ubraniach? Jasne, dziewczyna jest zagubiona, ale bez przesady. No i poza tym... gdzie reszta? Czemu jest ich tylko dwoje? Wciąż nie wiem, co to za miejsce, ale skoro trafiła tam Angel, która popełniła samobójstwo... Nie powinno być tam więcej osób jej podobnych? A może za tą jej śmiercią stoi coś jeszcze? Może ona, hm, nie była normalna już za życia? Albo tego stanu, w którym się znajdowała przed pobytem w tej dziwnej krainie?
    Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
    Angel już to wie, a ja sama nie mogę teraz wyzbyć się przeświadczenia, że sprawy naprawdę się pokomplikują, kiedy już pozna prawdę na temat... na temat tak naprawdę wszystkiego.

    Weny, czasu i czego tam Ci jeszcze potrzeba, by dobrze Ci się pisało kolejny rozdział :p Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej, bo ciekawość mnie zżera, co też się za tymi tajemniczymi drzwiami ukrywa...

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń